Emily's pov
Przyłożyłam dłoń do ust, wybuchając płaczem. Nie wierzyłam w to. To nie mogła być prawda. Rzuciłam testem o drzwi łazienki, zaczynając się cała trząść. Nie mogłam być w ciąży, to niemożliwe. To znaczy, możliwe, ale dlaczego akurat teraz? Nie jestem gotowa żeby zostać matką. To nie jest odpowiedni moment. Mam jeszcze do skończenia szkołę i jestem na to za młoda. Nie chcę być nastoletnią matką. Nie chcę tego dziecka. Jak mogę zostać mamą skoro sama jeszcze jestem dzieckiem tak naprawdę? Nie jestem wystarczająco dojrzała i gotowa na taką odpowiedzialność. A Justin? Między nami się psuje ostatnio i boję się, że odejdzie ode mnie do Caitlin. Nie oceniajcie mnie. Przyjaźnili się i kochali siebie, ona jest śliczna i mają wiele wspomnień, super relacje więc mam powody żeby się obawiać. A jak dowie się o dziecku? Jak ja mam mu o tym powiedzieć? On też na pewno nie chce tego dziecka. Przecież jest młody i nie ma ochoty na ustatkowanie się, nie teraz. Kurwa mać. Boję się, boję się jak cholera.
Musiałam się pozbierać, musiałam udawać, że jest okej. Wzięłam głęboki wdech, ocierając łzy po kilkunastu minutach płakania po czym wyszłam z kabiny i stanęłam przed lustrem. Przemyłam twarz wodą i poprawiłam makijaż. Wyglądałam już o wiele lepiej niż kilka minut wcześniej. Potrzebowałam trochę świeżego powietrze więc postanowiłam, że zrobię sobie mały spacer zanim wrócę do pokoju. Musiałam sobie wszystko przemyśleć w samotności.
Wyszłam z windy po ponad godzinnym spacerze i wypuściłam powietrze ustami, ruszając w stronę naszego pokoju. Zacisnęłam wargi, widząc jak Caitlin znów całuje Justina w policzek na pożegnanie, a on uśmiecha się do niej szeroko. Cała złość ponownie się we mnie zebrała, ale nie miałam ochoty na kolejną kłótnie z Justinem. Podeszłam do drzwi i wyminęłam stojącego w nich Justina po czym zdjęłam kurtkę, wieszając ją. Zsunęłam buty ze stóp i westchnęłam, idąc w stronę kanapy, a w tym samym momencie usłyszałam zamykane drzwi.
-Dobrze się bawiłaś? - spytał Justin. Przewróciłam do siebie oczami, starając się nie wybuchnąć. Ten człowiek naprawdę działał mi na nerwy odkąd pojawiła się ta pieprzona Caitlin.
-Na pewno nie tak dobrze jak ty bawiłeś się z Caitlin - wymamrotałam, wzruszając swoimi ramionami i usiadłam na kanapie, opierając o nią wygodnie głowę i przymykając swoje powieki.
-Nie zaczynaj znowu - usłyszałam warknięcie Justina. Odpuściłam, nie chcąc się już kłócić i oblizałam swoje wargi. Nadal nie podjęłam decyzji. Nie wiedziałam co zrobić. Powinnam mu teraz powiedzieć, ale bałam się, bałam się jak cholera. I wiem, że to nie było fair w stosunku do niego, ale nie umiałam inaczej. Potrzebowałam czasu żeby sama przyswoić tą wiadomość. Powiem mu, ale jeszcze nie teraz. Nie jestem jeszcze na to gotowa.
-Porozmawiajmy - mruknął Justin, siadając obok mnie na kanapie - Nie masz powodu żeby być zazdrosna, Em. Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie i nikt ani nic tego nie zmieni.
-Cóż, jakoś nie zachowujesz się tak jakbyś kochał tylko mnie - powiedziałam, wzruszając ramionami, a Justin westchnął ciężko.
-Przepraszam, nie chciałem.. - przerwał, słysząc dzwonek do drzwi. Chłopak wstał, ruszając do drzwi, a ja uchyliłam swoje powieki, chcąc zobaczyć kto przyszedł. Kiedy tylko Justin otworzył drzwi, usłyszałam znajomy głos.
-Jest Emily?
-Jest, a o co chodzi? - wymamrotał Justin, a w jego głosie było słychać irytację. Przygryzłam wargę, wstając z kanapy i podeszłam do drzwi po czym spojrzałam na swojego przyjaciela.
-Cześć, Rick. Co tu robisz? - spytałam.
-Wyjeżdżam jeszcze dzisiaj i przyszedłem się pożegnać - wymamrotał, uśmiechając się do mnie, a ja pokiwałam głową, podchodząc bliżej chłopaka po czym wtuliłam się w niego. Usłyszałam westchnięcie i kroki więc Justin chyba odszedł od drzwi, no i na pewno był zły - Wszystko okej? - mruknął cicho Rick, tak żebym tylko ja mogła usłyszeć.
CZYTASZ
Unconditionally
Fanfiction"Nasza miłość jest szalona, jesteśmy popaprani, ale odmawiam leczenia. Ten dom jest zbyt wielki, jeżeli się wyniesiesz to spalę te dwa tysiące stóp do gołej ziemi, I gówno z tym będziesz mogła zrobić. Bo z tobą jestem przy zmysłach, bez ciebie je t...