20.

5.9K 458 14
                                    

Idąc w stronę zajętego przez Kelly stolika, myślałam o tym, jak bardzo stanowczą była osobą oraz czy Adrien w ogóle postanowi z nami usiąść. Co prawda obiecał, ale z doświadczenia wiem, że chłopcy tego pokroju rzadko dotrzymują słowa. Po tym, co wczoraj ode mnie usłyszał, nie powiedział nic. Widział emocje na mojej twarzy i tylko mnie przytulił. Zaskoczył mnie taki gest z jego strony, ale uśmiechałam się na samo wspomnienie. Potem oglądaliśmy horror, a Joyce ściskał moją dłoń, kiedy widział, że się boję. Podobało mi się to. Mama nawet zapytała, czy nie zostanie na noc, ale odmówił, tłumacząc, że jutro lekcje, ale z chęcią kiedy indziej. Wyszedł bardzo późno.

Davidowi i Harry'emu wcisnęłam, że siostra Arii nie ma zbyt wielki znajomych (co chyba było prawdą) i obiecałam, że z nią usiąde.

- Hej - zaszczebiotała Jonson, gdy znalazłam się w zasięgu jej wzroku.

- Cześć - odpowiedziałam, siadając obok. Zabrałam się za jedzenie hamburgera, a dziewczyna spojrzała na mnie karcąco. - Co?

- Nie poczekasz na chłopaka?

- To nie mój chłopak, wiesz przecież - wymamrotałam, natychmiast czerwieniejąc. - Poza tym...

- Dzień dobry! - usłyszałam głos Adriena, a po chwili poczułam jego usta na czole. Musiał nieźle się namęczyć, by wykonać ten ruch. - Ktoś chce was poznać!

Najpierw zobaczyłam rozanieloną minę Kelly, a potem nieoprzekonaną Justina Snowa. Wbiłam w niego lekko przerażone spojrzenie. Za każdym razem, gdy przebywałam blisko niego, rzucał we mnie mnóstwem przekleństw. Też na mnie patrzył.

Wyciągnął rękę.

- Możemy zacząć od nowa?

Chyba się przesłyszałam. Coś było nie tak. Zwiastował to szeroki uśmiech na twarzy Adriena oraz zakłopatanie u jego przyjaciela. Zaniemówiłam. Po chwili podałam mu dłoń.

- Oczywiście.

* * *

Byłam nieprzekonana do pomysłu Joyca. Nadal nie do końca mu ufałam, ale widziałam prośbę w jego oczach.

- Nie sądzę, żeby mieli na to ochotę - mruknęłam.

- Powiedz im, że jestem twoim chłopakiem - westchnął, chwytając mnie za rękę i obejmując w pasie.

- Nie jesteś - pokręciłam głową, chcąc wyswobodzić się z jego objęcia.

- Jestem.

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Uśmiechał się przekornie, co sprawiało, że był jeszcze bardziej atrakcyjny. Mimowolnie zadrżałam.

- Czy ty właśnie...

- Tak - westchnął i pogładził mnie po policzku. - To jak będzie, Jessie?

W odpowiedzi tylko go pocałowałam.

* * *

Konfrontacja Adriena z Davidem i Harrym nie poszła tak źle, jak się spodziewałam. Żadne z nich jednak nie zapałało do siebie sympatią. Wiedziałam, że wystarczy dać im czas. Kiedy minie pierwszy szok, zaakceptują fakt, że ja i Joyce jesteśmy razem.

Ja też muszę jeszcze oswoić się z tym faktem. Jeszcze rok temu każdemu, kto powiedziałby mi, że polubię blondyna, kazałabym iść do dobrego psychiatry, jednakże ludzie i uczucia się zmieniają.

Los chciał, żebym pokochała Adriena Joyca. I los chciał, żeby Adrien Joyce pokochał mnie.

Nic dodać, nic ująć. Najkrótszy rozdział w historii Niezdecydowanej. Czuję, że ma być właśnie taki. Napisałam już wszystko, co chciałam napisać, nie tylko w rozdziale. W całej historii.

Cieszę się z każdej osoby, która to czyta. Może i nie uważacie tego za dzieło (podobnie do mnie, bo wiem, że miewam lepsze pomysły), ale jednak ktoś tu jest. Niezdecydowana nie osiągnęła sukcesu. Ale ja tak.

To nie jest pożegnanie. Czeka Was jeszcze epilog. Nie wiem, jak długi, ale napisze w nim tyle, żeby wyjaśnić wszystko.

NiezdecydowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz