Po około 25 minutach byłam na miejscu. Nowy York jest piękny nocą, ośnieżony.
Taxi nie miał problemu z dotarciem na miejsce, a po za tym z trzy przecznice wcześniej było słuchać muzykę. Kiedy zobaczyłam budynek byłam ciut zaskoczona. Bardzo nowoczesny, 10 piętrowy, wejście otwierał drzwiowy-jak w hotelach. Nie spodziewałam się,że Alexa jest aż tak bogata aby tu mieszkać. Nie żebym oceniała kogokolwiek majątek.
W windzie sprawdziłam czy cały makijaż jeszcze jest na miejscu i wcisnęłam ostatnie piętro. Gdy winda się otworzyła na chwilę zaparło mi dech.Nie było korytarza prowadzącego do mieszkań. CAŁE ostatnie piętro należało do niej. Weszłam do wielkiego salonu i omiotłam wzrokiem cały pokój. Praktycznie nie było ścian, tylko szklane okna. Z trzech stron mieszkanie otaczał taras z niesamowitym widokiem. Potem spojrzałam na ludzi. Parę osób kojarzyłam z pierwszego dnia ale większość była mi kompletnie nieznana. Nie wiem skąd ale wybiegła do mnie już lekko wcięta Alexa i przywitała się ze mną.
Przyglądałam się ludziom i wnętrzu i zauważyłam Lucasa,który rozmawiał z jakąś dziewczyną, Sophie i jej świtę i Amandę. Czyli właściwe jedyne osoby,które znałam. Poszłam do kuchni w poszukiwaniu jakiegoś alkoholu, mimo,że nie piję za często to potrzebowałam kopa odwagi. W lodówce był każdy rodzaj piwa- wzięłam desperadosa. Dobre na początek. Z piwem w ręce poszłam na taras. Był wymarzony. Była masa roślin, parę stolików, jacuzzi (to zdziwiło mnie dość mocno), w którym parę osób już się moczyło (był grudzień ale chyba się tym nie przejmowali). Dodatkowo parę skrzynek z lodem i alkoholem i masa popielniczek. Widok był przepiękny- z jednej strony na Hudson River a z drugiej na Central Park ale na północną część. Kiedy kończyłam palić ktoś poklepał mnie po ramieniu.
-Chloe prawda?
Zobaczyłam Lucasa, który nieśmiało się uśmiechał i czekał aż podam mu rękę.
-Tak, a Ty Lucas?-powiedziałam uśmiechając się w miarę szczerze
-Tak hahah. Chodzimy razem na Teatr, może pamiętasz?
Zaczęliśmy jako tako rozmawiać, trochę o pogodzie, trochę o nas. Kiedy zrobiło się dość zimno a nam skończyły się piwa postanowiliśmy wejść do środka.
Całkiem z niego miły chłopak.
Kiedy odwieszałam płaszcz usłyszałam otwierającą się windę- nie zwróciłam uwagi- przecież co chwilę ktoś tu przychodzi. Odwróciłam się dopiero kiedy Alexa głośno powitała nowych gości.
-Victoria! Chris! Kopę lat!- Usłyszałam,że ich przytula
Dopiero kiedy usłyszałam jego głos i jej idiotyczny chichot postanowiłam uciec. Szybko wtopiłam się w tłum tańczących na parkiecie osób przy okazji zwracając na siebie uwagę paru chłopaków. Jeden z nich podszedł i zaczęliśmy razem tańczyć. W hałasie chyba usłyszałam jego imię- Steve. Łzy cisnęły mi się do oczu- znowu z jego powodu. Mam ochotę zapomnieć o całym świecie. Po paru piosenkach Steve zaproponował,że przyniesie jakieś drinki. Zgodziłam się po czym odszedł a ja w rytm muzyki tańczyłam z jakimiś pięcioma dziewczynami. Kiedy wrócił podał mi drinka i usiedliśmy na kanapie. Zadawał klasykę banału- czym się interesuję, gdzie chodzę do szkoły, czy podoba mi się impreza... Ze znużoną miną odpowiadałam na wszystko, szybko dopiłam i zaproponowałam powrót na parkiet. Nagle Steve zniknął mi oczu ale raczej cieszyłam się z tego- uporczywy był. Dziewczyny, z którymi tańczyłam były bardzo uśmiechnięte i w przerwie między piosenkami porozmawiałam z nimi chwilę. Mówiły,że też chodzą do mojej nowej szkoły, są na drugim roku śpiewu jazzowego. Każda z nich miała specyficzną urodę- raczej nie zapomnę o nich w szkole.
Po trzech piosenkach poczułam się jakoś słabo- to pewnie przez połączenie papierosów, alkoholu i tego jak mało dziś zjadłam. Gdy poczułam,że zbiera mi się na wymioty poszłam szybko do łazienki ale przez uchylone drzwi widziałam tam jakąś parę. Nie chciałam im przeszkadzać- wszyscy wiemy co robili. Dopiero po paru sekundach zorientowałam się kto tam leży i jęczy. Victoria. Jak typowy natręt spojrzałam jeszcze raz ale przecież gdyby to był Chris to od razu bym go poznała. Leżała w objęciach jakiegoś umięśnionego blondyna, więcej widzieć nie chciałam.
Buzia opadła mi ze zdziwienia. Ma kogoś takiego jak Chris i zdradza go z pierwszym lepszym? Szmata. To znaczy,że oszukuje Chrisa... Chcę aby wiedział,chcę aby z nią skończył. W ostatniej chwili Victoria podniosła głowę i zobaczyła mnie, gapiącą się prosto na nią.
Pobiegłam w poszukiwaniu drugiej łazienki, a kiedy ją znalazłam szybko upadłam przed deską i zaczęłam wszystko zwracać. Myślałam,że już będzie normalnie ale cały obraz mi się mazał, kręciło mi się w głowie. Usiadłam na rogu wanny łapiąc powietrze. W pewnym momencie odpłynęłam i poczułam czyjeś ręce na sobie. Chciałam krzyczeć ale nie miałam siły. Leżałam bezwładnie na tej zimnej posadzce a ktoś się do mnie dobierał. Lekko ruszałam nogami i rękami- nie miałam więcej siły, w ostatnich chwilach świadomości usłyszałam krzyki a ostatnim obrazem była paskudna morda Steva. Czułam,że zaraz stanie się najgorsze i już odpuszczałam. Straciłam przytomność.
Obudziłam się w obcym pokoju. Zza drzwi dobiegała głośna muzyka a na łóżku obok mnie siedział Lucas.
-Lucas do cholery, co się dzieje...-powiedziałam naprawdę słabo,lekko otwierając oczy
Głowa mi dudniła a serce szybko biło.
-Ten idiota,Steve próbował się do Ciebie dobrać Chloe...-Bał się mojej reakcji
Kolejna fala ciepła, przypomniałam sobie to wszystko jak przez mgłę.
-Gdzie on jest?- spytałam słabo
-Nie wiem,ale nie ma go już tu. Ostatnio kiedy go widziałem trochę krwawiła mu twarz, oczywiście przepraszam jeżeli tego nie chciałaś ale sama rozumiesz, nic mnie raczej nie powstrzymało.
-Boże Lucas, nie wiem jak Ci podziękować- powiedziałam z zamkniętymi z bólu i emocji oczami
Zbliżył się do mnie i pocałował mnie najpierw w czoło, w policzek i akurat gdy do pokoju otworzyły się drzwi- lekko musnął moje usta. Nie wiedziałam,że jest taki delikatny. Nagle spojrzałam kto stał w drzwiach. Chris i Victoria. Victoria i Chris. Chłopak, o którym nie mogę zapomnieć zobaczył jak całuje mnie ktoś inny. Tylko czym ja się przejmuję? On i tak ma tą szmatę,która przed chwilą go zdradziła.
Wstałam szybko i wybiegłam do salonu, zostawiając Lucasa samego w pokoju. Wzięłam kolejne piwo i papierosy i schowałam się na tarasie. To był jego plus- był wszechstronny i zabudowany. Nikogo nie było na tarasie ale i tak ukryłam się najlepiej jak mogłam. Zaczęłam ryczeć jak dziecko. Wszystkie dzisiejsze zdarzenia skumulowały się w jedno. Nie zwracałam uwagi na zimno, na wiatr. Mimo,że alkoholu miałam dziś dość a od papierosów kręciło mi się już w głowie- na przemian piłam i paliłam. Po jakimś czasie usłyszałam,że ktoś wchodzi na taras. Postarałam się uspokoić ale na nic się to zdało- ktoś szedł w moim kierunku. Alexa. Po jej zachowaniu stwierdziłam,że chyba z niej zeszło.
-O matko,Chloe, co się stało?
Alkohol chyba rozwiązał mi język bo mimo tego,że Alexe znałam jeden dzień powiedziałam jej wszystko. O tym jak poznałam Chrisa, o tym co stało się ze Stevem, o Lucasie, o tym,że nikogo tu nie mam. Mimo,że widziałam jak się trzęsła z zimna to siedziała dzielnie i słuchała wszystkiego. Kiedy skończyłam, przysunęła się do mnie i objęła mnie najmocniej jak umiała.
-Tak naprawdę- chodzę do tej szkoły od września i czuję się tak jak ty. Myślałam,że będzie łatwiej ale jest mi cholernie trudno z kimkolwiek się zakolegować. Kiedy przyszłaś na zajęcia jakaś głupiutka nadzieja wróciła. Mimo,że za dużo o Tobie nie wiedziałam to poczułam,że się dogadamy. Trochę dlatego Cię zaprosiłam- miałam nadzieję,że może zechcesz trochę mnie poznać czy coś... -powiedziała to ze zmieszaniem i śmiechem
Mimo całej sytuacji wyszczerzyłam się do niej ze łzami w oczach.
-Alexa, to chyba najlepszy dowód na nasze podobieństwo-poczułam to samo- zaśmiałam się,podniosłam i otrzepałam sukienkę
Po wejściu do środka poprawiłam makijaż, porozmawiałam z jakimiś nieznanymi mi ludźmi i kiedy zaczęło wschodzić słońce pożegnałam się z większością i zamówiłam taksówkę. Czekając pod wejściem do budynku sprawdziłam wiadomości i wszystko inne.
-Dobrego dnia Chloe!- usłyszałam z ust Lucasa,który wychodził akurat z piętrowca
Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i pomachałam mu.
Po wejściu do domu miałam ochotę ukryć się w łóżku i wszystko rzucić w cholerę.
CZYTASZ
American teenage life
RomanceChloe musi zacząć nowe życie a zaczyna się od...przeprowadzki na nowy kontynent. Gotowa na zostawienie wszystkiego siedemnastolatka leci do Nowego Yorku aby żyć tak jak chciała całe życie.