Chapter 5

5.9K 267 4
                                    

Emily's pov

Nie spałam prawie całą noc. Nie mogłam. Myślałam o tym dlaczego akurat mnie to spotkało i o tym jak mam uciec. Jeśli wybiłabym okno, mógłby się włączyć jakiś alarm i na pewno obudziłabym Justin'a. Nie mówiąc już o Thomas'ie, który śpi bardzo czujnie, ponieważ jest ochroniarzem. Do tego pomaga mu dwóch ochroniarzy, ale tylko nocą. Przechlapane.

Podniosłam głowę i spojrzałam na zegarek na szafce przy łóżku. Wskazywał godzinę 8:16. Zwykle o tej godzinie spałam bo jest weekend. A w tygodniu byłabym już w szkole..Właśnie! Szkoła. Cholera, nie mogę zawalić roku. Rodzice bardzo się na mnie zawiodą. Westchnęłam ciężko, podnosząc się z łóżka po czym podeszłam do szafy, zaczynając przeglądać ciuchy w niej. Nie wiem czy kupował je Justin czy Thomas, ale mimo wszystko, któryś z nich ma dobry gust. Spodziewałam się..hm..bardziej kurewskich ciuchów? Nie oceniajcie mnie. W końcu Justin pracuje w burdelu. Po chwili wybrałam zwykłe ciemne jeansy i białą koszulkę na grubsze ramiączka. Miała trochę duży dekolt, ale trudno. Nie chciało mi się szukać niczego więcej. Wyjęłam jeszcze tylko z szuflady bieliznę i poszłam do łazienki żeby się przebrać. Na koniec związałam włosy w kucyka i wyszłam z łazienki, a potem z pokoju.

Kiedy weszłam do kuchni, odetchnęłam widząc, że jest pusta. Wstawiłam wodę po czym podeszłam do lodówki, otwierając ją po chwili i przeglądając. W końcu zdecydowałam się na kanapki, ponieważ nie było nic oprócz jakiegoś niezdrowego jedzenia. No a coś jeść musiałam.

Po kilku minutach siedziałam już przy stole, jedząc swoje śniadanie i pijąc kawę. Miałam ochotę krzyknąć kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do kuchni. Chciałam trochę spokoju.

-Dzień dobry – wymamrotał ktoś za mną, zmarszczyłam brwi, ponieważ była to kobieta. Odwróciłam głowę do tyłu i ujrzałam kobietę w średnim wieku, ubraną w luźną sukienkę, a na niej miała fartuch. – Zazwyczaj ja tu robię śniadania i resztę posiłków, ale widzę, że była pani pierwsza – kobieta uśmiechnęła się do mnie delikatnie, co od razu odwzajemniłam. Wow, w tym domu jest ktoś miły i normalny. Cud.

-Przepraszam, ja..nie wiedziałam. Nikt mi nie powiedział, że jest tutaj..- zawahałam się, nie wiedząc jak mam ją nazwać. Natomiast ona od razu się uśmiechnęła w moją stronę ponownie.

-Gospodyni? – dokończyła za mnie, a ja skinęłam głową z delikatnym uśmiechem. – To już wiesz, kochanie. Jestem Ellie, a ty? – spytała, wyciągając w moją stronę dłoń.

-Emily – mruknęłam, odkładając kanapkę po czym odwróciłam się cała i uścisnęłam jej dłoń. Ellie odsunęła się i podeszła do lodówki, a po chwili do blatu. Natomiast ja kontynuowałam jedzenie. – Naprawdę Justin jest tak leniwy, że nie może sam sobie gotować i sprzątać? – prychnęłam, przewracając swoimi oczami, a ona zaśmiała się tylko cicho, wzruszając swoimi ramionami.

Kiedy skończyłam swój posiłek, wstałam od stołu i włożyłam naczynia do zmywarki po czym ją zamknęłam.

-Dzień dobry – mruknął Justin, wchodząc do kuchni, a ja westchnęłam ciężko. Naprawdę, nie chciałam mieć aż tak zepsutego humoru od samego rana.

-Dzień dobry, Panie Bieber – odpowiedziała Ellie, a ja zmarszczyłam swoje brwi. A więc tak ma na nazwisko dupek Justin. Przynajmniej znam jego imię i nazwisko. To jest już coś. Przyda się, kiedy pójdę na policję żeby powiedzieć co robi. – Na śniadanie będą tosty. Pani Emily już sama się obsłużyła więc będą tylko dla Pana i Pana Thomas'a.

-Proszę, mów mi po prostu Emily – wymamrotałam, uśmiechając się do niej miło, a ona skinęła głową. Zastanawiało mnie dlaczego Justin nie pozwoli mówić im do siebie po imieniu. Jest młody, widać to od razu, a zachowuje się jak jakiś dojrzały biznesmen. Żałosne. Zaśmiałam się cicho pod nosem, a Justin i Ellie spojrzeli na mnie w tym samym czasie.

UnconditionallyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz