Rozdział 5- Santa's Day

66 3 1
                                    

Mimo tego,że dziś dopiero 6 grudnia to w Nowym Yorku już wszędzie czuć święta. Niestety tu nie obchodzi się Mikołajek ale naszym rodzicom to nie przeszkadza, gdy pobiegłam rano zobaczyć buty ustawione wieczorem przy balkonie, nie zawiodłam się. To była rodzinna tradycja- wieczorem ja i Maya brałyśmy swoje największe buty i kładłyśmy przy wejściu na balkon. Rodzice zawsze wkładali nam mandarynki, słodycze, czasem coś większego. Ja i Maya zawsze rano kładłyśmy coś dla rodziców, i wszyscy rano razem siedzieliśmy,słuchaliśmy kolęd i "rozpakowywaliśmy nasze buty".

Mimo tego,że w nowym domu jesteśmy od niecałego tygodnia to rodzice zadbali o naszą tradycję. Nie patrzyłam co dostała Maya, cieszyłam się z własnych rzeczy- dostałam czekoladowe babeczki z masłem orzechowym Reese's, masę innych słodyczy,kartę do Starbucksa i 2 case'y na telefon. Wyściskałam rodziców, wzięłam śniadanie i poszłam oglądać film do swojego pokoju. Sprawdzałam też stronę szkoły, polubiłam ich profil i oglądałam filmiki z wydarzeń szkolnych. Tak naprawdę jestem mega podekscytowana tym wszystkim. Ale jak sobie wyobrażę znów być nowa, znów wszystkich poznawać to żołądek podjeżdża mi do gardła. 

Wyluzuj się, to dopiero jutro.

Zaczęłam oglądać jakiś polski film świąteczny ale po około pół godzinie mama zawołała mnie i Mayę, powiedziała,że ma niespodziankę. Stwierdziła,że zabiera nas na zakupy. Nie wiem co się stało, nigdy specjalnie dużo nie kupowaliśmy a teraz nowe mieszkanie,nowe meble a teraz zakupy? Chyba dostali dobrą pracę.

Pojechaliśmy do wielkiego centrum Manhattan Mall,który jest parę przecznic od mojej szkoły. Mama powiedziała,że nigdy tak nie było ale teraz jest inaczej,zarabiają więcej i możemy sobie wybrać co chcemy. Byłyśmy w tylu sklepach,że sama nie zliczę. Hollister, GAP, H&M, Forever 21, Urban Outfitters... Maya jak to Maya, wybrała sobie same kolorowe bluzy z modnymi napisami, leginsy, jakieś kolorowe trampki. Dziwię się,że jest rok młodsza a tak się różnimy. Ja kupiłam 2 pary czarnych rurek, jedne podarte jeansy, bluzę z Hollistera i Gapa, parę bluzek, swetry, nowe buty... Nigdy nie wyszłam z tyloma torbami. O dziwo nawet mama poszalała i kupiła jakieś szpilki i sukienkę. Na koniec poszłyśmy na koktajle i rozmawiałyśmy jak przyjaciółki. To jest coś co kocham w mojej mamie. Mogę jej powiedzieć wszystko i niczego nie muszę się wstydzić,czy bać. 

Zrobiło mi się trochę niedobrze, i szybko poszłam do łazienki, nie za bardzo patrząc na innych. Przez przypadek kogoś szturchnęłam i w biegu rzuciłam szybkie "przepraszam" i poszłam dalej. Dopiero po przemyciu wodą twarzy trochę się uspokoiłam i poczułam się lepiej. Właśnie wtedy zorientowałam się ,że czegoś mi brak. Macie takie uczucie,że nie wiecie gdzie macie telefon i zalewa was taka fala ciepła ale jednak go znajdujecie? Dokładnie to poczułam, z tą różnicą,że ja go nie znalazłam.Najgorsze jest to, że na telefon nie mam blokady a w case mam kartę kredytową. Roztrzęsiona wyszłam z łazienki gdy ktoś do mnie krzyknął.

-Przepraszam! To chyba należy do Ciebie!

Odwróciłam się i jakaś dziewczyna trzymała mój telefon.

-O jezu,cześć,tak dziękuję.

-Wypadł Ci jak biegłaś i ktoś już go podnosił ale widziałam,że to nie jego więc no sama widzisz.

-Boże,kochana jesteś,mogę Ci się jakoś odwdzięczyć? Jak się właściwie nazywasz?

-Jestem Sophia, miło mi Cię poznać! Coś ty,zero problemu, też byś tak pewnie zrobiła haha.

-No zrobiłabym ale może chociaż kupię Ci kawę czy coś?-uśmiechnęłam się do niej z wielką wdzięcznością 

-Może być haha! A ty? Jak się nazywasz?

-Jestem Chloe.

-Nie jesteś Amerykanką prawda?

-Niee, jestem z Polski, przeprowadziłam się tydzień temu.

-Tak myślałam,masz całkiem inny akcent. Gdzie chodzisz do high school?

-Jutro zaczynam naukę w Professional Performing Arts School a ty?

-Chory zbieg okoliczności ale ja też! Jestem tam od września na balecie, a ty na jakim jesteś kierunku?

-Musical- odparłam z niemałym zdziwieniem

-To kawę kupisz mi kiedyś po szkole bo ja niestety muszę iść na metro, do zobaczenia w szkole Chloe!

-Cześć,miło było Cię poznać-powiedziałam i przytuliłam ją na pożegnanie

Cieszę się,że wszystko się rozkręca. Jutro może być tylko lepiej.



American teenage lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz