- Powiesz mi chociaż gdzie idziemy? - zapytała mnie Rose chyba już milionowy raz podczas naszego nocnego spaceru, na co pokręciłem przecząco głową.
- Już niedługo się dowiesz - powiedziałem i spojrzałem na jej strój. Dziewczyna miała na sobie lekką, czarną spódnicę oraz czarne szpilki, dzięki którym była niewiele wyższa ode mnie. Poradziłem jej by wzięła też kurtkę gdyż nasz wypad może się przedłużyć.
- Damien to nie jest zabawne włóczyć się koło dziesiątej w nocy po mieście - rzuciła i spojrzała na mnie krytycznie.
- Spokojnie kochanie, obronię cię.
- Ty? - spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami na co zaśmiałem się - Mogę się założyć, że uciekam szybciej od ciebie nawet w tych szpilkach...
- Myślałem, że rzucę ciebie w stronę oprawcy, a sam będę biegł ile mam sił w nogach - rzuciłem lekko i otuliłem ramieniem Rose. Po chwili dotarliśmy na miejsce. W samym centrum miasta, tuż obok parku gdzie pierwszy raz się pocałowaliśmy znajdowała się niewielka restauracja, o cudnej nazwie Orchidea, czyli symbol miłości.
Budynek posiadał dwa piętra, z zewnątrz pokryty był szarą cegłą, a we drewnianych framugach okien rosły kwiaty, orchidee. Z drugiej strony znajdował się taras widokowy pozwalający obserwować główną ulice miasta, w noc ten widok był niezapomniany. Ciemno, jedyne światło dawały latarnie uliczne, zapach kwiatów oraz muzyka. Idealne miejsce dla zakochanych, miałem nadzieję, że jej się tutaj spodoba. Nad wielkim wejściem znajdowała się niebieska, neonowa orchidea, a pod spodem nazwa restauracji. Przed drzwiami stał portier i wpuszczał lub wypuszczał gości.
- Damien żartujesz sobie, prawda? - spytała się mnie Rose patrząc mi w oczy.
- Orchidea - rzuciłem udając, że nie wiem o co jej chodzi.
- Wiesz jakie drogie jest tam wynajęcie samego stolika, a nie mówiąc już o jedzeniu? Mój ojciec pracuje w banku i często z trzymiesięcznym wyprzedzeniem zamawia tam miejsce, wiesz ile kasy na to idzie gdy musi się spotkać z kontrahentami - oznajmiła na jednym wydechu - Nie możemy tam iść, nie jesteśmy ze sobą nawet cały tydzień, nie pozwalam...
- Ależ Rose, to niespodzianka - powiedziałem - Przecież wiem, że je bardzo lubisz.
- Tak, ale nie takie drogie.
- Jakie drogie?
- Damien!
- Skoro twój ojciec zamawia tu stoliki na spotkania, to chyba wie, że znajduje się ich w środku dwadzieścia czteroosobowych lub dwuosobowych w zależności od ustawienia oraz zamówienia od klienta plus dziesięć na tarasie widokowym.
- Który jest dwa razy droższy niż stolik w środku - wykłócała się. To było takie śmieszne widząc jak się kłóci sama ze sobą w środku. Z jednej strony na pewno chciała tam wejść, a z drugiej nie mogła pozwolić mi na taki wydatek rzędu stu dolarów za nasz posiłek.
- Lecz kochanie jest darmowy po dwudziestej drugiej od piątku do niedzieli - powiedziałem na co wytrzeszczyła na mnie oczy - Dziś jest piątek i dokładnie za pięć minut usiądziemy na tarasie całkowicie za darmo, gdzie mam dla ciebie kolejną niespodziankę.
- Jesteś niemożliwy!
- Za to mnie kochasz!
- Nie pozwalaj sobie - powiedziała, ale zobaczyłem jaka jest szczęśliwa. Każdy chciał zjeść choć raz w swoim życiu posiłek w tej restauracji. Wynajem stolika było bardzo drogie, a terminy sięgały paru lat do przodu. Orchidea słynęła z dobrego jedzenia, bardzo profesjonalnej obsługi oraz niezwykłego klimatu panującego w środku. Każda zakochana para chciała tam być, a my będziemy to mieli całkiem za darmo.
CZYTASZ
Nobody Can Save Me Now
Mystery / Thriller'' - Zdajesz sobie sprawę z tego co robisz? - zapytała. - Zdajesz sobie sprawę jak ona cierpi gdy Ty.. gdy Ty... '' Damien wydaje się być zwyczajnym nastolatkiem, jak każdy w jego wieku chodzi do szkoły, imprezuje, spędza czas w towarzystwie swoich...