♦ 4

5.1K 437 16
                                    

50☆ i 10 komentarzy = next        

Następnego ranka, Antonietta nawet nie raczyła spojrzeć na męża Walerii. Nie po wczorajszym incydencie z nią w roli głównej. Wiedziała, że nie powinna rozmawiać z mężczyzną i wchodzić do jego gabinetu. Wyglądało to tak jak wyglądało, dlatego jej pani odebrała to jako nieposłuszeństwo. I tak oto tym sposobem policzek Antonii robił się zielono-filetowy. Chciała, nawet prosiła by biła już ją w inne miejsce, ale Waleria właśnie tak chciała karać dziewczynę. Uderzała ją w to samo miejsce, by wyrządzić jej jeszcze większą szkodę. Dlatego teraz Antonietta nie mogła nawet mówić. Prawa strona bolała ją jakby ktoś wypalił jej kawałek skóry, z każdym słowem czuła jak jej dziąsła krwawią. 

- Pozmywaj to, a nie patrzysz się jak ciele. - warknęła kobieta i wyszła.

Posłusznie zebrała sztućce i naczynia prosto do zlewu. Zmoczyła je i spojrzała odruchowo na zmywarkę. Nie wiedziała, czy w ogóle wolno jest jej tknąć to urządzenie. Co prawda, miała jeszcze wiele pracy w ogrodzie i to ułatwiłoby jej zadanie. Jej babka miała zmywarkę, oczywiście gorszej jakości, ale miała. I w podobnych miejscach znajdowały się przyciski. Dlatego teraz z lekkim westchnieniem gryzła leciutko swoją dolną wargę.

- Może ci pomóc?

Aż podskoczyła łapiąc w locie widelec. Odwróciła się zdyszana trafiając na uśmiechniętą twarz Jamesa 

- Nie. - jej policzek zarwał. - Dam radę sama. Pani będzie zła jeśli nas tak zobaczy.

- Niby jak? 

Milczała odwracając się do stosu naczyń i pojedynczo zaczęła myć je w zlewie.

- Chcę ci pomóc, pokarzę ci jak obsłużyć zmywarkę. Niepotrzebnie będziesz się męczyła.

Biła się z myślami. Chwilę zajęło jej zanim skinęła głową. Poczuła się trochę niezręcznie, kiedy zbyt blisko stanął obok niej. Poza tym ocierał się o nią ramieniem. Skinęła głową od czasu do czasu dając mu do zrozumienia, że rozumie. Patrzył jak sama pakuje naczynia do zmywarki i włącza odpowiednie przyciski. Uśmiechnął się do niej pięknie kiwając głową. Przełknęła nerwowo ślinę. Nie lubiła, kiedy ktoś interesował się nią za bardzo.

- Co ty tu robisz? - oboje odwrócili się w stronę męża Walerii. Antonia już przestraszyła się, że zrobiła coś nie tak, odetchnęła z ulgą widząc, że mężczyzna patrzy na syna.

- Nie powinno cię to obchodzić, wracaj do swojego gabinetu.

Dziewczyna próbowała zająć się czymś i nie słuchać ich rozmowy. To było nie na miejscu. 

- Przyszedłem po kawę i jak widzę zastałem ciebie. Jesteś tu niepotrzebny. Idź stąd.

James prychnął zakładając ręce na piersiach.

- Nie będziesz mi mówił gdzie mam być w moim własnym domu, jasne?

Antonia wyczuła przepaść między synem, a ojcem. Z niewiadomych jej przyczyn nie pałali do siebie miłością, a powinni.

- Twoja matka cię woła. - Jack całkowicie zmienił temat, wyprostował swoją posturę. - Chyba jest na zewnątrz.

James po krótkim milczeniu wyszedł z pomieszczenia zostawiając ich samych. Jack nie tracąc czasu od razu podszedł do dziewczyny. 

- Nic ci nie zrobił? Czasami jest nachalny, gdy zobaczy piękną kobietę.

Skręciło ją w żołądku. Chcąc lub nie mężczyzna obok właśnie powiedział, co sądzi o jej urodzie. Nie wiedziała jak powinna zareagować, była zdesperowana, czuła, że jeśli teraz wejdzie Waleria i zobaczy swojego męża śliniącego się do niej nie będzie z nią dobrze. Dlatego, gdy chciał założyć jej pasmo włosów za ucho od razu odsunęła głowę.

- Muszę wracać do pracy. Przepraszam.

Po czym spuściła głowę i wyszła z kuchni.

*

Waleria długo nie wychodziła ze swojej sypialni. Oczywiście było to zbawienie dla Antoni, jednak nie zmieniało to faktu, że musiała pracować. Tyle dobrego, że przynajmniej nikt nie darł się jej nad uchem. 

Tak jak kazano umyła wszystkie okna od wschodniej strony domu, wysprzątała altanę i kolejny raz zamiotła kostkę brukową wyłożoną na podwórku. Pozostało jej jeszcze umyć podłogi w domu i posprzątać naczynia po kolacji, później była już wolna i mogła odetchnąć w swoim małym pokoju w piwnicy. 

Westchnęła dociskając szmatę bardziej do płytek i myjąc je tak, że mogła się w nich przejrzeć. Zeszło jej dłużej niż oczekiwała. Ku jej zdziwieniu nikt się nie szwendał, po prostu siedzieli na górze u siebie, jedynie Zayn zajmował swoje stałe miejsce w salonie oglądając jakiś badziewny film.
Na czworaka przeszła kawałek i przykucnęła. 

- Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli będę tu myła?

Spojrzał na nią od niechcenia. Włosy miała tłuste, potargane, a ubranie podarte i wygniecione. 
Wzruszył ramionami.

- Jeśli ci zależy.

Skinęła i już po chwili zaczęła czyścić panele w salonie. Nie był on mały i naprawdę się nad tym napracowała. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł Jack. Zbyt szybko pochwaliła dzień przed zachodem słońca. 

- Idź już się połóż Antonio, na pewno jesteś zmęczona. - usiadł lustrując jej ciało wzrokiem. Przykucnęła po raz drugi.

- Muszę to skończyć, proszę pana.

Skinął jedynie głową. I zamiast wlepić swoje oczy w telewizor przed sobą patrzył tylko na nią. Jak synchronicznie pracuje jej dłoń i tyłek...
Nagle wylał odrobinę kawy ze swojego kubka. Zayn spojrzał na niego zdezorientowany, a ten zaczął przepraszać cicho, prosząc, by to też posprzątała. Antonietta posłusznie nachyliła się i wytarła rozlany płyn. Jack odczuł satysfakcję, a przynajmniej to malowało mu się na twarzy. Zayn zmarszczył brwi i po prostu wyszedł, nie chciał wiedzieć, co wyobrażał sobie jego ojciec.


Kiedy się porusza obiecuje mi cuda

Pod spódnicą w kolorze tęczy  





Lucifer ♦ Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz