#21 "Czy to koniec?"

163 17 5
                                    

***
Był cudowny słoneczny wrześniowy dzień. Ojciec z córką wybrali się do jego ulubionego miejsca. Młody dorosły mężczyzna przyjeżdżał tu już w dzieciństwie też razem ze swoim tatą. Później jego ojciec odkupił tę działkę i sam się zajął tym miejscem.

- Tatusiu gdzie idziemy?
- Pokażę ci magiczne miejsce.
- A co to takiego?
- Są tam niezwykłe rzeczy.
- Jakie na przykład tato?
- Pamiętasz bajkę o śpiącej królewnie?
- Tak tak tak! - zaczęła wykrzykiwać mała Zuzia.
- I tam królewicz przyjechał na koniu prawda?
- Tak tak! Królewicz na białym koniu!
- To dzisiaj zabieram cię do całej stadniny takich królewskich koni!
Gdy tylko czterolatka zobaczyła piękne konie i kuce od razu zaczęła skakać ze szczęścia. Z tego wszystkiego rzuciła mu się na szyję i piszczała. Mężczyzna tak bardzo ją kochał i chciał, aby była szczęśliwa. Przywitał się ze swoim tatą i razem pokazali małej całą stadninę. Zuzia nawet sama wyczesała kucyka, a w nagrodę za to miała na nim małą przejażdżkę. Jej babcia stała na balkonie i przyglądała się całej tej szczęśliwej scenie. Wieczorem mała siedziała na kolanach babci i jadła pierniczki niedawno upieczone przez starszą kobietę. Obok siedział jej tata. Przechyliła się w jego stronę i wyszeptała do jego ucha: dziękuję tatusiu.
***
- Abraham.. psst.. obudź się.

- Co.. co się dzieje? Mama? Tata? Co wy tu robicie? Która godzina? - zapytał chłopak zdezorientowany. Usnął na brzegu łóżka.
- Jest południe. Dzwonili ze studnia. Potrzebują cię. Jest kilka gotowych piosenek. Musisz je zaśpiewać. I chcą cię zabrać na nagrania do LA-mówiła szeptem mama.
- LA?! Naprawdę? - Abe wytrzeszczył oczy.
- Tak. Naprawdę. To studio, w którym macie nagrywać od zawsze było twoim marzeniem.
- Tak wiem.. ale... nie mogę jej zostawić.
- Będę ją codziennie odwiedzać!- wtrącił z uśmiechem Tony.
- Abraham wiesz, że kariera jest ważna i nie możesz jej zaprzepaścić dla jakieś umierającej, psychicznej dziewczyny.
- Nawet tak o niej nie mów! - podniosłem głos i gwałtownie wstałem z krzesła.
- Abraham.. - podeszła do mnie i położyła mi ręce na ramionach - widziałeś co wczoraj zrobiła. Wiesz co dzieje się w jej rodzinie. To wszystko jest chore. Musisz uważać na siebie. Poza tym wszystkie media już robią wielką aferę, że widzieli cię wchodzącego do szpitala i co niby takiego się dzieje.
- Twitter szaleje! - znów wtrącił Tony.
- Nie wiem mamo.. daj mi chwilę. Muszę iść do łazienki.
- Dobrze się zastanów. Wiesz, że to ważne.
- Wiem.

***
- Zuzia chodź już! Musisz iść do szkoły! - zawołała mama.
- Mamo, ale ja nie chcę - odpowiedziała sześcioletnia dziewczynka schodząc po schodach.
- Musisz i koniec. Wszystkie dzieci chodzą do szkoły. Ja też kiedyś chodziłam - pocieszała małą kobieta z pięknymi długimi czarnymi włosami. Cała była naprawdę ładna.
- Mamusiu, ale będę tam sama. Boję się.
- Nie będziesz sama. Aleksander też już chodzi do szkoły i założę się, że nie marudził tak samo jak ty, gdy miał iść do niej pierwszy raz.
- Skąd wiesz? - dziewczynka zaczęła robić miny do mamy, na co ta cały czas się ciepło uśmiechała.
- Bo jego mama mi mówiła!
- A on mi mówił, że w szkole nie jest fajnie! I są przymusowe drzemki!
- Ale przecież ty tak bardzo lubisz spać.
- Ale nie wtedy kiedy chcę się bawić.
- Pójdziesz do szkoły i koniec. Może poznasz tam kogoś nowego? - powiedziała kobieta, złapała małą za rękę i prowadziła ku wyjściu z domu.

- Nie chcę poznawać nikogo nowego! Mam Alexa i on mi wystarczy!
- Całe życie chcesz się zadawać z jednym chłopcem?
- Może..
- Oh mała.. ale z ciebie głuptas.
- Głuptas? - zawołał chłopiec.
- Tak. Głuptas. - odparła mama dziewczynki.
- Dlaczego?
- Bo Zuzi nie chce iść do szkoły.
- Głuptasie będzie fajnie. A gdy ktoś ci będzie dokuczał będę cię bronił! - wykrzyknął Aleksander wsiadając do samochodu.
- Jak rycerz?
- Jak rycerz.
***
Wszedłem do łazienki i przemyłem twarz. Wiem, że kariera jest ważna, a wręcz najważniejsza, ale ta dziewczyna też jest dla mnie ważna jaka by ona nie była. Coś mi podpowiada, żeby zostać przy niej. Że to była ostatnia najgorsza rzecz i teraz będzie tylko lepiej. Ale coś też chce żebym wyjechał, że to lepiej będzie dla mnie. Lepiej żebym wyjechał i zapomniał o tym wszystkim co się wydarzyło, ale wiem, że gdy wrócę ta dziewczyna zniknie. Nigdy więcej jej nie zobaczę. Może to dobra opcja? Może powinienem?
***
- Dlaczego siedzisz w szafce? - zapytała ośmiolatka.
- Uciekam.
- Przed kim?
- Wejdź to ci opowiem.
Bianka weszła do szafki, w której chowała się Zuzi.
- Ukrywam się przed wielkim Panem Kanapką.
- Kto to?
- To ten starszy pan z wąsem, który co przerwa je kanapki! I on nadal jest chudy! To muszą być czary! - krzyknęła cicho Zuzanna i obie zaczęły się śmiać.
- Jak masz na imię?

- Zuzanna, ale lubię jak się mówi na mnie Zuza lub Zuzi.
- Ładnie. Ja mam na imię Bianka. - powiedziała radośnie i dziewczynki podały sobie rączki.
- Nigdy w życiu nie słyszałam takiego imienia! Do której klasy chodzisz?
- Do drugiej.
- A ja do pierwszej.
- Chcesz zostać moją przyjaciółką?
- Pewnie! Stawimy czoła Panu Knapce razem!
***
- Abraham? Gdzie jesteś?
- Tutaj! - krzyknąłem. Tony od razu skierował się w moją stronę. Nadal stałem przy umywalce i patrzyłem w swoje odbicie w szpitalnym lustrze.
- Zdecydowałeś już?
- Em... tak. Tylko.. możemy na chwilę pojechać do domu?
***
9- letnia Zuzanna była wpatrzona w szybę jak w obrazek. Za szybą leżało kilkanaście noworodków w tym nowy członek rodziny Kwiatkowskich.
- Mamo.. a która to nasza? - uśmiechnęła się dziewczynka.
- Widzisz tą po lewej w różowym kocyku w koniki? - powiedziała mama i wskazała palcem na małą dziewczynkę.
- Mamo! A jak ona ma na imię?
- Razem z tatą postanowiliśmy, że damy jej na imię Lena.
- Lena? Dlaczego? I dlaczego nie zapytaliście mnie o zdanie?!
- Już dawno wybraliśmy imię dla dziecka. A Lenka dlatego, że bardzo nam się podoba.
- A dlaczego ja mam Zuzanna?

- Babcia ci wybrała to imię.

