Rose miała zadzwonić wieczorem, ale nie doczekałem się wiadomości od niej, nie wiem co się dzieje. Nie chcę jej stracić, ale coś czuję, że tak się dzieje, bo ledwo staliśmy się parą, a przez ostatnie dni prawie się nie odzywamy. Nie chcę by nasz związek nie przetrwał pierwszej próby czasu, więc postanowiłem ją odwiedzić. To będzie najlepszy pomysł. Nie zastanawiając się wiele przebrałem się i ruszyłem w stronę jej bloku. Póki się jeszcze nie przeprowadziłem to mogę sobie na piechotę udać się do Rose, a gdy będę mieszkał z Kate? Zresztą nadal nie wiem co mam zrobić, czy zgodzić się i przeprowadzić się do niej. Wprawdzie to będzie najlepsze wyjście z całej sytuacji, ojciec doprowadza mnie do szału i wzajemnie. Czy to możliwe abyśmy się tak różnili? Jako rodzina powinniśmy mieć jakiekolwiek cechy wspólne, czy to fizyczne czy psychiczne. Ja u siebie i u reszty Ronson'ów tego nie dostrzegam, no może jestem trochę podobny do matki wyglądem, jednak uważam, że to i tak za mało jak na rodzinę.
Moje rozmyślania przerywa dzwonek do drzwi, więc ruszam się by je otworzyć. Moim oczom ukazuje się Ralf roześmiany od ucha do ucha, a jego oczy dokładnie mnie lustrowały.
- Mogę wejść? - zapytał, a ja przepuściłem go w drzwiach.
- Czego chcesz?
- Może trochę grzeczniej?
- Pytaniem na pytanie?
- Pytaniem na pytanie?
- Kurwa - jęczę i siadam na łóżku - Mam zły dzień, więc jeśli możesz to się sprężaj z nowościami...
- Mamy końcówkę listopada, a przez cały miesiąc nie byłeś na żadnej domówce u mnie - rzucił - Coś się stało? Rozumiem, że masz złamaną nogę, więc nie karzę Ci wywijać tańców, ale zawsze przychodziłeś czy pogadać czy co...
- Ralf jakoś ostatnio nie mam ochoty na cokolwiek...
- Chodzi o Rose?
- To znaczy? - pytam.
- Ona też chodzi jakaś rozkojarzona, pokłóciliście się prawda? - pyta i uważnie się na mnie patrzy oczekując reakcji.
- Ja nawet nie wiem w jakiej my jesteśmy relacji - mówię zgodnie z prawdą. Nie wiem czy z Rose to coś poważnego jest. Wogóle nie wiem czy to dobrze, że wszyscy myślą, że jesteśmy razem. Nie wiem czy jestem gotowy na jakikolwiek związek, a ostatnio i tak mam dużo problemów na głowie by myśleć o dziewczynie. Kłótnie z ojcem, propozycja Kate, Dereck. Szybko tego ostatniego wyganiam ze swojej głowy, serio sam nie wiem co mam robić ze swoim życiem, jestem do dupy w kochaniu.
- Popierdoliło Ciebie? - chłopak jest wzburzony - Wiesz jaka ona jest szczęśliwa, że z nią jesteś, a Ty coś takiego mówisz! Damien do cholery! Rose to najcudowniejsza dziewczyna na świecie zaraz po Ashley, i jeśli ją skrzywdzisz to osobiście dopilnuję byś nie wyszedł z tego cało, jasne?
- Dobra - oznajmiam obserwując go bacznie, mam nieodparte wrażenie, że blondyn mi zaraz przyłoży.
- Nie dobra Ronson - rzucił hardo - Mam nadzieję, że nie zamierzasz się nią zabawić czy wykorzystać bo sprawię, że znowu wrócisz do znajomości z tym down'em Knotter'em...
Popatrzyłem na niego z uniesionymi brwiami.
- Wybacz - na jego twarz wpłynął lekki rumieniec gdy zrozumiał w pełni jakie słowa wypowiedział.
- No okej - mruknąłem sam nie bardzo wiedząc jak zareagować w takiej sytuacji. Co chciał mi przez to powiedzieć? Raz mu się narażę i skończę jak Dylan!? Dobry mi przyjaciel z tego Ralf'a...
CZYTASZ
Nobody Can Save Me Now
Misterio / Suspenso'' - Zdajesz sobie sprawę z tego co robisz? - zapytała. - Zdajesz sobie sprawę jak ona cierpi gdy Ty.. gdy Ty... '' Damien wydaje się być zwyczajnym nastolatkiem, jak każdy w jego wieku chodzi do szkoły, imprezuje, spędza czas w towarzystwie swoich...