50☆ i 8 komentarzy = next
Pierwsze, co rzuciło się Zaynowi w oczy to wystający kręgosłup dziewczyny. Była niedożywiona, a przez co piekielnie chuda. Nie zamierzał jednak nic z tym robić, jeśli matka na to pozwalała to tak miało być.
Jego ojciec i brat ukazując swoją czułość do Antonietty nie zważali nawet na narzeczoną Jamsa. Domagała się ona uwagi od niego, jednak ten czułymi słówkami ją zbywał. A w rozmowę wciągał Antonię.Walerię już od kilku dni cholernie bolała głowa. Kila razy karetka była u nich w domu, ale nie było to aż tak poważne, by jechać do szpitala.
- Może ta dziewucha podaje jej złe tabletki. - Anna, narzeczona Jamsa, nachyliła się bliżej Zayna. Ten jak zawsze odsunął się od niej i oparł o kanapę.
- Może. Sąd mam to niby wiedzieć?
- Bo tylko ty jesteś po stronie matki. Oni to już w ogóle. - warknęła spoglądając w stronę korytarza. James z Jackiem kłócili się o coś, zapewne o bardzo nieistotną rzecz. Dość często im się to zdarzało od kilkunastu dni.
- Chcesz coś przez to powiedzieć?
- Tak, możemy razem uciec. Zostawię Jamsa w cholerę, a oni niech się tutaj kisną.
Malik uśmiechnął się cynicznie. Stara śpiewka, jak co raz, kiedy do nich przyjeżdża.
- Znasz już moje zdanie Anno. Nigdzie z tobą nie ucieknę.
Kobieta nie była w żaden sposób urażona. Przecież już od dawna ją tak zbywał. Nie dziwił się w ogóle, że wyszło na to iż ma poślubić Jamsa. Trafił swój na swego.
- A tak naprawdę, to o czym chcesz mówić? - dodał po chwili.
Zarzuciła do tyłu lekko rudawe włosy.
- Wiesz, że szanuję twoją matkę - czekała aż skinie głową. - i od zawsze była dla mnie bardzo dobra. Dlatego proszę cię, byś przypilnował, co ta sierota w ogóle jej podaje.
Zamyślił się na moment.
- Nie sądzisz, że to będzie dziwne? Zazwyczaj z nią nie gadam i staram się unikać.
- Chyba ważniejsze jest zdrowie twojej matki, tak? Bo chyba za długo boli ją ta głowa.
Zayn przytaknął pocierając kąciki oczu.
- Zacznij od pory wieczornej, kiedy niesie jej kolację. - poklepała go po ramieniu i wyszła.
*
Zayn mazał z nudów długopisem po jakiejś kartce. Czekał, aż Antonietta w końcu wejdzie na to piętro i zaniesie jego matce posiłek. Na zbawienie musiał poczekać jeszcze moment, a kiedy zobaczył ją na horyzoncie wyszedł ze swojej sypialni.
Antonia zastygła w bezruchu, gdy tuż przed jej twarzą wyszedł Zayn.
- Mogę zobaczyć, co tam niesiesz? - zapytał lekko.
Mimo iż cały czas wzbraniał się, by nie patrzeć w jej oczy, teraz to zrobił. Widział, że chciała coś powiedzieć, ale skapitulowała i skinęła głową. Problem był w tym, że zamyślił się nieznacznie zagłębiony w odcieniach jej oczu i...
Odcieniach.
Zmarszczył brwi bezczelnie przysuwając głowę bliżej jej twarzy. Dziewczyna poczuła się dziwnie, cofnęła się o krok odruchowo spoglądając za siebie.
- Masz cheterochromię.
Na początku wyglądała na zdziwioną, ale później skinęła pośpiesznie głową. Popatrzyła przelotne na drzwi od pokoju Walerii.
- Mogę już zanieść Pani jedzenie?
Opamiętał się szybko i przytaknął. A co najważniejsze zapomniał dokładnie sprawdzić, co Antonietta niesie jego matce.
A powinien.
- Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć.
Odwróciła się przelotnie w drzwiach i spojrzała na niego tak... dziwnie. Znieruchomiał.
- Nie przestraszyłeś.
*
Było przed dwunastą w nocy, ale domownicy na dole ani myśleli spać. Zayn po długiej rozmowie telefonicznie wziął kąpiel i usadowił się na łóżku. Jemu też jakoś szczególnie nie chciało się spać. W zamiarze miał jeszcze pograć w fife, ale usłyszał głosy z korytarza.
- Antonietto nalegam. - głos Jacka był głęboki. - Przystań na propozycję i idź do mojego gabinetu.
- Nie, proszę Pana proszę przestać.
- Maleńka chodź ze mną.
- Nie ja - zamilkła kiedy drzwi się otworzyły. Oboje spojrzeli w stronę Zayna.
Senior Malik odchrząknął i wyprostował się.
- Nie powinieneś już spać?
- O to samo chciałem zapytać Ciebie.
Antonia zagryzła dolna wargę.
- Matka ma ci przetłumaczyć ręcznie, żebyś w końcu był jej wierny?
- Nie będziesz mnie pouczał.
- Ja nie, ale pozew o rozwód pewnie tak.
Zamilkli. Atmosfera była napięta. Wystarczyło jeszcze jedno słowo...
- Idź do siebie. - Zayn spojrzał na Antoniettę. Posłusznie skinęła głową i niczym strzała zeszła ze schodów.
- I co - Jack przychylił głowę w bok - myślisz, że tam jej nie dorwę?
Pożądanie jej czyni mnie zbrodniarzem
CZYTASZ
Lucifer ♦ Z.M✅
AzioneCzemu ze wszystkich pragnień na świcie, wybrałem Ciebie? Codziennie tęsknię za twoją bliskością po raz ostatni... (c) H-yuna 2015/2016