- Dlaczego ona?

- Długa historia. Może kiedyś ci opowiem.

- Okej będę czekać i codziennie ci o tym przypominać!

- Dobrze dobrze.
Zuzanna była zachwycona nowym członkiem rodziny. Odkąd mała pojawiła się w domu nie spuszczała jej z oczu. Wciąż się z nią bawiła, podawała zabawki, a później nawet próbowała karmić Lenkę. Była dla mamy bardzo miła, a siostrę kochała nad życie. Od pierwszego dnia.
***
Wpadłem do domu i od razu podbiegłem do łazienki. Bałem się tam wejść. Cholernie bałem się zobaczyć kałużę krwi, ale gdy wychyliłem głowę zza ściany wszystko było czyste, a nowe lustro wisiało nad umywalką. Zupełnie jakby nic się tu nie stało. Chciałem znaleźć jej telefonu.
- Co ty robisz? - zdziwił się Tony.

- Szukam telefonu tej dziewczyny.
- Widziałem go na stoliku w salonie.
Zszedłem po schodach i wziąłem telefon do ręki. Z bijącym sercem go włączyłem.
- Boże jakim cudem on jeszcze działa.

- Nie musiała nim mocno rzucać, żeby rozbić lustro.
Chciałem go przeszukać, ale..
- On jest zablokowany. Podaj kod.
- Ona jest twoją fanką tak?
- Tak a co?
- Wpisz swoją datę urodzenia.

Wpisałem 8 cyfr i sam w to nie wierzyłem, ale telefon się odblokował. Wszedłem w spis kontaktów i znalazłem numer do jej taty.
- Co chcesz zrobić?

- Zadzwonić do jej ojca.
- Dlaczego?
- Ktoś musi się nią zająć.
***
15 sierpnia 2012r.

- 18,19,20 szukam! Leeena! Gdzie się schowałaś mała?
Dziewczynki jak zawsze bawiły się w swoim ogrodzie. Zaraz po zagraniu w berka i klasy wzięły się za chowanego. Pomimo dużej różnicy wieku dobrze się dogadywały. Rzadko się ze sobą kłóciły. Lenka była takim oczkiem w głowie. Nie tylko rodziców, ale także i starszej siostry. Miała cudowne poczucie humoru. Każdy ją uwielbiał.
Zuzi obeszła cały dom dookoła i zobaczyła w rogu płotu jakiś ruch za ozdobnym krzakiem.
- Widzę cię! wychodź stamtąd!
Mała Lenka wyskoczyła z małą piłką w rękach.

- Pac! Pac znalazłam ją! - krzyknęła i podrzuciła do góry. Piłka wyleciała na ulicę - Piłcia! Nie uciekaj ej! - mała sprytnie otworzyła bramkę i wyleciała na drogę.
- Lena czekaj! - 14- latka wyleciała jak z procy - Lena! zostaw tą piłkę chodź do mnie!
Lena szybko podniosła piłeczkę, która wylądowała po drugiej stronie ulicy na jakimś pustym polu i chciała szybko przebiec przez drogę.

- LENA!
Było już za późno. To wszystko stało się za szybko. Młody chłopak na motocyklu z dużą prędkością potrącił dziewczynkę. Zuzanna chciała jej pomóc, ale nie mogła się ruszyć. W uszach tylko słyszała krzyk siostry. Zamknęła oczy i zalała się łzami.

Nagle w całym szpitalu rozległ się przeraźliwy krzyk.

***
Do domu wrócili państwo Mateo.
- Boże Abraham mówiłam ci, ze ta dziewczyna jest psychiczna! - zawołała od progu matka.
- Co się stało? - odparł przerażony Abe.
- Zaczęła krzyczeć na cały szpital! Ale tylko przez chwilę. I nadal się nie obudziła.
- Oh.. no nic. Już nieważne, bo.. mamo, tato zdecydowałem.
- I co?! - powiedzieli jednocześnie.
- Wyjeżdżam.



#TDMC  || A/\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz