16

429 35 5
                                    

*Wszystko zawarte w rozdziale jest fikcją literacką. Cytaty pochodzą od One Direction - Home i Love you, goodbye.*





„I to w porządku,

Prosić kogoś, aby obejmował cię dzisiejszej nocy

Kiedy jesteś zagubiona, ja znajdę sposób

I będę twoim światłem.

Już nigdy nie poczujesz się samotna.

Sprawię,że poczujesz się jak w domu."



Stałam, ze wciśniętymi w kieszenie moich obcisłych spodni dłońmi i przestępowałam z nogi na nogę. Wczorajszego wieczoru zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do Bradleya. Nasza rozmowa trwała bardzo krótko i nie obfitowała zbytnio w jakieś konkretne decyzje. Postanowiliśmy jedynie umówić się w parku, do którego miałam po drodze gdy wracałam z lodowiska. Uwielbiałam ten mały, zielony skrawek porośnięty drzewami i różnymi krzewami. Mogłam tam być sobą i nie przejmując się niczym zagłębić w zakamarki swojego umysłu. Rozmyślałam wtedy nad swoim dalszym życiem, nad przyszłością, co i jak powinnam zrobić by być nadal tą April, którą każdy chce podziwiać. Spojrzałam na zegarek, znajdujący się na moim nadgarstku. Simpson spóźniał się już dobre dziesięć minut, a moje zniecierpliwienie rosło. Westchnęłam głęboko i zaczęłam szperać w skórzanej, małej torebce. Próbowałam namierzyć swój wysłużony telefon, który jakby zapadł się pod ziemię.

-Przepraszam za spóźnienie – powiedział nagle głos obok mnie i choć był tak bardzo mi znajomy, podskoczyłam w miejscu. Spojrzałam na prawą stronę, z której dochodził i zauważyłam najpierw czarną, ciepłą kurtkę. Potem wystające spod czapki, upchnięte niedbale brązowe loki a na końcu czekoladowe tęczówki, lekko zamyślone.

-Nic się nie stało – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem – choć myślałam, że zapomniałeś albo coś ci wypadło.

-Tristan, mój kolega z zespołu, chciał pogadać ze mną – mruknął cicho Bradley, a jego zachrypnięty głos spowodował gęsią skórkę na moich ramionach. Jednak, możliwe, że była to też wina niezbyt ciepłej kurtki, którą założyłam dziś rano, spiesząc się na trening.

-Oh. W porządku – powiedziałam i choć poczułam się w pewien sposób dość dotknięta tym, że chłopak stwierdził, że pogadanka z kumplem jest ważniejsza, starałam się nie dać po sobie tego poznać.

-Może przejdźmy się – zaproponował Bradley, kiwając głową w stronę, z której przyszedł. Nie czekając na moją reakcję, zaczął powoli iść, od czasu do czasu szurając butami po wybrukowanej dróżce.

-Na początku chciałam cię przeprosić – powiedziałam cicho, zażenowana swoją głupotą. Choć minęło dopiero kilka godzin, odkąd zdałam sobie sprawę z tego, jak idiotycznie się zachowywałam w stosunku do Brada, nie mogłam nadal pojąć co mną kierowało. Byłam w nim zakochana, i jedyne co mnie powstrzymywało przed wyznaniem wszystkiego, były łyżwy. Nie chciałam się rozpraszać przed Igrzyskami, ale to właśnie on był powodem, dla którego nie mogłam spać i cały czas rozmyślałam na treningach, całkowicie się na nich nie skupiając.

Lód [The Vamps]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz