Po trzech kolejkach ostatni raz zaciągnął się papierosem rzucając niedbale niedopałek na chodnik, aby następnie przydeptać go czarnymi Suprami. Gdyby nie zabójcza substancja skręta, starannie owinięta w biały papierek, Selena prawdopodobnie wepchnęłaby mu język do gardła, aby pokazać całemu towarzystwu do kogo chłopak należy. Jej długie paznokcie delikatnie drapały kark blondyna, a usta posmarowane malinowym błyszczykiem pieściły jego ucho. Było mu dobrze mając przy boku taką piękność, której kumple mogli mu jedynie pozazdrościć. Oczywiście, nieliczni wierzyli w autentyczność tego związku. Selena za wszelką cenę chciała być popularna, a znany chłopak jej to zapewniał. Był obiektem westchnień każdej z uczennic lokalnego liceum. Selenie pasowały plotki oraz rozgłos, więc nie miała nic przeciwko.
-Huh, Bieber mamy dziś coś do załatwienia? - Spytał Luke, trzymając dłonie w kieszeniach swoich luźnych, czarnych spodni.
-Tak, o 13 na parkingu. - Oznajmił Justin kładąc dłoń na plecach Sel, blisko jej okrągłej i bardzo ponętnej pupy.
- Co to za sprawa ? - Nagle się ożywiła, skupiając wzrok na swoim chłopaku.
Luke nerwowo podrapał się po karku, spodziewając się wybuchu przyjaciela, który nie chciał, aby nikt inny oprócz jego przyjaciół wiedział co robi. Tym bardziej Sel, która chciałaby uczestniczyć przy każdej akcji, a znając jej charakter, każda skończyłaby się klęską. Justin pozostał w stanie zupełnego spokoju, jaki dał mu skręt. Po prostu stał i chłodno mierzył wzrokiem przyjaciółki swojej dziewczyny, które przyszły na doczepkę, piszcząc z radości, kiedy dostały papierosa, aby spróbować czegoś nowego.-To nic wielkiego, skarbie. - Przyznał, bez śladu uśmiechu, i pocałował ją w skroń chcąc, aby odpuściła sobie ten temat.
- Wydaje mi się, że masz przede mną jakieś tajemnice. Nie lubię tego. - Mruknęła, przeczesując palcami swoje włosy. Nie zwracała uwagi na kolegów swojego chłopaka, którzy wzdychali z rezygnacją.
- Sel, kochanie... Oczywiście, że nie mam przed Tobą żadnych tajemnic. Po prostu razem z chłopakami mamy swoje męskie sprawy. Musisz to zrozumieć, myszko. - Przygryzł wargę, a następnie wpił się w duże, namiętne usta składając na nich pocałunek. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko zauważając, że ich pieszczoty mają świadków. Wiedziała, że każda dziewczyna chciałaby być na jej miejscu. Lubiła czuć się lepsza od nich.
- No dobrze, Juss. - Westchnęła, nieustannie patrząc w oczy blondyna. Uśmiechała się prowokująco. Miała bowiem świadomość, że chłopak ma słabość na punkcie jej ust, które potrafiły czynić niesamowite rzeczy. - Będziemy się zbierać już z dziewczynami, bo trenujemy nowy układ! - Zaświergotała, dając znak swoim przyjaciółkom, że czas na opuszczenie miejsca, w którym przebywały. - Do zobaczenia, misiu. - Cmoknęła chłopaka na odchodne, a następnie wzięła torbę, która leżała na ławce.
- No hej.- Uśmiechnął się, machając do niej delikatnie dłonią. Było mu głupio, że dziewczyna nie pożegnała się z jego przyjaciółmi, aczkolwiek zaraz wymazał to z głowy. Odwrócił się do chłopaków, którzy rozmawiali ze sobą beztrosko, śmiejąc się i przeklinając. Uwielbiał tych ludzi, ponieważ oni byli podobni do niego - buntowali się. Buntowali się światu, który miał ich za nic.
- Luke, nie wyskakuj z tymi swoimi pytaniami przy mojej dziewczynie. - Burknął Bieber, patrząc z irytacją na jednego z bliźniaków. - Następnym razem Ty będziesz się tłumaczył.
- Och, wyluzuj stary! To tylko laska, a Ty umiesz je bajerować. - Zaśmiał się głośno, przez co pozostali również do niego dołączyli. - Ale masz rację, teraz będę cicho.
-Och, Brooks. - Justin westchnął, jednocześnie cicho chichocząc. Kiedy Sel się oddaliła mógł poczuć się bardziej sobą niż kimś, kogo musiał grać, aby nie przynieść wstydu Gomez. -Nie udawaj, że ty nie umiesz wciskać kitu laskom.
CZYTASZ
You are my poison, Justin.
FanfictionOn ma kochającą rodzinę/Ona wychowuje się w domu dziecka On jest zakochany bez wzajemności/Ona nie wie co to miłość On nie chce ukazywać swoich emocji/Ona jest uczuciowa On jest rozrywkowy/Ona jest cicha On jest przerażający/Ona jest przyjacielska O...