Stanęłam na ziemi i zauważyłam, że mam inne ubranie. Ale to nieważne. Dumbledor mnie okłamał! Wiedział skąd jestem i kim jestem. Widzę w jego oczach strach, a na twarzy Snape'a można zobaczyć zdziwienie. Oczywiście ukrywa to pod wieloma maskami.
Moje rozmyślania przerwał nagły stukot kopyt. Wszyscy odwrócili głowy w kierunku hałasu. Z Zakazanego Lasu wybiegł biały jednorożec. Szybkim krokiem podeszłam do niego, a on mi się pokłonił.
- Wasza wysokość! Dobrze, że Panią znalazłem. Naria ma kłopoty.
Czy ja go rozumiem? Ale mniejsza oto, skądś go kojarzę.
-Kto to Naria?
- Pegazojednorożec. Ona pomogła mi po tym jak mnie Pani uwolniła.
No tak! Hogsmeade! Naria... nie widziałam jej we wspomnieniach. Teraz trzeba im pomóc.
- Co tam się dzieje?
- Postacie w czarnych płaszczach z maskami rzucają zaklęciami.
Łowcy? Nie... oni mieli brązowe szaty i nie mieli masek... Śmierciożercy!
- Zaprowadź mnie tam.
- Tylko szybko, Pani. - zaczął galopować w stronę Zakazanego Lasu. Ja biegłam za nim. Nie męczyłam się, to pewnie przez moją naturę wampira. Czasami nawet wyprzedzałam jednorożca. Kątem oka zauważyłam, że stara się za nami lecieć Snape. Pewnie Dumbledor mu kazał.
- Jeszcze kawałek, Pani.
Po chwili znaleźliśmy się na polanie, na której ostatnio byłam. Zobaczyłam dużego, białego pegazojednorożca, a nad nim cztery postacie z różdżkami.
- Jak się nazywasz? Wiem, że to głupia pora na takie pytania, ale mnie to ciekawi. - spytałam jednorożca, który mnie prowadził. Prawie byliśmy na miejscu.
- Marry, Pani.
- To teraz Marry, wyczaruj tarczę wokół Narii. Szybko!
Wyciągnęłam różdżkę i cicho zakradłam się za jednego Śmierciożerce.
Nie martw się. Poradzisz sobie. Nie takie rzeczy się robiło.
Uśmiechnęłam się do głosu w mojej głowie. Racja. Nie takie rzeczy się robiło. Wyciągnęłam prawą dłoń i dotknęłam, prawdopodobnie, mężczyzny w kapturze.
- Co jest do chole... - powiedział odwracając się w moją stronę.
- Hej! - powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie. Zanim zdążył otrząsnąć się z szoku uderzyłam go pięścią prosto w twarz.
Odleciał kilka metrów w tył. Jak widać na coś przydają się zajęcia karate i boksu w normalnym świecie. Dzięki temu, że jestem wampirem moja siła jest podwojona, mam czulsze zmysły, umiem stać się niewidzialna, poruszać się bardzo cicho, szybko biegać i oczywiście latać.
Pozostali Śmierciożercy spojrzeli na mnie i wyciągnęli w moją stronę różdżki.
- Cześć. Zgubiliście się gdzieś? - spytałam z miną niewiniątka.
- My nie. Ale Ty chyba tak dziwczynko. - powiedział męski głos.
Zaczęła się walka. Sprawnie odbijałam wszystkie zaklęcia i rzucałam nowe w ich kierunku. Podbiegłam do leżącego pegaza i pobieżnie oceniłam stan zdrowia, cały czas utrzymując tarczę.
Nagle z naprzeciwka wybiegła kolejna postać. Rzuciła we mnie zaklęcie, a ja nie zdążyłam go odbić i odleciałam do drzewa. Kolejne zaklęcie i wisiałam z rękami w kajdanach przymocowanych do pnia.
- Nawet na chwilę nie można zostawić Was samych?! - krzyknął kobiecy głos. -Powiedz dziewczynko, co tu robisz? - kobieta podeszła do mnie i uśmiechnęła się wstrętnie.
- Oddycham - odpowiedziałam z ironicznym uśmieszkiem.
- Ty... zaraz się policzymy - wyciągnęła różdżkę w moją stronę i przystawiła do gardła. Nie wystraszyłam się, tylko powiedziałam mrocznym głosem.
- Spójrz mi głęboko w oczy. Chcę poczuć Twój straaaachhh... - mój głos pod koniec przypominał syk. Spojrzałam w brązowe oczy i zagłębiłam się w umyśle kobiety. Wyciągałam na wierzch najbardziej przerażające dla niej sceny. Gdzieś z oddali słyszałam przeraźliwy krzyk rozpaczy. Gdy uznałam, że wystarczy tych tortur, wycofałam się ze zdezelowanego terenu.
Ciągle patrzyłam na postać, która wiła się w agonii, gdy zacisnęłam pięści, kajdany pokrył lód, dzięki któremu pękły.
Zwróciłam wzrok na mężczyzn w maskach, którzy stali, niezdolni do jakiegokolwiek ruchu. Po chwili podbiegli do kobiety i aportowali się razem z nią.
Zostałam tylko ja, pegaz, Marry... No i Snape, który chowa się gdzieś w krzakach.
Usłyszałam ciche rżenie i szybko podleciałam do Narii. Byłam wykończona. Czułam, że powoli słabnę. Spod płaszcza wyciągnęłam kilka fiolek i po kolei podawałam eliksiry stworzeniu. Podbiegł do mnie Marry i podał różdżkę, która wypadła z mojej ręki przy uderzeniu o drzewo. Transmutowałam kamyk w kartkę, a patyczek w pióro i napisałam krótką instrukcję dla profesora Snape'a w razie gdybym tu padła. Mam nadzieję, że mi pomoże.
- Marry, zabierz stąd Narię. Niech elfy się nią zajmą.
- Oczywiście, Pani. -odszedł z pegazem u boku.
Próbowałam się podnieść. Było już bardzo blisko. Osunęłam się na ziemię i zapadła ciemność. Ostatnią rzeczą, którą zarejestrowałam była czarna szata tuż obok mnie.
¤ ¤ ¤ ¤ ¤ ¤ ¤
Znów jestem. Nawet nie macie pojęcia jak mi przykro, że musieliście tyle czekać. Ale zacznijmy już Nowy Rok, nowym rozdziałem!
Tak ogólnie to najlepszego w nowym roku
Jeśli chodzi o uczucie między Anną, a Severusem to będzie zawiła sprawa. Powiem Wam, że będzie ich coś łączyć. Ale wydaje mi się, że cała historia nie będzie zawarta tylko w tej jednej książce (Sevann♡Severus Snape i dziewczyna z mugolii) tylko, przynajmniej , jeszcze jednej o innym podtytule np. Sevann♡Anna walczy z kolorowymi biedronkami.
Oczywiście takiego tytułu nie będzie
Chciałabym wiedzieć co Wy o tym myślicie.
1. Wolelibyście jedną książkę.
2. Historię podzielona na kilka książek.
Mi to w sumie obojętne, chociaż patrząc obiektywnie, możliwe, że historia podzielona na mniejsze fragmenty, będzie łatwiejsza w wyszukiwaniu potrzebnych wam rozdziałów.
Napiszcie też, czy chcecie tytuły rozdziałów. Mi to osobiście nie potrzebne, ale i nie przeszkodzi jak będzie.
Przepraszam, za męczenie tak długim pisaniem
Aniolekka
Ps. 03. 01 (niedziela) są moje urodzinki. Albo były, zależy kiedy czytasz.
W mediach rysunek do rozdziału od XIV do XVI.
CZYTASZ
Sevann♥Severus Snape i dziewczyna z mugolii
FanfictionZ pozoru zwykła dziewczyna pojawia się w magicznym świecie czarodziejów. Jaka jest jej historia? Czy jedynym problemem będzie powrót do domu? Tego dowiecie się czytając tę książkę...