Rozdział 12- Poznając się

51 3 0
                                    

Na zajęciach musicalowych mieliśmy za zadanie domowe ułożyć układ wokalno-taneczny a jako,że jestem w parze z Lucasem to byłam "skazana" na spotkanie z nim.

Tego samego dnia po zajęciach zaproponował aby pójść do niego i coś wymyślić. 

-Im szybciej tym lepiej-Powiedział z uśmiechem

Po ostatnim dzwonku zabrałam swoje rzeczy z szafki i poszłam do czekającego pod wejściem Lucasa. Spodziewałam się,że pojedziemy metrem albo ewentualnie taxi ale poszliśmy na szkolny parking i weszliśmy do jego BMW. Zdziwiłam się dość ale siedziałam cicho. Mieszkał po drugiej stronie Nowego Yorku, na West 163rd Street więc jechaliśmy około pół godziny ze względu na korki. Po wejściu do jego domu uderzył mnie zapach meksykańskiego jedzenia. Poszłam za nim do salonu i przedstawił mi swoich rodziców.

-Dzień dobry,jestem Chloe-Uśmiechnęłam się szeroko do jego rodziców

-Miło mi Cię poznać-Powiedziała jego naprawdę piękna mama

Już wiedziałam po kim urodę ma Lucas. Cała ich trójka była identyczna. Ciemniejsza skóra,ciemne loki,ciemne oczy.Nie wyglądali na typowych mieszkańców Meksyku. Oczywiście nie chodzi mi o to,że nie mieli sombrero i ponczo a o to,że byli bardzo urodziwi. 

-Zjesz z nami?-Spytał jego tata

Spojrzałam pytająco na Lucasa.

-Tak,zje-Potwierdził Lucas i uśmiechnął się do mnie

Czułam się z nimi bardzo swobodnie, dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Po pysznej kolacji podziękowałam i poszłam z Lucasem do jego pokoju.

-Masz naprawdę miłych rodziców.

-Dziękuję,dziś szczególnie się postarali-uśmiechnął się lekko

Mimo,że mieliśmy ćwiczyć układ to zajęliśmy się rozmową. Dowiedziałam się,że przeprowadził się tu parę lat temu i nie miał ochoty tu mieszkać,wolał wrócić do swoich znajomych z Meksyku. Dopiero od roku podoba mu się życie tutaj bo wszystko zaczęło się układać, znalazł nowych przyjaciół i poszedł do PPAS.

-Mam swoją paczkę,rodzinę, zaczęło być dobrze ale zawsze mi czegoś brakowało. Dopiero kiedy się pojawiłaś zrozumiałem co to było.

Zdziwiona spojrzałam na niego.

-Słucham?

-Od kiedy Cię zobaczyłem na zajęciach chciałem Cię poznać Chloe. Do dziś mi głupio za moje zachowanie na imprezie ale po prostu siedzisz mi w głowie od samego początku,nie mogłem się powstrzymać przed pocałowaniem Ciebie.

-Chyba powinniśmy zająć się układem Lucas...

Zrezygnowany i trochę zły wstał i puścił muzykę, do której mieliśmy tańczyć i wymyślić słowa. Po jakimś czasie kiedy układ był prawie skończony a my byliśmy zmęczeni stwierdziłam,że muszę już iść.

-Zadzwonię po taxi-Powiedziałam z uśmiechem do jego mamy,która spytała jak zamierzam wrócić

-Nie wygłupiaj się Chloe,odwiozę Cię-Powiedział Lucas patrząc w podłogę

Pożegnałam się z jego rodzicami i wsiadłam do jego auta.Przez całą drogę nic nie mówiliśmy, nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć. Gdy dojechaliśmy przed blok zaczął:

-Przepraszam Cię,nie chciałem aby tak wyszło,ja...

-Nie masz za co przepraszać-Przerwałam mu

-Nie chciałem takiej sytuacji, sam siebie oszukuję,myśląc,że mam szanse. Jesteś wspaniałą dziewczyną i zasługujesz na kogoś lepszego,szanuję to.

Pocałowałam go w policzek spojrzałam na jego smutną minę.

-Lucas,wszystko jest dobrze. Do jutra-Powiedziałam czule

Uśmiechnął się a ja wyszłam. Dopiero w windzie zrozumiałam co zrobiłam. 


American teenage lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz