Czeka przemoczony, aż matka otworzy mu drzwi.
-Ichiro - przytuliła syna.
-Obiecałem, że wrócę. - zabrzmiał wesoło.
******
Parę dni potem zabrzmiał telefon. Tadashi zapity, bez oznak moralności odebrał telefon.
-Haloo - rzucił.
-To ja.
-Ichiro - zerwał się na równe nogi. - Gdzie jesteś?
-U mamy.
-Jak się cieszę...
-Nie mów hop...
Nie odezwał się. Westchął.
-Wrócisz?
-Zastanowie się.
-Przestań, nie mogę bez ciebie żyć.
-Nie pieprz. Beze mnie przecież żyłeś wcześniej.
-Drugi raz mnie opuścisz?
-Przeginasz.
-Przepraszam.
-Wiesz, że to nic nie zmienia.
-Oczywiście, że wiem.
-Chcę znaleźć pracę. Dałem CV do firmy marketingowej.
-Cieszę się...
-Nie wierzę ci.
-Wieeeem. - przeciągnął.
-Zrobię mu piekło. On też tam idzie robić.
-C-co? Komu?
-Zgadnij. - rozłączył się.
Tadashi przestraszony usiadł powoli na kanapie. Wiedział, że chodzi mu o Akumę.
Rudzielec wybrał numer. Chwilę czekał, aż odbiorca ruszył cztery litery po telefon.
-Akuma, przyjdziesz do mnie?
-W jakiej sprawie? - spytał poważnie.
Przypomniał sobie jednak, że Akuma go ostrzegał. On nie chciał nawet słyszeć o Ichiro. Wkurzyłby się.
-...jutro? Bo wiesz. Trochę mi tu nudno samemu i no... Dzisiaj jest późno to chciałbym cię zaprosić na jutro.
-Heh. Wolisz być przygotowany - zaśmiał się.
-T-tak - zaśmiał się sztucznie.
-Przyjdę o 15. Stoi?
-Gitara - westchnął z ulgą.
-To do jutra.
-Do jutra.
Złapał nadgarstkiem bolącą nogę.
-Jestem taki głupi...
Spojrzał na zegarek. 14:45.
Nagle usłyszał, że ktoś wchodzi szybkim krokiem do domu i przytula go od tyłu. Wyczuł znajomy zapach. Jego ręce były masywne i mokre. czuł jego oddech na barkach.
-Debilu, myślisz, że nie wyczuje, że coś jest nie tak? - powiedział poważnym głosem.
-Wszystko w porządku.
-Mów. - puścił go.
-Znalazłeś pracę?- powiedział poważnym tonem.
-Nie...- skłamał.
-Spytam jeszcze raz. Znalazłeś pracę?
-Mówiłem, że ta..
-Firma marketingowa? Od kiedy?
-Yh.. Od dwóch tygodni.
-Czego mi nic nie mówisz?
-Bo nie wiedziałem czy na pewno się dostanę.
-Uważaj na pewnych ludzi, proszę.
***
Od ostatniego spotkania minęło pięć miesięcy, rozmawiali coraz częściej, jednak Ichiro nadal nie podjął decyzji o powrocie do Tadashiego. Pewnego dnia rudzielec postanowił zadzwonić.
-Ichiro? - spytał zapłakany.
-Co się stało? - zdębiał, gdy usłyszał szloch.
-Wróć proszę... - rozpłakał się.
-Przestań...
-Nie! - wrzasnął. - J-ja odchodzę od zmysłów! Budzę się rano - ciebie nie ma obok. Z przyzwyczajenia robię dwie porcje jedzenia. Gdy idę ulicą, odruchowo szukam twojej dłoni. Głupi... bez ciebie robię się głupi. Płaczę każdej nocy, nie mogę spać, ja cię kocham...
- Masz mnie za idiotę?
-Skądże! - odburknął.
-Znowu myślisz tylko o sobie..
-Jak nie mówisz nic o sobie! Jak myślisz, skąd mam wiedzieć jak się teraz czujesz?
-Źle. Okropnie. Strasznie i co najważniejsze, ta rana krwawi cały czas.
-Dziękuję. - zaszlochał.
-Do zobaczenia.
-Ej nie rozłącza...
Upuścił telefon na podłogę. Wędrował po salonie z kąta do kąta ciężko oddychając i myśląc o nadchodzących zdarzeniach. Usiadł w końcu przy sofie i schował głowę w podkulone nogi.
-Zachowujesz się jak bachor... - zadręczał się.
Po krótkim czasie usłyszał ciche pukanie w tarasowe, szerokie okno. Podniósł głowę i wstał leniwie. Chwycił niechętnie za klamkę i ją przekręcił. W drzwiach ujrzał mężczyznę o czzerwonych, krótkich włosach z torbą w ręce.
Tadashiemu poleciały łzy szczęścia. Rzucił się na ukochanego przytulając go z całyh sił.
-Nawet nie wiesz, jak mi było ciężko żyć bez ciebie. - wypłakał.
-Chyba wiem -przytulił go mocniej do siebie. Ronił małe łzy.
-Wiem,że to mało, ale przepraszam. Nic więcej z siebie w tej chwili nie wyprodukuje...
-Spokojnie, nie jestem zły... Byłem tylko zdenerwowany...
CZYTASZ
Pomóż Mi. [END]
RandomNastolatek uwięziony całe życie przez matkę pod pretekstem nauki postanawia się zbuntować i uciec z domu. W drodze na peron spotyka jednak przyjaciela z dzieciństwa, który zabiera go pod swoje skrzydła. Od razu zaczęła buzować między nimi chemia, j...