♦ 13

3.8K 378 16
                                    

50☆ i 8 komentarzy = next    

Obudziła się nagle.

Otworzyła swoje oczy i patrzyła na ścianę przed sobą. Czuła niepokój i... coś jeszcze. Odwróciła się nagle podciągając się pod samą poduszkę, szczelnie okrywając kołdrą.

- Witaj moja droga. - skrzywiła się pod miłym tonem jego głosu. Wcale nie chciała go słyszeć.

- Długo już pan tu stoi?

Przechylił głowę bardziej w stronę futryny.

- Wystarczająco, by zaliczyć ten czas do bardzo udanego. Pięknie wyglądasz jak śpisz.

Zemdliło ją. Ułożyła usta w wąską linię odwracając szybko głowę. Czuła strach, byli w piwnicy w jej 'pokoju' tu, gdzie nikt nie chodził. Poza tym wzrok mężczyzny był nieodgadnięty, wiedziała jednak co czai się w jego głowie.

- Tak bardzo lubisz tu spać? - przejechał palcem po wilgotnej ścianie. Zadrżała. - W tym odizolowanym miejscu?

Spojrzała na niego. Dobrze pamiętała jego propozycję, proponował jej własne łóżko.

- Tak, mam tutaj spokój. - a przynajmniej miała zanim jej ciszy nie zbeszcześcił on. Podkurczyła palce u stóp, kiedy wykonał ruch. Podszedł do niej bliżej.

- Już niedługo skarbie, a wszystko się zmieni. Zobaczysz jeszcze ty będziesz nad nią.

- O czym pan mówi?

Uniósł lewy kącik ust.

- Dobrze wiesz, o czym. Wynająłem zawodowców i już za kilka miesięcy będę rozwodnikiem.

Oddech dusił ją w środku. Co powinna powiedzieć? Z czystym sumieniem mogła powiedzieć, że wolała, gdy Waleria nią pomiatała niż on sugerujący sprawy przyprawiające ją o paraliż narządów wewnętrznych.

- Dlaczego?

Pytanie trochę zbiło go z tropu. Pomyślał jednak chwilę i wyprostował się.

- Bo od dawna nie kocham mojej żony, a ty sprawiłaś, że chcę skończyć ten rozdział raz na zawsze.

Nienawidziła siebie za coś, co zrobiła bezwiednie. Nie chciała przyznawać się przed samą sobą, bo w gruncie rzeczy twierdziła, że jest na to za brzydka i zbyt prostacka by... uwieźć takiego mężczyznę. Ale nawet to jej nie odpowiadało, czuła do niego dystans, którego nie chciała przekraczać. Wiedziała, że powinna trzymać się od niego z daleka.

- Więc - zawahała się. Potrzebowała wiedzieć, co czeka ją dalej, chociaż tak bardzo bała się tego tematu. - to ja jestem przyczyną?

- Nie owijajmy w bawełnę, oczywiście, że tak. - jakby ożywił się bardziej. - Kiedy tylko na ciebie spojrzałem pragnę cię z dnia na dzień coraz bardziej.

Zadrżała.

- Więc jeśli Walerii tu nie będzie pan...

- Nie będziemy tu mieszkać kochana. - uśmiechnął się delikatnie. - Kupię nam coś innego, oddalonego od tego miejsca o szmat drogi. Chcę, by nikt nie wiedział, gdzie jesteśmy.

Jej serce bił bardzo szybko, nie potrafiła bronić się słownie, a co dopiero siłą. Nie godziła się z faktem, że tak po prostu zostanie oddana w jego ręce, a on zrobi z nią co zechce.

Bała się jak cholera, a kiedy dotknął jej dłoni i powiedział, że przygotował jej nowe ubrania wstrzymała oddech. Mówił, że chce ją dzisiaj gdzieś zabrać nie znosząc nieposłuszeństwa.

Lucifer ♦ Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz