XIII

993 71 3
                                    

Obudził mnie dzwonek budzika. Stwierdziłam, że mam jeszcze trochę czasu do śniadania. Weszłam do mojej obszernej garderoby i wybrałam biały, koronkowy crop top, czarne leginsy, białe trampki i biały płaszcz na którym w świetle widać było błyszczącego węża z zielonym okiem. Nie wiedziałam do jakiego domu należę, ale skoro mieszkam w lochach, to trzeba wczuć się w klimat. Profesora jak zwykle nie było w komnatach więc udałam się do WS. Pomyślałam, że w końcu trzeba poznać uczniów Hogwartu. Usiadłam przy uczniach piątego roku przy stole Ślizgonów. Nie byli całkiem źli. Pytali się jak się tu znalazłam, skąd jestem i co potrafię robić, ale ja zgrabnie wymigiwałam się od odpowiedzi.

Po skończonym posiłku udałam się na moje pierwsze lekcje: transmutację, zielarstwo i wróżbiarstwo. Na pierwszych dwóch szło mi bardzo dobrze biorąc pod uwagę to, że nie wiem nic o magii i nawet nie wiem jak się stąd wydostać. Natomiast na wróżbiarstwie mogłam spokojnie oddać się w błogie zamyślenie. Zastanawiałam się nad moimi snami. W pierwszym mężczyzna i te znaki, a w drugim dziwny potok słów. Byłam już pewna, że chodzi o polanę, ale narazie postanowiłam tam nie wracać. Przeczuwałam, że niedługo stanie się coś co sprawi, iż zrozumiem choć część tej zagadki.

Ciągle jest męczący poniedziałek. Katorga dla każdego ucznia. Tym bardziej, że ostatnią lekcją są eliksiry. Po mojej czwartej lekcji, gdy szłam do WS na obiad, usłyszałam złowieszczy głos Snape'a, przemawiajacy do pierwszoroczniaków. Bałam się, że ta lekcja to będzie istne piekło. Weszłam do klasy eliksirów za innymi uczniami. Usiadłam w ławce przy ścianie. Mistrz Eliksirów zmierzył wzrokiem całą klasę, machnął roźdżką, a na tablicy pojawiły się ingrediencje. Zaczęłam przygotowywać eliksir pieprzowy. W czasie dodawania kolejnych substancji, roztwór zmieniał swój kolor. Gdy dodałam ostatni składnik zabarwił się na szaro, czyli tak jak pisali w książce. Wlałam to do fiolki i odstawiłam na biurko.

-Koniec. -rozległ się głos Snape'a.

Uczniowie ze smetnymi minami wlewali swoje wypociny do fiolek i odkladali na stolik. W klasie zapanowała cisza.

-Idźcie do swoich dormitoriów -powiedział, a wszyscy wymienili zdumione spojrzenia i w pośpiechu wyszli, ja również.

¤Snape¤

Przez pół dnia chodziłem z potwornie piekacym przedramieniem. Czarny Pan wzywa. Wygoniłem uczniów z sali i wyszedłem na błonia chcąc się aportować.

Sevann♥Severus Snape i dziewczyna z mugoliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz