Księga i pierwsze łzy

100 11 4
                                    

Po powrocie do domu od razu poszłam do siebie. Nie miałam nic zadane, a z resztą i tak był piątek.

Położyłam się spać.

We śnie byłam... no właśnie gdzie? Tam gdzie się znajdowałam, gdziekolwiek to było, dominowała biel. Niewiele można było też dostrzec pomiędzy gęstą jak mleko mgłą.

-Halo? - zawołałam - Jest tu kto?

Usłyszałam szmer i chichot.

-Kto tu jest?! - pytałam, nie wiadomo kogo, albo co.

Ponownie rozległ się śmiech, a z mgły wyłoniła się postać małej dziewczynki. Była blondynką w białej sukience, bez butów, jednak nie to przykuło moją uwagę. Jej oczy tak bardzo przypominały mi osobę tak bliską memu sercu... to była siostra Lee, Laura. Tego byłam pewna.

-Cześć. Ty mnie pewnie nie znasz, a przynajmniej nie osobiście.

-Tak, Jesteś siostrą mojego Lee.

Dziewczynka znów zachichotałam.

-Tylko my go tak nazywamy... Wiem że jeszcze nie do końca mu wybaczyłaś, ale uwierz mi on cię kocha i nie miał zamiaru krzywdzić. Po mojej śmierci stał się zimny jak lód. Nie śmiał się tyle co kiedyś, stał się nieufny wobec innych. Myślałam, że już nic go nie zmieni, a tu nagle pojawiłaś się ty... i wrócił mój Lee sprzed wypadku. Przy tobie przestał już wszystko analizować i myśleć co by było gdyby. Nie patrzył już tylko w przeszłość, ale i przyszłość a przede wszystkim w teraźniejszość. Zaczął po prostu żyć... i cieszyć się z tego co ma. Później ty straciłaś ojca i odsunęłaś się od wszystkich. Lee zaczął łapać się każdego aby zapełnić pustkę po tobie, jednak nic nie pomagała. W gimnazjum wpadł w złe towarzystwo, zaczął olewać wszystko i wszystkich. I ty kolejny raz go uratowałaś choć nie do końca świadomie. Mój brat już od dawna coś do ciebie czuł ale dopiero w te wakacje zdał sobie z tego sprawę i zaczął ponownie się do ciebie zbliżać. Udało wam się choć wasz związek trwał niecały dzień. Po kłótni Lee już nie zamknął się w sobie walczył, bo wiedział, że kolejna strata go zabije. Dlatego proszę zaufaj mu i nie zrań.

-Nie obiecuję, ale będę się starać.

-Dobrze - posłała mi uśmiech. - Przekaż mojemu bratu, żeby przestał się obwiniać. To co się wydarzyło... nikt za to nie odpowiadał, on nie może już dłużej żyć z myślą, że to jego wina, bo w końcu to zniszczy wszystko co w nim najlepsze. Ja nigdy go nie obwiniałam i pomimo tego że nie żyłam długo, to miałam najlepszego brata jakiego tylko mogłaby sobie wymarzyć. Powiedz mu, że kocham go tak mocno jak słońce świeci. Miło było cię poznać Strażniczko.

Mrugnęła do mnie oczkiem, a sen się rozwiał.

Był ranek, a ja nie miałam co robić. Z nudów postanowiłam zajrzeć do moich skarbów. Pierwszą rzeczą, którą sprawdziłam była księga. Oczywiście przez wakacje nie zajrzałam do niej ani razu, więc musiałam nadrabiać, ponieważ kolejne kilka stron było zapisanych.

Tytuł głosił:

"Miłość nigdy nie ustaje, jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie."*

Poniżej pisano:

"Miłość. Miłość jest przedziwna. Potrafi wzmocnić i motywuje do bycia lepszym, ale potrafi też zniszczyć i wydobyć z nas to co najgorsze. Każdy kto jest zdolny pokochać wie, że ta jedyna, zapisana nam w gwiazdach osoba jest ponad wszystko, nawet rzecz najcenniejszą - życie. Taka miłość jej najczystsza i najsilniejsza. Potrafi godzić całe rodziny, burzyć mury, ale także wzniecić wojny, doprowadzić do czyjejś śmierci. Dlatego, ty jako Strażnik równowagi, powinieneś uważać na ten rodzaj uczuć. W przeciwnym razie zniszczysz nie tylko siebie, ale i resztę świata.Twoja ukochana osoba nie będzie musiała uważać tak jak ty, ale na jej barkach nie ciąży tak ogromna odpowiedzialność za swoje czyny. Mimo tego nie unikaj miłości, bo staniesz się niczym."

BalanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz