Zuzanna
Wróciłam do hotelu i właśnie brałam prysznic. Cały czas płakałam. Nagle zaczął dzwonić telefon. Myślałam, że to nic ważnego, ale po 5 razie ciągłego dzwonienia w końcu wyskoczyłam spod prysznica i w ręczniku wleciałam do pokoju. Złapałam telefon. Tata dzwoni? On przecież nigdy do mnie nie dzwoni. Co się stało do cholery?! Szybko odbieram:
- Halo? Co jest?! - powiedziałam jeszcze przez łzy.
- Zu.. Zuzia?
- Tak ja.. co się stało?!!
- Twoja mama... jest w szpitalu.- Cooo?! Jak to?!
- Wracaj szybko do Polski. Wszystko ci wyjaśnię. Bilety już wysłałem na twój e-mail. Wracacie jutro rano.Wracamy. My. Ja i Alex. Nie wytrzymam z tym człowiekiem nawet 5 minut w samolocie.
- Tato.. obiecuję ci, że zaraz się spakujemy i wylatujemy. Napisz mi, w którym szpitalu, a przyjadę tam jak najszybciej potrafię, gdy tylko wylądujemy.
- Dobrze. Czekam.
- CHOLERA JASNA! - krzyknęłam i cisnęłam telefon na łóżko. Szybko się ogarnęłam i zaczęłam się pakować. Zajęło mi to trochę ponad 2 godziny. Zeszłam na dół i wymeldowałam się z hotelu. Zadzwoniłam do Abrahama. Mam nadzieję, że odbierze. Biegł za mną i krzyczał, ale ja nie chciałam wtedy z nikim rozmawiać i szybko wsiadłam do taksówki. Chyba zrozumiał, że musi mi dać trochę czasu.
W końcu odebrał:- Cześć Abraham.
- Zuza! Wszystko w porządku?!
- Tak tak. Mam tylko do ciebie prośbę.
- Dla ciebie zrobię wszystko.
- Mogę u ciebie przenocować? Spokojnie.. rano już mnie nie będzie.- Pewnie, że możesz. Wpadaj szybko. Adres znasz.
Wsiadłam do taksówki i skierowałam się prosto do jego domu. Był trochę zaskoczony, gdy wpadłam do niego z walizkami.- Co się stało?
- Opowiem ci później. Gdzie mogę to zostawić? - wskazałam na bagaże.
- Chodź za mną. Będziesz spała w pokoju gościnnym.
Zaprowadził mnie do dużego, ładnego pokoju. Wszystko było uporządkowane. Położyłam rzeczy pod ścianą i poszłam za nim do jego pokoju.
- Wytłumaczysz mi co się dzieje? - zapytał spokojnie, gdy siedzieliśmy u niego na łóżku.
- Znikam rano. Tak po prostu. Puf.
- Co?! Jak to?! Dlaczego?! Nie możesz mnie zostawić!
- Muszę wracać do Polski.
- Dlaczego?!
- Nie ważne. Nagła sprawa.
- Mam jechać z tobą?
- Nie nie! Nie możesz! Ty zostań tu i skończ nagrywać piosenki. Ja i ten.. ehem.. Alex musimy wrócić.
- Boże.. nawet nie wymawiaj jego imienia przy mnie. Jakbym mógł zabiłbym go. Jest takim idiotą.
- Kiedyś taki nie był. Kiedyś był normalny.
- Mhmm...- Nie znałeś go!
- Okej okej.. wierzę ci na słowo. Zmienił się. To się zdarza. Ludzie się zmieniają.
- Tylko ty się tak nie zmieniaj do mojego powrotu. Proszę.
- Obiecuję ci. Dla ciebie zawsze będę taki sam.
- Nie mów tak.
- Jak?
- Mówisz do mnie jakbyśmy byli parą. A ja mam dość chłopców. Do końca życia.
- Ej spokojnie. To jak mam do ciebie mówić?
- Po prostu Zuza. Tak jest dobrze.
- Okej Zuza.
- Okej Abraham.
Przed snem sprawdziłam godzinę odlotu. Szósta rano. Tak późno.. a ja już bym tam chciała być. Może nie przepadamy za sobą z rodzicami, ale tak nie było od zawsze. Zaczęli się tak zachowywać po wypadku, bo zginęło ich najmłodsze dziecko. Ich oczko w głowie. Ja byłam najważniejsza do momentu drugiej ciąży. Ale tak naprawdę kochali mnie zawsze. I nadal mnie kochają. Pokazują mi to każdego dnia nawet przez jakieś małe wydarzenia. I ja ich kocham. Po prostu trochę się od siebie oddaliliśmy przez te ostatnie lata. Każdy zamknął się w sobie.
Wysłałam Aleksandrowi jego bilet i wszystkie informacje. Mam nadzieję, że wstawi się na lotnisku. Bez niego niestety nie odlecę. Pieprzona pełnoletność.
***
Obudziłam się o 4. Wszystko robiłam po cichu, żeby nikogo nie obudzić. Wyrobiłam się w godzinę. Przed wyjściem tylko weszłam do pokoju Abrahama. Położyłam na jego szafce nocnej liścik, który wcześniej szybko nabazgrałam, dałam mu całusa w policzek i wyszłam z domu.
Tak. Był na lotnisku. Wcześniej przede mną. A ja muszę się z nim teraz zmierzyć twarzą w twarz po wydarzeniach ostatniego wieczoru. Ok.. załatwię to wszystko szybko i sprawnie i będzie po sprawie. Po odprawie będziemy po prostu dwójką ludzi na jednym lotnisku. A w samolocie usiądę daleko od niego.
- Cześć - powiedział do mnie cicho.
Nic nie odpowiedziałam. Chciałam mieć to już za sobą. Alex załatwił całą odprawę i mówił za siebie i za mnie co miał mówić. Może mnie zranił, ale na pewno nadal czuje się za mnie odpowiedzialny jak za młodszą siostrę. Jak kiedyś.
W samolocie tak jak sobie założyłam usiadłam od niego jak najdalej się dało. Zrozumiał to i nawet nie szedł za mną. Włożyłam słuchawki do uszu, pogłośniłam muzykę na full i starałam się w spokoju przebyć ten lot.Mieliśmy może raz turbulencje, ale ostatecznie dolecieliśmy szczęśliwie.
Gdy już odnalazłam swoją walizkę i szłam już z nią do wyjścia ktoś złapał mnie za łokieć.
- Wytłumaczysz mi w końcu dlaczego musieliśmy tu wrócić?!
Nie odpowiedziałam, tylko przyspieszyłam. Nie chciałam się kłócić z nim w tłumie ludzi. Dopiero gdy znaleźliśmy się na zewnątrz zaczęliśmy rozmowę:
- To powiesz mi w końcu?!
- Musieliśmy tu przyjechać i koniec! Nie będę ci tego tłumaczyć.
- Dlaczego?!
- Bo nie jesteś nikim ważnym!! - powiedziałam w przypływie złości.
- Nikim ważnym? Jeszcze wczoraj byłem dla ciebie najważniejszy. Chciałaś mnie przedstawić temu... śpiewakowi, a teraz "nie jesteś nikim ważnym".
- Powiedz mi z iloma dziewczynami tam spałeś.. - zbierało mi się na płacz.
- Nie mogę.
- Czemu?!
- Bo było ich tak dużo, że nie zliczę!
Mocno uderzyłam go w policzek i szybko ruszyłam spod budynku. Prawie wpadłam pod samochód.
- Uważaj trochę! - krzyknął za mną.
- Umiem sama o siebie zadbać! Daj mi już spokój! - odwróciłam się i mu odpowiedziałam.
***
Taksówką wróciłam do domu, żeby zostawić walizki, a później od razu pojechałam do szpitala.
Zapytałam się w recepcji o mamę i szybko skierowałam się do windy, aby udać się na 3 piętro. Gdy wyszłam zobaczyłam ojca stojącego przy oknie jakieś sali. Podbiegłam do niego.
- Cześć tato.
- Witam cię Zuzanno - odpowiedział smutno.
- Co z mamą?
- Jej stan jest niestabilny.
- Cholera... mogę do niej wejść?
- T.. tak. Proszę.
Weszłam na salę, gdzie mama była sama. Usiadłam cicho przy jej łóżku i złapałam ją za rękę. Moja cała "twarda skorupa" nagle się zbiła. Przypomniałam sobie jak tak samo w tym samym szpitalu parę lat temu trzymałam za rękę siostrę i obiecałam jej, że nikt już nas nie skrzywdzi. Łzy popłynęły mi po policzkach. Słyszałam, że tata z kimś rozmawia za drzwiami, ale nic mnie nie obchodziło, bo wróciły mi wspomnienia dawnych lat. Szczęśliwa rodzina, zabawy z małą Lenką, wspólne święta, wspólne wycieczki. To już się skończyło. Lenki już dawno z nami nie ma. Teraz zrozumiałam, że przydarza mi się wszystko co złe.
![](https://img.wattpad.com/cover/47791778-288-k11361.jpg)
CZYTASZ
#TDMC || A/\
FanficZuzanna ~ 17-letnia dziewczyna o wielkich marzeniach. Na zewnątrz bad girl, w środku niezwykle wrażliwa osoba. Ma wspaniałych przyjaciół. Jej idolem jest Abraham Mateo. Czy demony przeszłości utrudnią jej dojście do celu? Jak wiele będzie musiała pr...