♦ 18

3.1K 335 7
                                    

Wyjaśniam niejasności związane z tym, dlaczego Zayn nie przetarł broni. Po pierwsze była tam Antonietta, która nie miała pojęcia, że Zayn tego nie zrobił i co by sobie pomyślała, gdyby zaczął wycierać broń? Po drugie przyszli sąsiedzi, to powinno mówić samo za siebie. Także to tyle i informuję, że został nam jeszcze epilog xx

-----

- Mogę z kimś na chwilę porozmawiać?

- Nie.

- Proszę. - Zayn nie ustępował patrząc błagalnie na policjantkę, która teraz prowadziła go do pokoju przesłuchań. - Bardzo mi zleży.

- W pana sytuacji nie powinien się pan teraz z nikim komunikować, prócz adwokata.

- Ale ja go nie zabiłem. - wzburzył się patrząc przez jej ramię na prowadzoną Antoniettę. Nie czekając na pozwolenie szybko ruszył do niej taranując przy tym niechcący policjantkę. Jednak nie dostał się do dziewczyny, bo ktoś otworzył drzwi i wpadł prosto na nie, przez co kobieta mogła go złapać z powrotem. 

Antonietta patrzyła jak Zayn wyrywa się mówiąc coś zawzięcie do kobiety. Dziewczyna chciała mu jakoś pokazać by się uspokoił, ale została skierowana do pomieszczenia obok. 

- Proszę usiąść. - wskazał mężczyzna domykając drzwi tuż obok nich. Dziewczyna zauważyła małżeństwo, które było ich sąsiadami. Niepewnie zagryzła dolną wargę i zajęła miejsce na krześle. Mężczyzna powyciągał jakieś papiery i zaczął pisać.

- Imię.

- Antonietta.

- Nazwisko.

- Szabó.

Mężczyzna spojrzał na nią dziwnym wzrokiem, ale szybko wrócił do kartek i długopisu.

- Miejsca zamieszkania.

Tu się zastanawiała. Nie miała pojęcia, które powinna podać, w ogóle nie znała tego, gdzie ostatnio była przetrzymywana. 

- Jestem cudzoziemką, nie pamiętam.

Mężczyzna ułożył usta w linię odrzucając na bok notes.

- Zdaje sobie pani sprawę, że za składanie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna?

- Tak.

- Więc proszę odpowiadać na moje pytania jakie pani zadam. - oparł się o oparcie krzesła zwężając na moment oczy. - Jakie stosunki łączą panią z panem Malikiem?

Zawahała się na moment. Myślała nad faktem, że powinien pytać ją na temat całego tego zajścia. Mężczyzna już z wyglądu nie wyglądał jej na miłego, żałowała, że nie trafiła na kogoś innego.

- Mieszkam z nim.

Dopiero z plakietki dowiedziała się jego imienia, Derec. Chyba z grzeczności powinien się przedstawić na samym początku...

Mężczyzna dostrzegł, że dziewczyna nie miała nic innego do dodania na ten temat, dlatego kontynuował.

- Jakie stosunki miał pan Malik ze swoim ojcem?

- Dobre. - zmarszczyła brwi. - Zayn nigdy nie robił nic na przekór ojcu, to on zawsze prowokował wszystkich.

- Chce pani coś jeszcze dodać na ten temat. - Derec zauważył jej zaciętą minę, coś było na rzeczy.

- Tak, Jack Malik to niedobry człowiek. Powodem jego przyjazdu do Dublina byłam ja.

- W jakim sensie?

Lucifer ♦ Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz