Postacie występujące w tym fanfiction są wyłączną własnością J.K. Rowling.
***
Bellatrix wbiła długie paznokcie w bok Draco, raniąc go bardzo boleśnie. Z wściekłym rechotem popchnęła go w stronę, z którego dochodziły głosy.
Przekroczyli próg jeszcze ciemniejszego pomieszczenia niż dotychczas. W środku unosił się zapach zaschniętej krwi i bardzo wiekowego drewna. Pokój był dość duży, w jego cemtrum znajdował się wielki, podłóżny stół, a za nim kominek, który wyglądał jakby nie zapalano go od conajmniej stu lat.
Bellatrix puściła go i skłoniła się nisko.
- Draco - chłopak usłyszał głos. - Mój drogi Draco... Jak miło cię znowu widzieć.
Chłopak odwrócił się i stanął twarzą w twarz z Lordem Voldemortem ze własnej osobie. Uderzył go odór zwłok. Voldemort był niewąpliwie kimś, kto wzbudzał strach i respekt. Niewątpliwie.
- Już się martwiłem, że się nie pojawisz - powiedział, ściągając łysą skórę, na której powinny być brwi. - A jednak jesteś.
- CO ZROBIŁEŚ TAMTEMU CZŁOWIEKOWI?! - zagrzmiał Draxo w napadzie furii. Gdyby nie fakt, że nogi wrosły mu w podłogę, napewno rzuciłby się na Voldemorta.
- Och, Draco... - zaczął Czarny Pan, kładąc dłoń na barku chłopaka. - Mówisz o tym człowieku?
Zza pleców chłopaka dał się słyszeć potworny krzyk. Malfoy odwrócił się i zobaczył, jak jego współwięzień kuli się żałośnie na kamiennej posadzce. Miał liczne, głębokie rany na wszystkich kończynach.
- Nie poznajesz go, Draco - oznajmił Voldemort. Blondyn zbladł.
- Draco, mój drogi chłopcze... Jak możesz nie poznawać własnego ojca?
O boże.
- Ojca..? - jęknął Draco, bezsilnie opadając na kolana. Voldemort zaśmiał się złowieszczo.
- A może ty, Lucjuszu? - zapytał. - Oświeć w twej łasce swego pierworodnego, dlaczego tutaj jesteś.
Lucjusz zapłakał.
- Wybacz mi, Draco - łkał, dusząc się własnymi łzami. - Tak mi przykro...
- POWIEDZ MU! - Zagrzmiał Voldemort, unosząc ręce ku górze. - POWIEDZ, CO NAPRAWDĘ STAŁO SIĘ PRZESZŁO 16 LAT TEMU, W DOLINIE GODRYKA! - Krzyczał. - WYJAW NAM PRAWDĘ, LUCJUSZU!
Draco zapłakał. Dumbledore powiedział mu, że to co stało się z Harry'm w Dolinie Godryka nie powinno być tajemnicą. Według niego, to Voldemort zamordował prawdziwych ridziców Harry'ego, wiążąc go z Draco na zawsze. Do Draco sens tych słów dotarł dopiero po chwili. To wszystko kłamstwo.
- Powiedz mi...
Lucjusz westchnął.
- Tak mi przykro, Draco... To moja wina. To ja zabiłem rodziców Harry'ego, 16 lat temu, w Dolinie Godryka.
O mój boże.
- Przyszedł do mnie cały umazany ich krwią. - Rzekł Voldemort. Powiedział to w taki sposób, jak gdyby Lucjusz zrobił coś godnego naśladowania. Draco nie wierzył własnym uszom. - Tak bardzo chciał wstąpić do moich szeregów. - rzekł, cmokając z dezaprobatą. - Rządza władzy stała się dla niego nie do okiełznania. Czyż nie, Lucjuszu?
Mężczyzna jęknął, chowając twarz w dłoniach.
Draco poczuł się zdradzony. Dubledore powiedział, że jego ojciec nie żyje...
Draco jęknął, czując jakby jego mózg rozpadał się właśnie na setki tysięcy małych kawałeczków.
Poczuł, jak rozpiera go wściekłość. I nagle... Nie, czy to w ogóle możliwe?
Poczuł zgrubienie w rękawie. Różdżka. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, Draco wyciągnął różdżkę, odskoczył od Voldemorta i wycelował ją w czarodzieja.
- To koniec, cwelu.

CZYTASZ
High Initiation (Drarry OTP)
Fanfiction*\\FINISHED//* Harry Potter jest zwykłym, nudnym uczniem w zwykłej, nudnej szkole na przedmieściach Londynu. Jego życie jest naznaczone ciągłą rutyną, ale chłopak pogodził się z tym i nawet polubił. Pewnego dnia jendak jego dotychczasowe życie obróc...