5

732 49 2
                                    

*Wszystko zawarte w rozdziale jest fikcją literacką! Cytaty pochodzi od: Nick Vujicic.*



„Każdy może upaść, gdy droga jest wyboista. Porażka jest wpisana w ludzką kondycję. Ale pamiętaj, że jest ona także darem, który warto jak najlepiej spożytkować. Nie zatrzymuj się, Przyjacielu. Odważnie próbuj wszystkiego!"


Z zamyślonym wyrazem twarzy przemierzałam powoli brukowaną drogę, znajdującą się pomiędzy rozmaitymi drzewami. Lekki szum liści poruszanych przez wiatr, nadawał całemu miejscu trochę tajemniczego wyrazu. Był już wieczór, słońce dawno schowało się za chmurami, a ścieżki w parku robiły się opustoszałe. Ludzie zmierzali do domów, wracali zmęczeni z pracy. Jedni byli zadowoleni, że mogą spędzić choć trochę czasu ze swoją rodziną, inni wręcz przeciwnie. Czasami praca dla niektórych jest spotkaniem się z ludźmi, z którymi można porozmawiać. Siedzenie w czterech ścianach, z często grającym telewizorem lub radiem nie poprawia nastroju tak jak konwersacja z kolegą czy też z nieznajomym człowiekiem, który okaże choć trochę zainteresowania naszym życiem. Obok mnie szedł chłopak o kręconych włosach, zbyt wolno, jednak nie okazywał swojego zniecierpliwienia. Zdawał się być tak samo pogrążony w myślach jak byłam i ja. Zastanawiałam się co będzie dalej, moja przyszłość była niepewna. Czy gdy wejdę na lód, poczuję się jak w domu, zostawiając wszystkie niepotrzebne lęki za sobą, a może będzie odwrotnie; nie będę wstanie zrobić nawet najmniejszego ruchu, zbyt sparaliżowana strachem o to co może się stać. Jest sierpień, miesiąc, który zawsze ciężko przepracowywałam, doskonaląc to co jeszcze można było poprawić, ucząc się każdego dnia, że nie ma niczego perfekcyjnego w mojej jeździe. Ósmy miesiąc roku, który był podsumowaniem poprzedniego sezonu, jak i także, początkiem drogi do czegoś nowego; nowych wyzwań, nowych przeciwności losu, nowej walki o zdobywanie pierwszych miejsc. Więc co teraz robię tutaj, w Londynie, w parku z nieznajomym chłopakiem, który wydaje się być zagubionym bardziej ode mnie?

-Więc... – zaczęłam cicho, spoglądając nadal przed siebie, uważnie stawiając kolejne kroki i podpierając się o kulę –Connor to twój bliski przyjaciel?

Bradley odwrócił głowę w moją stronę i wzruszył ramionami. Zauważyłam jak na chwilę przymknął oczy i wypuścił wstrzymywane powietrze przez usta.

-Nie mam pojęcia – odpowiedział, jego głos nie przekraczający bariery szeptu był przeze mnie mimo wszystko doskonale słyszalny – kiedyś powiedziałbym bez zająknięcia, że tak, jednak czasy się zmieniły.

-Aż tak bardzo?

Chłopak schował dłonie do kieszeni swojej kurtki i westchnął. Zdałam sobie w jednej chwili sprawę, że sytuacja pomiędzy tą dwójką jest dość skomplikowana. Chciałam coś dodać, jednak przeszkodził mi cichy głos bruneta.

-Myślę, że mogłem powiedzieć o kilka słów za dużo, zrobić, a raczej chcieć zrobić coś, czego nie powinienem – Brad patrzył cały czas przed siebie, spowalniając za każdym razem gdy ja to robiłam. Moja noga zaczynała boleć, jednak nie chciałam jeszcze wracać do domu, pomimo tego, że właśnie w jego kierunku szliśmy.

-Byliście, znaczy jesteście przyjaciółmi. Sądzę, że to nie powinno mieć aż takiego znaczenia, Bradley.

-Nie rozumiesz... Tu chodzi o coś więcej niż głupia kłótnia –Simpson po raz kolejny wzruszył ramionami – To tak jakby ktoś cię zawiódł w najgorszy możliwy sposób, obiecał coś, ale po chwili to zabrał.

-Zawsze możesz to oddać – próbowałam lekko zażartować, choć gdzieś w głębi zdawałam sobie sprawę, że to co mówi chłopak jest strasznie okrajaną wersją. Mimo wszystko, brunetowi zadrżały delikatnie usta w próbie uśmiechu.

Lód [The Vamps]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz