VII

1.2K 78 2
                                    

Jestem w ciemnym pokoju. Nic nie widzę. Nagle zapala się obok mnie mała lampka. Mężczyzna z czarnymi włosami leży na podłodze. Podchodzę do niego i dotykam jego nagiej skóry. Przechodzi mnie przyjemny dreszcz mocy, a na całym ciele pojawiają się różne biało-niebiesko-srebrne wzorki. Błyszczą w ciemnościach...

Obudziłam się z lekką zadyszką. To był naprawdę dziwny sen. Ale nie mam czasu się tym przejmować. Mam teraz lekcje... Ze Snape'm. Wstałam z łóżka i przebrałam się we wczorajsze ciuchy. Przecież ja nic innego nie mam! Wyszłam z pokoju, na szczęście nie było go w sypialni. Zresztą w salonie też nie. Zobaczyłam, że za jednymi drzwiami pali się lampka. Weszłam tam i nikogo nie zauważyłam. Było to małe pomieszczenie wypełnione po brzegi fiolkami z różnymi płynami. Na niektórych półkach w małych pojemniczkach były jakieś zioła i martwe owady. Wzdrygnęłam się.

-Co ty tu robisz?! - usłyszłam pełen jadu głos. Odwróciłam się gwałtownie i strąciłam kilka fiołek, które z hukiem rozbiły się o podłogę.- Zwariowałaś?!

-Wystraszył mnie PAN!

-Och. Naprawdę? Bardzo mi przykro, ale mam zamiar robić tak dalej.

-To bardzo dobrze. Nie mogę się doczekać kiedy strące jeszcze parę fiolek - sarknęłam.

-Sprzątaj to w tej chwili!

Po dwóch minutach miałam wrażenie, że skończyłam.

-Tu jeszcze! - krzyknął tak, że się wzdrygnęłam, ale pozbierałam odłamki szkła.

-To wszystko?

-Tak. Wynieś to.

-Jeśli to nie jest wszystko to następnym razem Pan idzie.

-No, już biegnę - powiedział patrząc na mnie z ironicznym uśmieszkiem.

-Tylko się nie potknij - powiedziałam cicho jednak on usłyszał i przygwoździł mnie do ściany.

-Nie pozwalaj sobie - wysyczał patrząc mi prosto w oczy. Wiedziałam, że próbuje czytać mi w myślach, ale ja na to nie pozwoliłam. Nawet moje koleżanki mówiły, że ją nigdy nie wyrażam emocji i nic nie da się że mnie wyczytać. Jednak potrafi być to przydatne. Uśmiechnęłam się do niego, gdy zobaczyłam ledwo widoczny grymas przegranej na jego twarzy i wyślizgnęłam się spod niego.

-Za pięć minut masz być w dużej sali obok łazienki - powiedział surowo.

Po chwili byłam przy drzwiach. Otworzyłam je. Pokój był ciemny i pusty. Na ścianach można było dostrzec małe wypustki. Nie wiedziałam po co tu jestem.

-Tutaj będziesz ćwiczyć swoje umiejętności fizyczne - powiedział profesor i udał się do drzwi naprzeciwko. Widziałam go przez szybę. - Stań na środku. Powoli będę zwiększać poziom trudności. Zaczynamy.

Natychmiast ściemniło się. Widziałam tylko swoje dłonie. Nagle na ścianie pojawiło się światło, a zaraz potem wystrzeliło coś w moją stronę i zrobiłam unik. Jeden, drugi, trzeci. To były jakieś zaklęcia. Widziałam jak profesor macha swoją różdżką. Zwiększa trudność. Po chwili już nie było światła. Tylko słyszałam jak coś leci w moją stronę. Nie zdążyła zrobić uniku i zderzyłam się że ścianą plecami. Jęknęłam.

- No dobra, koniec zabawy.- powiedziałam i wyciągnęłam różdżkę spod spódnicy. Kolejne zaklęcie leciało w moją stronę. Machnęłam różdżką i zaklęcie odbiło się od przeźroczystej tarczy. Walczyłam tak kilka chwil, aż w końcu zaczęłam działać. Zorientowałam się, że to nie tylko zaklęcia. Były też jakieś dziwne stwory, których nie potrafiłam zidentyfikować.

Wypowiedziałam kilka razy zaklęcie Drętwota i jeszcze inne z mojej wyobraźni. Aż nastała ciemność. Nie widziałam nic. To zapewne najtrudniejszy poziom. Czułam swój przyspieszony oddech i bicie serca.

Nagle szum wyrwał mnie z transu. Słyszałam, że coś pełza po podłodze. Dźwięk był coraz głośniejszy. Podskoczyłam szybko i ujżałam pod sobą kilka węży z długimi i ostrymi kłami. Pomknęły szybko do dziury w podłodze. Znowu stałam na ziemi. Szybko zrobiłam szpagat, gdy nademną pojawiły się długie sznury. Zaczęłam kręcić się po podłodze uciekając od kolców spadających z sufitu. Zatrzymałam się na chwilę i poczułam, że otacza mnie to wszystko z czym przed chwilą walczyłam. Usłyszałam pisk, skuliłam się na podłodze i utworzyłam barierę. Te wszystkie dziwne rzeczy i stwory dobijały się do mnie. Jak w najgorszym koszmarze. Czułam, że długo tak nie wytrzymam. Zebrałam całą swoją energię, którą miałam bez różdżki, bo wypadła mi gdzieś w połowie walki i powoli zaczęłam wstawać odsuwając moją barierę w stronę potworów. Krzyknęłam i niebieska poświata szybko podleciała w stronę złych istot, a one zmieniły się w proch.

Byłam wyczerpana. Miałam wrażenie, że prof. Snape specjalnie dał mi takie zadanie. Myślał, że przegram i będzie mógł się że mnie pośmiać. Oj, nie że mną te numery.

- I jak mi poszło profesorze? - spytałam spoglądając na niego

- Ujdzie - powiedział nawet na mnie nie patrząc. Prychnęłam. Wiedziałam, a nawet czułam, że mu zaimponowałam, jednak jego wielkie ego nie miało zamiaru mnie pochwalić .

Wróciłam do swojego pokoju i padłam na łóżko. Byłam wykończona.

Sevann♥Severus Snape i dziewczyna z mugoliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz