Rodział 12.

6.3K 408 443
                                    

Dalej nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Miałem uciec z Konohy? Miasta gdzie spędziłem całe swoje życie? Ten pomysł nie chciał mi przejść przez głowę. Poza tym, moje marzenie. Mam po prostu z niego odpuścić?

- Sasuke, nie podoba mi się to.
Wychowałem się i dorastałem w tej wiosce. Miałbym to wszystko zostawić? Nie mogę stąd uciec, to tak jakbym uciekł przed moim marzeniem.
- Spokojnie, wrócimy tutaj, zostaniesz Hokage.
- Kiedy?
- Kiedy zrobimy.. coś z moim bratem.
- Chcesz go zabić?!
- A chcesz zostać zabity?! Muszę to zrobić, inaczej będziemy żyć w strachu przez resztę życia, a tego chyba nie chcesz, co?
- Ale to twój brat... jak ty możesz?!
- Czy mogę nazwać go bratem? Wymordował cały mój klan, nie oszczędził nawet rodziców. To nie jest brat. To potwór.

On ma rację. Spojrzałem na Uchihe. Patrzył mi się prosto w oczy. Na moim policzku zawitała pojedyncza łza.

- Przepraszam. Masz rację. Nie powinienem traktować go ze skruchą. Pomogę ci. Pomogę ci go.. Zabić.
- Naruto, nikt by dla mnie tak nie postąpił, dziękuje.
- Robię to dla twojego dobra, a teraz chodźmy do mnie do domu, trzeba się wyspać. Jutro obmyślimy plan ucieczki.
- Zgoda.

*~*~*

Jest godzina 10:00. Przy śniadaniu ustaliliśmy plan, niestety potrzebowaliśmy do tego Sakurę i mistrza Kakashiego.

- Jestem prawie pewny, że ćwiczą w lesie na polu treningowym. Ostatnio tam często chodzą.

Zachichotałem.

- Śledzisz ich?
- Nie miałem co robić kiedy ciebie nie było. Chodźmy.

*~*~*

Kiedy poszliśmy na jedno z miejsc do ćwiczeń nogi się pod nami ugięły. Mistrz Kakashi siedział pod słupem, całując Sakurę, która znajdowała się na jego biodrach.

- To wy chodzicie ze sobą?!

Nie mogłem oderwać od nich oczu. Sakura jak gdyby nigdy nic popatrzyła się na nas mówiąc.

- Czy to coś złego, że znalazłam sobie chłopaka?
- Nie tylko.. nawet mi się nie przyśniło.. ale że wy?
- Dobra, Naruto przejdźmy do rzeczy. To co my powiemy jest chyba bardziej szokujące niż oni.
- Co masz na myśli?

Kakashi podszedł do nas razem z Sakurą.

Spojrzałem się to na Sasuke, to na Kakashiego.

- No powiedz im.
- Ee, tak. Bo ja z Sasuke.. chodzimy ze sobą i chcieliśmy uciec z wioski. Musicie nam pomóc się stąd wydostać.

Sakura zmierzyła nas od głów do stóp. Mistrz Kakashi nie odrywał od nas wzroku. Po dłuższej przerwie Haruno powiedziała.

- Wiedziałam, że obaj jesteście dziwni. Nie mam zamiaru wam pomóc.
- Co ty powiedziałaś?
- Nie mam zamiaru wam pomóc.
- A to niby dlaczego? Gdzie jest dawna pomocna Sakurcia?
- Znajduje się tam gdzie twoja prawdomówność, Uzumaki.
- No przepraszam.. musiałem.

Nagle odezwał się Sasuke.

- A pożyczysz nam chociaż taką jedną truciznę?

Rzuciła nam butelkę z jakimś płynem.

- Nie wiem po co to wam, ale idzicie już stąd, nie chce was widzieć.
- Sakura..
- Pa.

Poszliśmy.

Kakashi popatrzył się na Sakurę.

- Nie przesadzasz trochę?

Rozmawiali teraz za naszymi plecami.

- Niby z czym?
- Dlaczego jesteś dla nich taka wredna?
- Bo mnie do tego zmusili.
- Co ty gadasz, Sakura. Przemyśl to. Pamiętaj, że to oni byli twoimi jednymi przyjaciółmi z przeszłości. Możesz łatwo ich stracić.
- Mam to gdzieś.

Hatake przewrócił oczami i zniknął jej z oczu. Nim zdołała cokolwiek powiedzieć już go nie było. Nikogo nie było. Została sama.

Naruto ~ SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz