number eight

5.5K 334 117
                                        


Sobota.
Po wczorajszym wyjściu z Shawnem czułam się naprawdę dobrze, chłopak swoimi sucharami oraz kiepskimi dowcipami poprawił mi humor, który z powodu depresji mi spada. Myśli samobójcze są mniej odczuwalne, a to jest najważniejsze. Oczywiście Mendes zmartwił się moim zemdleniem po wejściu do sali, więc postanowił, że pójdziemy na komedię. 



Dzięki mój super organiźmie, choć raz się przydałeś.



Po wyjściu z kina udaliśmy się jeszcze na krótki spacer, a zmarznięci postanowiliśmy pójść na herbatę. 



Okazało się, że chłopak jest wielbicielem karmelowego popcornu i frappucino. 



Strzał w dziesiątkę, Em!



Wracając do teraźniejszości - jutro ma przylecieć moja mama. W końcu się zobaczymy, tak bardzo za nią tęsknię.



Wywlekłam się z łóżka, w którym się dotychczas znajdowałam i udałam się do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic, myjąc przy tym włosy. Piętnaście minut później wyszłam z kabiny, owinięta w ręcznik z turbanem na głowie. Usłyszałam melodię, która okazała się moim dzwonkiem telefonu. Biorąc ostrożnie mokrymi rękoma urządzenie z pralki, spostrzegłam na wyświetlaczu numer mamy, więc odebrałam.



- Cześć kochanie - usłyszałam.
- Cześć mamuś! - powiedziałam z radością w głosie.
- Chciałam ci powiedzieć, że jednak przyjeżdżam dzisiaj. Za trzydzieści minut mam wylot, a za jakieś dwadzieścia pięć minut powinnam być na lotnisku. Mój numer lotu to 379, możesz go śledzić na stronie internetowej - tłumaczyła mi.
- Dobrze mamo! - krzyknęłam.
- Ja już będę kończyć, do zobaczenia skarbie, kocham cię!
- Ja ciebie też! - odpowiedziałam, po czym się rozłączyłam.



Na wieść o radosnych dla mnie nowinach, poszłam do kuchni, aby coś przekąsić.



Z powodu lenistwa wyciągnęłam z szafki zupkę chińską, po czym wsypując do miski zmieszaną zawartość, zalałam wcześniej zagotowaną wodą. Biorąc gorący posiłek, udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Akurat leciała Hannah Montana - dotychczas mój ukochany serial. Zahipnotyzowana pochłanianiem jedzenia oraz oglądaniem, usłyszałam dźwięk nowej wiadomości. Ostrożnie wyciągnęłam rękę w stronę komody, co niezbyt mi wychodziło i oczywiście wylałam na siebie zawartość naczynia. 



- Kurwa! - krzyknęłam sama do siebie i z prędkością światła pobiegłam do kuchni.



Oblałam ściereczkę strumieniem zimnej wody, przykładając ją do sporej plamy. Z mokrą od przetarcia bluzką, wróciłam do poprzedniego pomieszczenia, otwierając otrzymaną wiadomość.



Od: Shawn
Whatsup Em?



Do: Shawn
Shawn, zabije cię! Przez ciebie wylałam na siebie zupkę!



Od: Shawn
Wybacz:( 



Od: Shawn
Ejej, ale jak to przeze mnie?

Problem | s.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz