Chapter 30

2.9K 183 22
                                    

Emily's pov

-Obiecujesz, że nie będziecie pić ani robić głupich rzeczy? – spytał Chris, krzyżując ręce na piersi.

-Obiecujemy – powiedziałyśmy razem z Carly, przewracając oczami w tym samym momencie.

-I nie wrócisz zbyt późno, tak?

-Będę około 23, nie martw się – uśmiechnęłam się do niego po czym przytuliłam go na pożegnanie i wzięłam swoją torbę.

-Na razie, Chris – pomachała mu Carly z uśmiechem i wyszłyśmy z domu, kierując się do jej samochodu. Był piątek i umówiłyśmy się na wieczór u niej. Pooglądamy filmy i pogramy w jakieś gry jak zawsze. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam się odprężyć bo miałam dosyć myślenia o Justinie. Przy okazji, dzwonił do mnie i pisał kilka razy, ale nadal nie mam ochoty z nim rozmawiać. Ostatnio cały czas przez niego płaczę. Tęsknię za nim i to cholernie. Odczuwam to z każdym dniem coraz bardziej, ale nadal jestem na niego wściekła. Miałam pieprzony mętlik w głowie. Dlatego byłam wdzięczna mojej przyjaciółce za pomysł, na który dzisiaj wpadła.


Siedziałyśmy razem z bratem Carly kilka godzin oglądając jakieś durne filmy, grając w gry i jedząc popcorn oraz wszystko co było w lodówce i szafkach. Zdecydowanie kochałam jedzenie. Naprawdę świetnie się z nimi bawiłam. Zapomniałam o wszystkim i liczyło się tylko te kilka godzin, które były mi cholernie potrzebne. Oderwałam się od wszystkich problemów i spędziłam czas z najlepszą przyjaciółką oraz jej cudownym bratem. Swoją drogą, im starszy był, tym bardziej przystojny się robił. Miał teraz 23 lata i wyglądał idealnie, poważnie. Nie żebym była nim zainteresowana bo nie jestem. On, jak i rodzice Carly, są dla mnie jak rodzina i nigdy nie pomyślałabym o nim jako o kimś innym.

-Będę się już zbierać – wymamrotałam, podnosząc się z miękkiego dywanu i ziewnęłam cicho. Obiecałam Chrisowi, że będę po 23 i nie chciałam żeby musiał się martwić. Po za tym, byłam już trochę zmęczona i jedyne o czym myślałam to moje łóżko.

-Odwiozę cię – powiedziała Carly z uśmiechem, również wstając.

-Nie, spoko. Poradzę sobie, to tylko 10 minut drogi – uśmiechnęłam się do niej uspokajająco i wzruszyłam swoimi ramionami, ale ona patrzyła na mnie niepewnie. Była zdecydowanie za bardzo przewrażliwiona i traktowała mnie czasem jak dziecko, jakbym nie umiała sobie poradzić.

-Jesteś pewna? – westchnęła, krzyżując swoje ręce na piersi i uniosła brwi do góry.

-Tak, Carly. Jestem dużą dziewczynką – przewróciłam oczami, a ona w końcu odpuściła, kiwając głową. Jednak postanowiła, że zejdzie ze mną przynajmniej na dół. Nie zaprzeczałam bo naprawdę nie chciałam się z nią kłócić o takie głupoty. Kiedy się ubrałam, pożegnałam się z jej bratem po czym wyszłyśmy z mieszkania i poszłyśmy do windy.

Po upływie kilku krótkich minut byłyśmy już na zewnątrz wysokiego budynku, w którym spędziłam większość swojego dzieciństwa. Odetchnęłam cicho, czując świeże powietrze i spojrzałam na swoją przyjaciółkę, a ona zrobiła to samo.

-Zadzwonisz albo napiszesz jak będziesz już w domu? – spytała, patrząc na mnie uważnie.

-Tak, napiszę od razu jak wejdę do domu.

-Pinky promise? – spytała, uśmiechając się szeroko, co od razu odwzajemniłam. Robiłyśmy to od dziecka kiedy sobie coś obiecywałyśmy, nawet najmniejsze rzeczy. To był taki „nasz gest". Spojrzałam na przyjaciółkę, złączając swój mały palec z jej palcem.

-Pinky promise – szepnęłam po czym zachichotałyśmy cicho i przytuliłyśmy się na pożegnanie, a kiedy moja przyjaciółka weszła do swojej klatki, ruszyłam od razu w stronę swojego domu. Zrobiło się ciemno i to nawet bardzo ciemno. Przygryzłam nerwowo dolną wargę. Nie żebym bała się wracać sama wieczorami do domu, tylko ostatnio mam wrażenie, że ktoś cały czas za mną chodzi. I wydaje mi się, że to po prostu Justin. Pewnie sprawdza co robię i tak dalej. Może to brzmi głupio, ale nie jestem głucha i słyszę kiedy ktoś za mną idzie, a kiedy się odwracam, nikogo nie ma. No przepraszam, ale jeszcze nie oszalałam. Jestem pewna, że to ten dupek za mną łazi jak jakieś dziecko. Przewróciłam mimowolnie swoimi oczami i pokręciłam do siebie głową. Tęskniłam za nim i z jednej strony miałam momenty kiedy chciałam do niego zadzwonić, spotkać się i powiedzieć mu, że mu wybaczam, ale zaraz po tym pokazywał mi się przed oczami on z tą pieprzoną dziewczyną w klubie. Nie mogłam, po prostu nie mogłam o tym zapomnieć, nieważne jak cholernie mocno się starałam. I znowu to robiłam. Znowu o nim myślałam.

Otuliłam się ramionami kiedy usłyszałam za sobą cichy szelest. To pewnie wiatr albo jakiś zwierzak. Albo po prostu już panikowałam. Westchnęłam, oblizując swoje wargi i rozejrzałam się dookoła, ale ulica, w której właśnie się znajdowałam, była pusta. Pewnie mi się wydawało. Kiedyś wpadnę w paranoję przez Justina. I jeśli teraz też za mną łazi, to radzę mu się nie pokazywać mi na oczy bo chyba go zabiję od razu. Wypuściłam powietrze ustami i postanowiłam się uspokoić. Na pewno wszystko jest okej i po prostu już mi odbija. Mimo to, przyśpieszyłam kroku, chcąc jak najszybciej dotrzeć do swojego domu. Po kilku chwilach, kiedy miałam już skręcić w główną ulicę, usłyszałam szybkie kroki za sobą i kiedy chciałam się odwrócić żeby zobaczyć kto za mną idzie, poczułam lekkie ukłucie w karku, a przed oczami zrobiło mi się cholernie jasno. Z każdą sekundą traciłam świadomość tego co się wokół mnie dzieje, aż odpłynęłam całkowicie.

-------------------------------------------------

Baaaardzo przepraszam za długi brak rozdziału, ale naprawdę nie miałam jak i kiedy go dodać. No ale jest dzisiaj i następne będą, mam nadzieje już tak jak zawsze. Choć nie jestem pewna jak będzie w roku szkolnym. Na początku na pewno będzie tak jak zawsze. Jeszcze raz przepraszam:(

No i rozdział jest krótki, ale taki musiał być.. Piszcie co o nim myślicie! I wow, to już 30 rozdział.. Kiedy to minęło?

Komentujcie i gwiazdkujcie, kocham was!

twitter: playtimegomezFF

UnconditionallyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz