II.

518 44 4
                                    

-Te pudła wcale nie są ciężkie. Myślałem, że wnoszenie ich będzie trudniejsze.

-Widzisz... pozory mylą. Ale i tak to praktycznie tylko ubrania.

-Mniejsza. Cieszę się, że tu zamieszkasz.

-Ja też. - uśmiechnął się. - Mogę ci zadać trochę osobiste pytanie?

Posłał mu pytające spojżenie.

-Jak ty to wszystko psychicznie wytrzymałeś?

- Sam nie wiem.- zrzędła mu mina.

-Przepraszam...

-No nie szkodzi- uśmiechnął się.- Pytania są po to by je zadawać. A ty? Jak to wytrzymywałeś.

-Nie wytrzymywałem. - powiedział zawstydzony.

-A-ale ja sam widziałem...

-To co widziałeś to tylko wkurwiony Akuma, nic poza tym. Możemy o tym nie mówić? A i to wtedy... -zarumienił się. -T-to na wiatach... zapomnij o tym. Wtedy nie byłem sobą i nie wiedziałem co robię...

-Akuma. Daj spokój już z tym. Odżyjmy na nowo, zapomnijmy o wszystkim.

-Wybacz, masz rację- uśmiechnął się.- Chodźmy na lody, ja stawiam.

-Iść po Ichiro?

-Jak chcesz...-rzucił obojętnie.

---

-Jaki z ciebie debil...- rzucił Ichiro.

-Serio? Na pewno? A kto tu wygrywa o dwa? "Debilu"?

-Nie widzisz, że twój jeden ruch i po tobie idioto?-wrzasnął.

-Czy wy musicie się kłócić nawet przy szachach?- powiedział zawiedziony ich zachowaniem.

-Tak.- powiedzieli w tym samym czasie.

-Nie powtarzaj głąbie...- odwrócił głowę.

-Ja? A kto powiedział pierwszy? - powiedział z ironią.

-Ej chłopaki... HALO!! Czego wy się tak nie znosicie?

-Omegi trzeba zlikwidować..- wymruczał Ichiro.

-Przyjebie ci zaraz...-powiedział przez zęby.

-Którą stronę buźki wybierasz? -nadstawił się.

- Kurwa no chłopaki! -wrzasnął Tadashi.

-Dobra, ja się zwijam, muszę jeszcze ogarnąć pudła. Dobranoc - rzucił Akuma i wyszedł.

-Ichiro, co to kurwa było? - powiedział podwyższonym tonem.

-Nie znoszę trola. Działa na nerwy. Poza tym zrobił ci krzywdę.

-Ale...

-On cię zgwałcił. Jak możesz mu tak po prostu to wybaczyć.

-Nie chciał tego...

-Na pewno... jakby nie chciał, to by nie robił. Prostsze niż dwa plus dwa.

-On jest inny. Zgwałcił bo straciłby życie, chociaż niby miało być to za pieniądze. To była przykrywka. -Słyszałem jak świętej pamięci Shiro tłumaczyła mu, że jak nie napadnie kogoś tam to ma, ekhem, aż zacytuję "wyryte schody do św. Piotra"... a to chyba normalne nie było. Zrozum, że on był zmuszony.

-Nie obchodzi mnie co słyszałeś! On cię zranił i tyle w temacie. Ten człowiek nie jest nic wart. Jedynie co do niego czuje to nienawiść i chęć zabicia go.

-Ichiro...-zatkało go.

-Widzisz w tym diable same pozytywy, a to, że cię kocham to dopiero muszę ci powiedzieć! - krzyczał przez łzy.

-Przepraszam... - przytulił go.

-Nie produkuj się...- odepchnął go. I tak dalej będziesz uważał go za autorytet. A kiedy już zrozumiesz, kim on jest dopiero wtedy zrozumiesz swój błąd. Nie staje się miłym z dnia na dzień... To dalej ten sam sukinsyn co parę miesięcy temu, tylko że pod maską dobroci.

-Ale przecież...

-Naprawdę jesteś nim tak przyćmiony? Czy naprawdę aż tak go uwielbiasz po tym co ci zrobił?

- Przestań... mówisz jakby był moim oczkiem w głowie

-No a nie jest? Wszystko na to wskazuje. Uwielbiłeś go sobie i stwarzasz wielkiego braciszka chociaż dla ciebie to obcy człowiek, który pozbawił cię dumy i honoru. Jak możesz być tak głupi?- sączył gorzkie łzy.

- Nie pleć bzdur... -odwrócił głowę.

-Kiedy mnie ostatnio pocałowałeś?- spytał zmiękczonym tonem.

Tadashi z wyrzutów sumienia nie odpowiedział nic.

- Od pokazania się tego sukinsyna nie było ani razu. Ile to już minęło? Wiesz?

-Nie...

-Ohoho! Panicz nie policzył, że nie kocha już swojego faceta trzeci miesiąc... - znowu dooczu napłynęły mu łzy.

-Ichiro.. j-ja...

-Jak już mówiłem, nie produkuj się. Jeżeli odejdę to nawet nie zauważysz, że wrócę, więc uświadamiam, że wrócę niedługo. - rzucił i wyszedł z domu zatrzaskując za sobą drzwi.

-Kiedy ja tak straciłem rozum?- pytał siebie w nerwach i żalu.

Pomóż Mi. [END]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz