XIX. Sherlock.

1.4K 121 8
                                    

- Czego zadzwoniłeś do tego gościa?

- Tadashi, musiałem.

- Dałbym sobie radę.

-Ciekawe jak ? Twoja matka ma najętych ludzi, oni mogą cie zaatakować w każdej chwili a ty nawet się nie zorientujesz kiedy dostaniesz! - mówił drżącym głosem.

- Po co ty to robisz ? - spytał szlochem ze łzami w oczach.

- Bo cię kocham. Dobrze o tym wiesz.

- Ale ja na to nie zasługuje... Własna matka chce się mnie pozbyć bo sprawiłem jej zawód... żyje tylko dlatego, że żyje ... Nigdy nie czułem, że byłem komuś kiedykolwiek potrzebny...

- Jesteś idiotą czy tylko udajesz ? - powiedział Ichiro bez zastanowienia. - Ty się słyszysz ??

- Już nie wiem ... Mam tego dosyć... - szlochał.

- Głupi jesteś - odparł cicho przytulając do siebie ukochanego.

-Ty za to jesteś najmądrzejszy ... - powiedział rudzielec sakrastycznie przez łzy.

- Dokładnie - powiedział cicho po czym pocałował Tadashiego w usta.

Ichiro delikatnie popchnął ciało rudzielca swoim. Czerwonowłosy był już nad ukochanym.

- Jesteś piękny i żyjesz dla mnie - powiedział uroczo po czym zaczał całować szyję i obojczyki Tadashiego do czasu aż całkowicie przestał szlochać. - Już ? - szepnął ukochanemu na ucho.

- Tak. - powiedział cicho, po czym przytulił się mocniej do ukochanego.

- Zrobie ci herbatę, poczekaj chwilę - wyszeptał.

-Ok...

Ichiro szybko zrobił Tadashiemu herbatę i powoli szedł do jego sypialni. Nagle czerwonowłosy zauważył, że jego kochanka nie ma w pokoju. Zaczął w duszy panikować, pomyślał, że jego matka wcześniej ziściła swój plan. Na szczęście w jednej chwili się uspokoił, gdy usłyszał w łazience szum wody. Postawił na szafce kubek i usiadł na łóżku. Nie mógł przestać myśleć o całym zdarzeniu. Martwił się o Tadashiego bardziej niż o cokolwiek innego.

Czekał na rudzielca już dłuższy czas, minęło może pół godziny, a Tadashi słynął z ekspresowych prysznicy. Ichiro zniecierpliwiony zapukał do łazienki, nikt nie odpowiedział. Otworzył drzwi. Tadashiego nie było. Ichiro zdębiał w jednej chwili gdy zobaczył ślady krwi na ścianie. Zrobiło się mu zimno a ciało zaczęło drżeć.

Otrząsnął się i zamknął wodę w prysznicu. Popatrzył znerwicowany na ślady krwi, podszedł bliżej. Zauważył kartkę : " Pobawmy się Ichiro... Moim samochodem ... Na placu zabaw ! ". Ichiro zmieszany i przestraszony myślał, gdzie mógł zostać zabrany jego ukochany. " Na placu zabaw". Ichiro szybko wziął pistolet, naboje oraz kluczyki i wybiegł lekceważąco z domu. Wsiadł w samochód i jak najszybciej pojechał na plac zabaw, gdzie pierwszy raz spotkał się z Tadashim. Ichiro był już na miejscu. Szybko pobiegł na plac zabaw w poszukiwaniu nowej wskazówki.

Ichiro znalazł drugą kartkę na huśtawce : " Spostrzegawczy jesteś ... bawmy się dalej ! Szybko, bo twój kochaś narzeka, że mu się nudzi...

~~~~~~

- Boli nie? I ma boleć ! - krzyczała rudowłosa, wysoka kobieta. Była skąpo odziana a w dłoni dzierżyła bicz, którym biła rudzielca. - Krzycz, wyj, to wywołuje u mnie dreszcze !! - krzyczała podniecona bijąc ofiarę.

-Zostaw mnie ! - krzyczał na darmo Tadashi. Słychać było tylko głuche echa głosów...

- Trzeba cię uspokoić nie ? - spytała cicho.

- Dajcie mi spokój, czego chcecie ?! - pytał głośno skrępowany i obolały. - Kim w ogóle ty jesteś ?!

- Twoją mamusią ... - odpowiedziała łapiąc Tadashiego za szyję.

Tadashi zaniemówił ... nie wiedział, jakie poczyniać kolejne ruchy.

- Kłamiesz ! - powiedział głośno.

- Phi , ja ?! A dlaczego miałabym to robić ? - spytała spokojnie.

- Gdybyś myślała to ubrałabyś sie, a nie paradowała w samym biustonoszu to byś wiedziała, że moja matka ma znamie na barku, a ty go nie masz...

- Cholera jasna a co to ma do rzeczy ? - zdenerwowana uderzyła Tadashiego chłostą w twarz. - Zamknij się, ok ? Bo nie będzie tak miło... A uwierz, drugi raz nie chciałbyś chyba mieś rozerwanej dupy , nie ? - spytała po czym powoli odeszła.

- Trzeci ... - szepnął do siebie.

- Mówiłeś coś ?! - podeszła i ścisnęła mocniej liny na rękach rudzielca.

Tadashi cicho jęknął z bólu. - N-nie...

~~~~~~

Ichiro odwrócił kartkę. Była tam napisana kolejna wskazówka : " Fajnie, że wynająłeś gliny... tylko jest problem... my się ich nie boimy. Fajnie macie w domu... szkoda, że go nie zamknąłeś... ale z drugiej strony to rozgościliśmy się."

Ichiro bez zastanowienia ruszył w stronę domu. Wszedł do mieszkania ale mieszkanie było takie, jak wcześniej. W pewnym momencie zauważył, że drzwi do garażu są otwarte. Szybko pobiegł do garażu.

Na podłodze leżała kolejna kartka : " Orientuj się ;) , a poza tym, to niezłą macie kawę. PS. Czy cyfry na podłodze ci coś nie przypominają ? ". Ichiro popatrzył na podłogę przed sobą. Tam ułożone były 3 cyfry z łańcuchów rowerowych. 23, 5 i 2005. Oczywiście, była to data, w której Ichiro poznał Tadashiego. Ale to żadna wskazówka... Nagle zobaczył na półce małą, czerwoną szkatułkę z kodem. Kod miał cztery cyfry. Od razu kombinował z dodawaniem cyfr. Ale bez skutku. Dopiero otworzyć szkatułkę dało się po wymagających głębszego myślenia kombinacji tych liczb.

"Jesteś mądry ! Brawo, jesteśmy z ciebie dumni, ale do rzeczy... Tadashi zaczyna pyskować, zostało ci mało czasu. Galeria handlowa jest taka duża ... ciekawe, gdzie poszlibyście najpierw. "

Ichiro szybko zorientował się, że chodzi o sklep sportowy. Pobiegł błyskawicznie do auta, lecz opony zostały przebite. " Orientuj się..." - " Cholera... " - bluzgał. Wsiadł na jeden z rowerów Tadashiego i pojechał do galerii handlowej. Minęło niecałe czterdzieści minut a Ichiro był już w sklepie. Znalazł kolejny list między butami. " Tadashi źle sie zachowuje, lepiej się pospiesz, na miejscu czeka cię zajebiste widowisko twojego zdechającego kochasia. Gdy nie przyjdziesz, twoja strata , czekamy na wi_________. Ichiro nie mógł już dłużej wytrzymać tych zagadek. Szybko zrorumiał, że chodziło o rym. - Strata ... Wiatach !! , Ichiro szybko pojechał na stare, opuszczone wiaty. Tam czekała na niego kolejna wskazówka....



Pomóż Mi. [END]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz