*Wszystko zawarte w rozdziale jest fikcją literacką. Cytat pochodzi od: Wacław Hryniewicz*
"Wszyscy jesteśmy jedynie ludźmi nadziei spoglądającymi w przyszłość, tak często pełnymi niepewności, choć się do tego zazwyczaj nie przyznajemy."
Przytrzymując się barierki, próbowałam nie budząc mojego ojczyma zejść po schodach do kuchni by zrobić sobie herbatę o smaku malinowym. Jak na połowę sierpnia było zadziwiająco zimno, a deszcz, który padał i zmieniał niebo z niebieskiego na szare, nie poprawiał sytuacji. Tęskniłam trochę za ciepłem, które panowało w Stanach Zjednoczonych, niezależnie od pory roku. Większość swojego życia właśnie tam spędzałam, mniejszą część obejmowało Zjednoczone Królestwo i różne kraje, w których bywałam po kilka dni. Z głośnym jękiem, gdy wyciągałam rękę po mój ulubiony kubek, który mama postawiła na samym końcu najwyższej półki, przeklęłam pod nosem. Nie było mnie w rodzinnym domu już jakiś czas, jednak wszystko było poprzestawiane. Zazwyczaj gdy przyjeżdżałam do Londynu, mieszkałam u znajomej, która chętnie przyjmowała mnie pod swój dach. Z racji tego, że chciała wysłuchać najnowszych plotek z łyżwiarskiego świata, ofiarowywała mi bardzo wygodnie łóżko w gościnnym pokoju.
- Dlaczego to akurat musiała być noga? - mruknęłam sama do siebie, ponieważ nikogo nie było w domu i skierowałam się do kranu, by nalać wodę do czajnika. Mocno kulejąc, tuż po włączeniu urządzenia, usiadłam na stołku, znajdującym się przy stole. Westchnęłam zmęczona i spoglądając na zegarek, zasmuciłam się jeszcze bardziej. Za dwie godziny powinnam być na lodowisku, znajdującym się spory kawałek od miejsca, w którym aktualnie przebywałam. Po półgodzinnym piciu herbaty i zjedzeniu małego śniadania, udałam się z powrotem do mojego pokoju, gdzie ubrałam się, chwyciłam najpotrzebniejsze rzeczy i wsparta o kulach wyszłam z domu, zamykając przy okazji drzwi na klucz.
Drogę pokonywałam w powolnym tempie, chociaż wolałabym ją przebyć inaczej. Na dworze nadal padało, niezbyt mocno, jednak moje spodnie były wilgotne. Tłum ludzi, którzy jak zwykle się dokądś śpieszyli, wzdychał głośno za moimi plecami, gdy musieli spowolnić kroku, ponieważ nie mieli mnie jak wyminąć. Z opuszczoną głową, szłam jednak wytrwale. Po około czterdziestu minutach dojrzałam wielki i kolorowy szyld, zapraszający na tak dobrze znane mi lodowisko. Uśmiechnęłam się po raz pierwszy tego dnia i przyśpieszyłam na tyle, na ile pozwalały mi kule oraz boląca noga. Gdy zbliżałam się coraz bardziej, czułam lekkie podekscytowanie i zalewające moją głowę wspomnienia chwil, gdy to właśnie ja zostawiałam tu swój wolny czas.
- Witamy w naszych skromnych progach - ochroniarz, który siedział w portierni, gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się życzliwie.
- Jack, jak się masz? - zapytałam, przystając na chwilę przy mężczyźnie. Pracował tu, odkąd tylko pamiętam. Czasami gdy wiedział, że niezbyt dobrze radziłam sobie na treningu, podrzucał mi coś słodkiego do szatni, poprawiając mi w ten sposób humor.
- Ah, czuję się jak dziesięć lat temu, gdy przekraczałaś ten próg - powiedział radośnie - wracasz na stare śmieci, April?
- Sytuacja tego wymaga - mruknęłam niezadowolona, wskazując na moją nogę i podnosząc do góry jedną z kul. - Wiesz raz na górze raz na dole.
- Byleby w czołówce, Johnson - Jack, po raz kolejny uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu. - Siostra już od godziny się pyta czy przyszłaś. Tęskniła za tobą.
- To lepiej już pójdę, nie chcę przecież by dłużej czekała -pomachałam posiwiałemu mężczyźnie i skierowałam się do wejścia na lodowisko. Znajomy chłód zaczął ogarniać moje ciało, a ja uśmiechnęłam się, wiedząc, że to właśnie tutaj należę. Przeszłam obok rzędu plastikowych krzeseł. Gdzieniegdzie siedzieli rodzice lub bracia i siostry uczestniczek, które miały dzisiaj ostatnią próbę przed jutrzejszym konkursem. Widząc samotnie siedzącego chłopaka, podeszłam do niego.
CZYTASZ
Lód [The Vamps]
FanfictionLód. Flying through the ice. Czasami przypadek rządzi naszym życiem i nic nie możemy na to poradzić. Ona miała marzenia i motywację aby je spełnić. On miał wszystko jednak chciał z tego zrezygnować. Czy gdy ich drogi się skrzyżują, będą umieli sobi...