• Severus •
Byłem... Zaskoczony. A ona po prostu zasnęła. Miała takie miękkie usta. Ale bezczelnie wykorzystała sytuację. Jest piękną, cudowną dziewczyną. Ale jest cholernie sprytna i niewiadomo, czego się spodziewać.
Jest mną zainteresowana.
Ostatnia myśl przekonała mnie, dzięki czemu byłem spokojny i, Merlinie wybacz, patrzyłem na nią z czułością.
Robiło się coraz później i zimniej, więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do moich komnat.
Położyć ją u niej w sypialni, czy u mnie? Pewnie u niej jest zimno... Zaniosę ją do siebie.
Tak, Snape. Każdy powód jest dobry.
Skrzywiłem się teatralnie, ale położyłem ją na moim łóżku.
Tym razem będę się pilnować i nie będę jej obściskiwać. - pomyślałem.
• Anna •
Znowu czułam się bardzo błogo. Było mi o wiele cieplej i tak... miło. Otworzyłam zaspane oczy i po chwili ogarnęłam, że nie jestem w swojej sypialni. Zarumieniłam się, ale uśmiechnęłam szatańsko. Snape z własnej woli spał ze mną w łóżku i nawet mnie do niego zaniósł, a nic mi nie groziło. Szkoda tylko, że już wstał i nie ma go obok.
Spojrzałam na puste miejsce i westchnęłam. Chwilę później przypomniałam sobie, co zrobiłam wczoraj wieczorem. Od razu schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam kręcić głową. Jakie to żałosne. Zasnąć po pocałunku. Merlinie!
Uspokoiłam się trochę, wstałam i wyszłam z pomieszczenia. W całych komnatach nie było żywej duszy. Dotknęłam węża na biodrze i przekazałam Leonardowi, aby sprowadził Merkucja i część wojsk. Ćwiczenia z czarodziejami na pewno im pomogą.
Wyszłam na korytarz i zaczęłam przemierzać Hogwart, w poszukiwaniu członków Zakonu i osób, które ewentualnie pomogłyby w walce. Wstąpiłam niestety do Dumbledora, a ten wysłał patronusa do osób, których nie udało mi się spotkać. O godzinie 12 wszyscy mają się stawić na błoniach, skąd zabiorę ich do Zakazanego Lasu.
Miałam jeszcze trochę czasu, więc przechadzałam się po Hogwarcie, przypatrując się obrazom i rzeźbom. Mijali mnie uczniowie, ale już nie reagowali na mnie tak, jak na początku. Niektórzy, owszem, patrzyli na mnie dłużej niż powinni, ale nie przeszkadzało mi to. Idąc tak, nagle poczułam coś dziwnego. Wśród grupki uczniów wyczułam mroczną siłę, która na pewno nie powinna być obecna przy nastolatkach. Niepostrzeżenie podeszłam bliżej, używając mocy wampira. Spojrzałam na znajdujące się tam osoby i z niesmakiem zauważyłam, że są to sami uczniowie ze Slytherinu. Bardzo lubiłam ten dom, Tiara Przydziału na pewno wysłałaby mnie tam. Wsłuchując się w rozmowę, nie usłyszałam niczego niepokojącego. Najwyraźniej część z nich była dziećmi śmierciożerców i przyjęli Mroczne Znaki, dlatego tak czuję ten okropny odór zła. Wilkołaki też cuchną, ale one po prostu są takie okropne.
•••••••
Punkt dwunasta byłam na błoniach i czekałam na ostatnie osoby, które się trochę spóźniły. Pokazałam im tylko ręką, że mają za mną iść i ruszyłam w stronę Zakazanego Lasu.Kilka minut później byliśmy na jednej z większych polanek. Zaczarowałam ją specjalnie tak żeby drzewa, które rosną na około, były gęściejsze, ziemia miejscami miększa i prawie błotnista oraz pozwoliłam, aby wiatr beztrosko wirował między gałęziami.
Zatrzymałam się i tak samo zrobiła reszta. Usłyszałam liczne szepty. Najwyraźniej Drops nic im nie powiedział. Bardzo dobrze.
Odwróciłam się do nich i zaskoczył mnie widok Malfoy'a. Nie spodziewałam się, że dołączył do Zakonu, ale dyrektor musi mu ufać, skoro tu jest. Przyjrzałam się każdej twarzy, wyrzuciłam kilka srebrnych kuleczek w powietrze, te zniknęły kilka sekund później, a ja chwilę po nich. Dla członków Zakonu wyglądało to tak, jakbym rozpłynęła się w powietrzu, gdy tylko mrugnęli.
Prawda była taka, że aportowałam się kilka metrów dalej, skąd mogłam ich dobrze obserwować. Jak się cieszę, że w dzieciństwie wspinałam się na drzewa, to jest rzeczywiście przydatne.
- Gdzie ona się podziała? - usłyszałam cichy głosik Longbottoma.
- Ej, chyba nas nie zostawiła, co nie? Nie zapamiętałem trasy, a jesteśmy w Zakazanym Lesie. - lekko przestraszony głos Rona dotarł do moich uszu.
- Nie przesadzaj Ron. - no tak, stanowcza Hermiona. - Są z nami nauczyciele, twoi rodzice... Oni na pewno znają drogę powrotną.
Nastała cisza, podczas której podłączyłam cacuszko od Merkucja, jakim był w pełni elektroniczny, podręczny komputer w formie zegarka, do srebrnych kuleczek. Były to miniaturowe kamery z doskonałą jakością, poruszające się dzięki magi. Miałam teraz doskonały widok na całą polanę.
- Przykro mi, panno Granger. Nie ma tu z nami profesora Dumbledora, ani profesora Snape'a, a tylko oni tak doskonale znają ten las. Próbowałam użyć zaklęć, ale zostało tu wytworzone pole, przez które żadne nie działa prawidłowo. - spięty głos McGonagall najwyraźniej nie zmniejszył ich stresu, a wręcz przeciwnie. Większość dziewczyn zaczęła rozglądać się w strachu, a chłopacy spięli się.
- Czyli pozostaje nam czekać, aż ktoś nas znajdzie albo bariera opadnie. - powiedział wesoło pan Weasley.
- Na co mamy czekać? Nie wiadomo kiedy ktoś się tu zjawi, a my będziemy do tego czasu umierać z nudów. Mamy wojnę, a jutro jest ostateczna walka. Nie wiem, co ta cała Flutter sobie wyobraża. - warknął zdenerwowany Harry. Który kręcił się niespokojnie i nawet Hermiona nie mogła nic z nim zrobić. - Przecież...
Nie dokończył mówić, bo przerwał mu złowieszczy chichot. A może kilka chichotów. Nikt nie potrafił go lub też ich zlokalizować.
Teraz zacznie się zabawa.
• • • • • • • •
Jestem. Jest nowy rozdział. Cieszcie się. Już niedługo walka z Voldemortem, ale to jeszcze momencik. Naprawdę. XD
Dziękuję bardzo wszystkim gwiazdkującym i komentującym. To bardzo motywuje ❤
8★ to NOWY ROZDZIAŁ
~Aniolekka
CZYTASZ
Sevann♥Severus Snape i dziewczyna z mugolii
FanficZ pozoru zwykła dziewczyna pojawia się w magicznym świecie czarodziejów. Jaka jest jej historia? Czy jedynym problemem będzie powrót do domu? Tego dowiecie się czytając tę książkę...