Prolog

725 57 27
                                    

Nazywam się Damien Ronson, i o ile mi się wydawało miałem normalne życie? Miałem? Nigdy nie byłem typem imprezowicza, nie szalałem na każdej domówce by następnego dnia leżeć z głową w sedesie. Chodziłem tam tylko dla towarzystwa i możliwości spędzenia czasu ze znajomymi. Nigdy nie byłem extra ślicznym chłopcem, mam dłuższe brązowe włosy i niebieskie oczy, które w każdym cholernym zdjęciu muszą wychodzić czarne. Nie wiem dlaczego, ale wyglądam jak jakiś demon, ale to może i dobrze gdyż nikt nie potrzebnie mnie nie zaczepia. Mam dość wielu znajomych, ale tylko niewielu oddanych, na których jak sądziłem mogłem liczyć. Moja rodzina? Ależ oczywiście mam mamę, tatę i kochaną siostrzyczkę Kate, wokół której kręci się całe życie w naszej rodzinie. Kate to, Kate tamto. Rzygam tym, dla moich jakże mnie kochających rodziców liczy się tylko starsza córka, ale może niech tak pozostanie.

Uczęszczam do liceum, o wyjątkowo dobrym jak dla mnie profilu psychologicznym. Ja sam chyba potrzebuję psychologa, ale huk tam, przecież mogę nim zostać, prawda? Zresztą ja nie wiem co chcę robić w życiu, ale wybrałem coś bardzo ambitnego jak moja sis Kate. Bywam wredny, wkurzający, określają mnie mianem bomby zegarowej, gdyż nie wiadomo kiedy wybuchnę. Może mają rację, bo kiedyś byłem chyba inny, normalniejszy, kiedyś było we mnie coś ludzkiego...

Pewnie zastanawiacie się dlaczego mówię w czasie przeszłym? Byłem, i w sumie nadal jestem zdania iż by coś poznać i zrozumieć w stu procentach trzeba tego najpierw doświadczyć, ale nigdy nie sądziłem jak bardzo mnie doświadczy życie. Zmieniłem się po raz kolejny w swoim życiu, czy na lepsze? Orzeknijcie sami :)

Nastolatek wszedł do ciemnego parku, który oświetlały tylko lampy przy dróżkach, nałożył kaptur i ruszył dalej, minął wielką Fontanę Posejdona i poszedł dalej, w kierunku lasu. Stanął przed nim i oczekiwał na towarzysza. W między czasie wyjął ze spodni portfel i przeliczył pieniądze, czterysta dolarów, tyle na ile się umawiali. Miał nadzieję, że diler przyjdzie szybko bo sytuacja zaczynała go przerastać, ale musiał to zrobić, bo nie miał innego wyjścia...

- Siema - usłyszał głos za swoimi plecami. Szybko odwrócił się i zobaczył przed sobą mężczyznę, który również miał kaptur na głowie. Przewyższał go wzrostem i posturę. Nastolatek przełknął ślinę.

- To jak? Masz towar? - zapytał twardo, starając się za wszelką cenę ukryć zdenerwowanie tworzące się na jego twarzy.

- Spokojnie, aż tak Ci się cieszy by się naćpać?

- No dobra, może najpierw powiedz jak to brać - powiedział i usiadł na pobliskiej ławce. Ów mężczyzna zrobił to samo.

- Większość już Ci wytłumaczyłem przez sms'y, ale pamiętaj by początkowo nie brać nie więcej niż pół pastylki, choć jak patrzę na Ciebie to sądzę iż jedna czwarta tabletki wystarczy by poczuć fazę - powiedział starszy chłopak i wyjął z torby dwa przezroczyste pudełeczka wypełnione białymi pastylkami. - Rozpuszcza się prawie w każdym napoju...

- Kiedy będą efekty? - zapytał chowając narkotyki.

- Jest silnie uzależniający, ale pierwsze efekty pojawią się najwcześniej po dwóch tygodniach od spożycia - wyjaśnił diler.

- Dwóch tygodniach!?

- Koleś! Sam chciałeś coś co ryje banię i wwierca się w mózg. Wiesz ile musiałem się naszukać by znaleźć coś takiego? Udawałem jak głupi, że mi to potrzebne by wiedzieć jak najwięcej o tym preparacie - powiedział starszy - Mój ziomek nazwał go Anielska Wkurwioza, tylko dlatego, że oprócz tego iż nieźle daje fazy, po dwóch tygodniach włącza Ci się agresor, masz ochotę komuś przyładować i najczęściej to robisz, a jeśli nie agresor to stajesz się cichy, zamknięty w sobie i popadasz w coraz większą depresją. Jednym słowem odwala Ci w każdą stronę, a im dłużej nie bierzesz tym bardziej popierdolony się stajesz, zresztą jak po użyciu każdego narkotyku, tylko AW daje dodatkowe efekty, ale w sumie wszystko zależy od tego jak organizm przyjmie to gówno i jak stabilny psychicznie jesteś, więc lepiej młody uważaj...

- Extra - mruknął nastolatek.

- Serio chcesz to kupić?

- Pewnie, tu masz uzgodniony hajs - chłopak wręczył mężczyźnie plik banknotów. Diler schował je do kieszeni i wstał.

- Jakby co to wcale się nie znamy.

Mężczyzna już po chwili zniknął z pola widzenia, a młody obejrzał jeszcze raz opakowanie owego narkotyku o jakże niedorzecznej i śmiesznej nazwie - Anielska Wkurwioza. Zaśmiał się, i spojrzał na zegarek w telefonie. Została mu jeszcze godzina do imprezy...


- Let's play a game, boys - powiedział i ruszył w stronę wyjścia z parku.


--»۞«--
W woli ścisłości, nie wiem czy istnieje wogóle taki narkotyk, ale został on wymyślony przez mnie, na potrzeby mojego opowiadania.
Oto prolog mojego nowego opowiadania, pt. Nobody Can Save Me Now :)
Wiem, że pewnie brak mu ładu i składu, ale specjalnie chciałem by on tak wyglądał. Pierwsza część to ukazanie kawałka życia głównego bohatera. Druga natomiast to już w pełni moje opowiadanie, ba nawet udało mi się zahaczyć główny wątek opowiadanie, ale muszę Was rozczarować gdyż nie będzie to story about drugs :D
Postaram się z Wami dyskutować w komentarzach o całym opowiadaniu, czy po prostu o danym rozdziale, ale musicie mi dać czas. Liczę na szczere opinie :)


Nobody Can Save Me NowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz