-Ichiro odbierz! Proszę! Kocham cię, nie zostawiaj mnie... - płakał.
***
-Masz robotę. Odłóż ten telefon - pouczał Akuma.
-Chwila - rzucił.
-... kocham cię...
-Debilu, mówię coś... - wyrwał mu telefon od ucha.
-Oddaj mi telefon - powiedział spokojnie.
Przewrócił oczami i rzucił smartfonem o jego biurko.
-To zostaw to.
-Tydzień minął a ty nadal do mnie wrogo nastawiony?
-Pierdolisz... jestem milutki.
-Właśnie widzę. - przewrócił oczyma na widok Akumy czyszczącego lufę swojego pistoletu. - To legalne w ogóle?
-A czemu miałoby nie być? - pokazuje mu pieczątkę.
-Bo to broń.
-Pierdooolisz.
-Nie bluzgaj...
-Poza tym, to ty myślisz, że nie chce się pogodzić...
- Skąd taki temat w ogóle?
-Sam zacząłeś ...
-Nie prawda. - rzucił w nerwach.
-Dlatego właśnie nikt cię nie lubi, dogryzasz.
- Rano mówiłeś coś innego.
-Bo rano nie jesteś w pełni sobą, wtedy jesteś idealnym pracownikiem.
-Ty szefem doskonałym...- ironizował.
-Gdybym cię nie , ehh... ale zatrułeś mi dupę swoim urokiem. - uśmiechnął się zawadiacko po czym powrócił do wrogiej miny.
-Gdybym cię nie?
-.. nie nienawidził.
-Jak słodko, że tylko ja jestem w tym pokoju uroczy... - zaczął go drażnić.
-Tak tylko ty, jesteśmy tu obydwoje ale tylko ty jesteś tak bardzo seksowny.
-No już mi nie schlebiaj tak. Bo trysnę tu z nosa.- zaśmiał się.
-Ahh... Przestań bo cię jeszcze zgwałce...
-Ty dewiancie... - mruknął.
-Ty mały pasożycie...
-Widzę, że się polubiliście...- zaśmiała się sekretarka, która weszła po chwili do małego biura.
-Uwielbiam go! Z nim pracuje się idealnie! - kłamał Akumą.
-Ah, cieszę się ! Wreszcie ci ktoś podpasował - pogłaskała go po ramieniu.
- Hachi, jest zlecenie?
-Sprawdzę, nie mam obecnie czasu więc wyślę za godzinę.
-Oczywiście.
Sekretarka wyszła a Ichiro zbulwersowany przewrócił oczami i wrócił do wykonywania próbnych testów i zadań.
-Za pięć minut mamy przerwę, Może tak byśmy...napili się kawy, zboczeńcu.
-To próba pogodzenia się? Czy mi się tylko zdaje?
-Chyba cię coś boli, że chce się pogodzić z kimś takim...
-Właśnie miałem wątpliwości...
-Akuma, ty durniu...
-Co?
-To chcesz czy nie...
-Możesz przynieść... W sumie, mógłbyś być moim lokajem...
-Jasne... Jeszcze może będę ci śniadanko przynosił.
-Może...
Ichiro wstał i z przebiegły szaleństwem w środku poszedł po kawę. Jednakże, miał w planach coś innego. Podszedł do automatu, kupił dwie czarne, jednak pomimo chęci podtrucia Akumy, wsypał tam jedynie cukier.
-Mógłbym wyjść na chwilę? - spytał Akumy.
-Idioto, straciłbyś posadę. - przewrócił oczami.
-A kiedy mamy przerwę?
-Ty nie masz...
-Ciekawe dlaczego.
-Daj mi spokój.
Ichiro popatrzył na Akumę.
Po raz pierwszy zobaczył w nim coś, co zmiękczało mu serce. Ten wzrok zawodu, ten smutek i żal. Ich oczy się spotkały. Nie wyglądały już tak jak pięć minut temu - oziębłe, chętne mordu, jedynie pragnące dobra i ciepła.
-Czego jesteś taki okrutny? - spytał Ichiro.
-Ja? -wskazał na siebie. - Kto tu się ślini żebym spierdzielił z jego życia, co?
Wstał i podszedł do Akumy. Wyciągnął rękę.
-Chcę się pogodzić.
Akuma wyszczerzył oczy. Nie mógł uwierzyć, że to on, pierwszy wyciągnął rękę.
Również się podniósł i podał mu nieśmiale dłoń.
-Dziękuję.
W jednej chwili Ichiro przestał panować nad swoimi czynami. Popchnął Akumę pod ścianę. Zaczął rozpinać mu marynarkę. Pomimo wyrywania i błagania błękitnowłosego ten nie przestawał.
-Jakoś dziwnie na mnie działasz.. - warknął mu do ucha. - Przyciągająco...
Akuma w jednej chwili uległ czerwonowłosemu. Poczuł jak całuje i śsie jego szyję podążając w dół.
-Dlaczego to robisz? - syknął.
-Bo do ciebie czuję od zawsze coś więcej niż do Tadashiego.
Niebieskowłosy zbladł i z niedowierzaniem patrzył na bark Ichiro.
-To po co to wszystko? Po co były te zadziory?
-Żeby cię zdobyć. - wjechał ręką do jego bokserek.
CZYTASZ
Pomóż Mi. [END]
RandomNastolatek uwięziony całe życie przez matkę pod pretekstem nauki postanawia się zbuntować i uciec z domu. W drodze na peron spotyka jednak przyjaciela z dzieciństwa, który zabiera go pod swoje skrzydła. Od razu zaczęła buzować między nimi chemia, j...