XXXVIII ~ Niepokój

286 25 3
                                    

• Severus •

Po krótkiej, ledwo przespanej nocy nie jedząc śniadania, poleciałem do zamku Flutter. Od samego rana krzątały się tam wampiry, ale nie patrzyły na mnie podejrzliwie. Prawdopodobnie przywykły do widoku czarodzieja. Skierowałem się do pokoju dziewczyny i zastałem tam Merkucja, który pakował fiolki z perłowym eliksirem do koszyka.

- O, jest pan profesorze. Myślałem, czy nie wysłać kogoś, aby to panu dostarczyć. - powiedział, uśmiechając się. - Sprawdziliśmy, czy działa i wszystko jest w porządku. To bardzo silny eliksir. Ten wasz Vodemlord powinien być zadowolony.

- Voldemort.

- Wszystko jedno. Nie obchodzi mnie kim jest. Jeśli panienka jest bezpieczna, to on mnie nie interesuje. - zaśmiał się.

Zmrużyłem oczy.

- Nie bądź taki pewny siebie. Gdyby się o was dowiedział, zmiótł by was z powierzchni ziemi. Jesteście za słabi, żeby cokolwiek zrobić.

Zbliżył się o krok.

- Nie doceniasz nas i panienki. Gdyby mogła, to już dawno by się go pozbyła. Ale teraz... - posmutniał. - Teraz nie ma takiej możliwości.

- Co masz na myśli? - syknąłem. Wbrew wszystkiemu zacząłem się trochę niepokoić... Martwić - to za duże słowo.

Spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Zależy ci na niej. - jego nozdrza zadrżały, a ja skrzywiłem się. - Czuję to w twojej krwi. W takim razie mogę ci powiedzieć. Księżniczka bez tego eliksiru może mieć kłopoty. Raczej na pewno będzie je miała. Za niedługo będzie musiała nas opuścić, a niewiadomo kiedy wróci. - szepnął.

Mimo inteligencji jaką posiadałem, nie rozumiałem, o co mu chodzi.

- O czym ty mówisz?

Gwałtownie obrócił się do mnie plecami.

- Więcej nie mogę powiedzieć. Jeśli ci na niej zależy, to dbaj o nią, tak długo jak możesz. Żegnam. - podał mi kosz i wskazał ręką drzwi.

••••••

Nie zdążyłem wrócić do Hogwartu. Poczułem rozchodzący się ból od lewego przedramienia. Czarny Pan wzywa. Aportowałem się i znalazłem przed rezydencją Malfoy'ów. Nie rozglądając się po ciemnych krzewach i nie patrząc na monumentalne ściany budynku,  wszedłem do środka.

- Witaj Sssseverusie. - usłyszałem od progu.

Ten - Którego - Imienia - Nie - Wolno - Wymawiać siedział na dużym tronie na końcu pomieszczenia, z cynicznym uśmiechem.

- Witaj mój panie. Wzywałeś mnie. - rozejrzałem się wokoło, ale nie zobaczyłem żadnych śmierciożerców.

- Tak, Severusie. Czy załatwiłeś dla mnie jednorożce? Mówiłem, że są dla mnie ważne. - w ostatnim zdaniu czaiła się groźba.

- Nie mam jednorożców. - zobaczyłem, jak Voldemort wyciąga różdżkę, więc szybko dodałem. - Ale mam coś lepszego. - na te słowa uspokoił się nieco i czekał zaciekawiony. - W tym koszu mam eliksiry, które zrobiłem. Mają działanie lecznicze. Jednym ze składników jest krew jednorożca. Są potężne i dużo bardziej poręczne niż cały jednorożec.

Patrzył na mnie analizując każde słowo. Po chwili pochylił głowę i cicho się zaśmiał.

- Jak zawsze niezawodny. Cudownie Severusie. Będę musiał cię jakoś wynagrodzić, ale o tym pomyślimy później.

Pokłoniłem się nisko.

- Jestem ci dozgonnie wdzięczny panie.

- Idź już Severusie.

Zostawiłem kosz przy drzwiach i szybko aportowałem się do Hogwartu.

••••••

Kilka kolejnych dni minęło zaskakująco spokojnie. I właśnie to było podejrzane. Nigdzie nie widziałem Flutter. Nie było tej gówniary na posiłkach, ani na lekcjach. Chociaż to drugie mnie nie dziwiło. Przez całą "akcję" ze Starym Dropsem miała dość problemów. Na zajęciach tylko straciłaby czas, który mogła wykorzystać na szukanie sposobu na powrót do domu. No właśnie. Dom. Nie była ze świata mugoli. Ponoć. Więc skąd się wzięła?

Na to pytanie nikt nie znał odpowiedzi. A przynajmniej się nie przyznawał.

Czasem łapałem się na tym, że myślałem, o tym jakby to było, gdyby ta dziewucha tu została. Może pomogłaby w walce z Voldemortem? Może chodziłaby normalnie do szkoły? Została aurorem? Byłaby osobą, z którą mogę porozmawiać?

Na to ostatnie zawsze kręciłem głową. Czemu tak dużo myślałem o tej dziewczynie? Chyba im starszy tym głupszy się robię. 

Dziewczyna jest... miła dla oka. Często wredna, ale jednak "mistrza" nie przebije. Ma szczupłe ciało. Może nieco zbyt chude. Powinna więcej jeść, bo jeszcze zachoruje (Od kiedy ja się martwię o czyjeś zdrowie???). Nieistotne. Dzięki niej mam ugłaskanego Czarnego Pana. Ciekawe jaką nagrodę wymyśli. Liczę na to, że nie będzie to znowu gwałt na nastoletnich dziewicach. Za bardzo muszę męczyć się z tworzeniem fałszywych wspomnień. Utrapienie.

Siedziałem sobie w zielonym fotelu, popijając Ognistą.

Gdzie ona się podziewa.... Od tamtego pożegnalnego "dobranoc", które udało mi się jakimś cudem z siebie wykrztusić, nie ma po niej śladu. 

Nie wytrzymałem. Odłożyłem szklankę z płynem na stolik obok i ruszyłem w stronę drzwi od sypialni Flutter. Otworzyłem je z rozmachem i wszedłem do środka.

Leżała na łóżku i wyglądała jakby spała. A nie... Chyba coś mówi.

Kołdra jest poplamiona czymś niebieskim i czerwonym. Wygląda na krew. Niebieska krew?

Podszedłem szybkim krokiem do leżącej dziewczyny i oczy rozszerzyły mi się w przerażeniu.

Rany po fiolkach powiększyły się i strumieniami ciekł z nich niebieski płyn zmieszany z krwią, spływając po skórze, na której część tych substancji zdążyła już utworzyć skrzep. Anna była nienaturalnie blada i ledwo na mnie patrzyła szklistymi oczami.

- Se... Sev - e... rusie...

• • • • • •

Co się tam stało pod poprzednim rozdziałem?! Chojnie obdarowaliście mnie gwiazdkami, za co bardzo wam dziękuję ❤

Dzisiaj rozdział cały z perspektywy Sev'a. Mam nadzieję, że się nie zanudziliście.

4★ to NOWY ROZDZIAŁ

~Aniolekka

Sevann♥Severus Snape i dziewczyna z mugoliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz