XXII

691 55 14
                                    

¤ Snape ¤

  Klęczałem przed Czarnym Panem. Jak narazie nie było Cruciatusa, ale wszystko przed nami.

- Severusie, jak tam z jednorożcami? Ostatnio jedna z moich grup miała pewien problem. Wiesz coś o nim? - spytał Riddle.

- Nie mam pojęcia, Panie.

- Ach, to szkoda. Powiedzieli mi, że zaatakowała ich bestia... - prychnąłem w myślach. Flutter i bestia. Hahaha... hmm... - A raczej dziewczynka z... niesamowitymi zdolnościami. Chcę, abyś zbadał tę sprawę Severusie. Nie zapomnij też o jednorożcach. Chętnie pojawił bym się z Tobą i innymi przez chwilę, ale niestety mam ważne spotkanie, które nie może czekać.  
Po tych słowach opuścił salę w której przebywaliśmy. Aportowałem się do Hogwartu. Było już po 9:00. Drops pewnie dał za mnie zastępstwo. W końcu mi też należy się jakiś odpoczynek. Anny nie było w kwaterach. Pewnie jest na zajęciach. Ale co mnie ona w ogóle interesuje. Usiadłem w fotelu przed kominkiem.

- Och, kochana. Chodź do tatusia. - przywołałem Ognista Whisky.

¤ Anna ¤

Wampiry szybko rozeszły się po zamku. Znały mnie, a dzięki wspomnienią ja znałam także ich. Nie potrzeba tu zbędnych formalności. Razem z Merkucjem udałam się do mojego gabinetu w pałacu. Miałam z nim dobre relacje. Jak koleżanka z kolegą mimo, że dzieli nas wielka różnica wieku.

- To na początek. Jak sprawy z Łowcami? - spytałam.

- Narazie cisza. Mieliśmy kilka potyczek z nimi, ale to sprawy poboczne. Jeśli chcesz możemy umówić spotkanie z Natanielem. To ich nowy, głowny dowódca.

- Dobrze. Umów nas na sobotę.

- Zrozumiałem...

Usiadłam przy mahoniowym biurku w jasnoniebieskim pokoju. Merkucjo stał po drugiej stronie biurka.

- W szufladzie masz spis jednorożców, ich ostatnie zgony i powody śmierci. Prosiłbym żebyś przyszykowała 10 eliksirów leczniczych. Ostatnio jest dużo napadów na jednorożce i elfy same nie dają rady.

- Jasne, wiem coś o tym. - zaczęłam przeglądać papiery. - Widzę tu dużo zgonów spowodowanych przez Śmierciożerców i wilkołaki.

- Tak, prawdopodobnie Voldemort ma wilkołaki w swoich szeregach. - powiedział.

- Okej... Na dzisiejszy wieczór będziesz miał eliksiry.

- Dziękuję.

- Możesz iść. - wyszedł.

No dobrze... Eliksiry na wieczór. Sama chyba nie dam rady, ale jest ktoś kto może mi pomóc. Trzeba tylko się udać do Hogwartu i go tu przywlec.

Wyszłam z zamku i poleciałam przez Zakazany Las. Po drodze widziałam z 5 jednorożców. Jak narazie nie widzę żadnego niebezpieczeństwa. Już 14. Muszę się spieszyć.

Po chwili wyszłam z Zakazanego Lasu. Minęłam chatkę Hagrida i weszłam do szkoły. Od razu skierowałam się w stronę lochów.

- Dzień dobry, profesorze.

- Witam. Gdzie się podziewałaś cały dzień?

- Byłam w Zakazanym Lesie i chciałam...

- Co?! Zwariowałaś?!

- Taa... Już dawno. Chciałam prosić Pana o pomoc.

- Phi. Pomoc w czym? - spytał z drwiną.

- W przygotowaniu eliksirów leczniczych dla jednorożców.

- Dla jednorożców?

- Tak, dokładnie. Musimy iść do zamku w Zakazanym Lesie.

- Czyli odbudowałaś swoje... królestwo?

- Można tak powiedzieć.

- A co jeśli nie pójdę?

- Nie ma Pan wyboru. Chyba chce Pan jeszcze trochę pożyć i zdobyć jednorożce? Prawda?

Po tych słowach przyszpilił mnie do ściany. Ała! To zabolało!

- Skąd Ty to...?

- Jestem księżniczką wampirów, wiem wszystko. - powiedziałam słodko. - Chciałabym Ci jakoś pomóc, ale oczekuje czegoś w zamian.

Odsunął się odemnie i głęboko odetchnął.

- No, dobrze. Zaprowadź mnie do tego swojego... pałacu.

¤ ¤ ¤ ¤ ¤ ¤

Jak się podoba nowa okładka?

Aniolekka

Sevann♥Severus Snape i dziewczyna z mugoliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz