♦ 7

4.3K 413 13
                                    

50☆ i 8 komentarzy = next   

- Witajcie kochani, dzisiaj czuję się lepiej - w porze śniadania Waleria zeszła do kuchni. Jednak nadal w szlafroku, co świadczyło o tym, że jeszcze nie doszła do siebie. - Mam nadzieję, że się stęskniliście.

Jack mruknął coś do siebie spoglądając odruchowo na Zayna. Taa, teraz dopiero nadszedł go strach, że może powiedzieć coś matce o jego względach wobec Antonietty. 

- A nasi zakochańce gdzie? - kobieta, kiedy nie doczekała się jakiejkolwiek reakcji, dalej podjęła próbę rozmowy. Senior Malik spiął się. Przez myśl przebiegło mu, że James może teraz przebywać z Antonią. A że mu się to nie podobało to mało powiedziane.

- Pewnie na górze w swojej sypialni. - odparł Zayn biorąc kolejny kęs kanapki.

Waleria usiadła obok męża i wzięła dla siebie talerz.

- A gdzie sierotka? - porozglądała się. - Powinna tutaj być.

- Tu jestem pani. - wyszła z sąsiedniego pomieszczenia z mopem w ręce.

- Zrób mi jajecznicę na masełku. - rzuciła oschle mierząc ją wzrokiem. - Ale najpierw umyj ręce. 

- Tak jest pani.

Jack, kiedy tylko mógł, patrzył jak dziewczyna zwinnie się porusza. Nie ingerował w rozmowę ze swoją żoną, prawdę mówiąc chciał, by jeszcze bolała ją głowa i leżała u siebie na górze. 

- A dzisiaj mam nadzieję, że będziesz spać ze mną. - mężczyzna wybudził się z marzeń na jawie, kiedy poczuł dotyk na kolanie. Spojrzał na Walerię. - Myślałam, że dopada mnie grypa, dlatego wygoniłam cię do gabinetu, ale lekarz to wykluczył. Więc nie musisz już spać na tej niewygodnej kanapie.

Spało mu się lepiej na tej niewygodnej kanapie niż z własną żoną w łóżku. Poza tym miał bliżej do kuchni, gdzie Antonia spędzała większość czasu.

- Ale chcę.

Zayn kopnął go w piszczel pod stołem. Waleria uniosła brwi oburzona, układając wypielęgnowane dłonie na kolanach.

- Co powiedziałeś?

- W sensie - rozmasował bolące miejsce, wysyłając pioruny w stronę syna. - chcę już spać z tobą w łóżku.

- To świetnie. Długo mam jeszcze czekać? - posłała wrogie spojrzenie w stronę Antonietty. 

- Już prawie.

Po chwili przed nosem Walerii zostało postawione śniadanie. Jack zagryzł dolną wargę, kiedy jego spojrzenie z nieświadomym dziewczyny, się złączyło. Odwróciła się zażenowana.

- Antonietto. - ku jej zdziwieniu, zawołał ją Zayn. - Potrzebna mi jest twoja pomoc w sypialni. - spojrzał odruchowo na ojca. Zaciskał szczęki. - Trzeba tam poodkurzać i wytrzeć kurze. Zrobiłabyś to?

- Od tego tu jest. - wcięła się Waleria, dalej zatapiając się w jedzeniu. Chociaż nie chciała przyznawać, jajecznica była pyszna. 

- Jasne, da mi pan tylko chwilkę, a znajdę potrzebne rzeczy.

Skinął głową i wstał. Miał w planach udać się teraz do swojego pokoju i zebrać swoje rysunki z łóżka. Jednak został przyparty do ściany, kiedy tylko znalazł się na korytarzu.

- Toleruję już Jamsa, ale ciebie skrócę o głowę, kiedy tylko położysz na niej palec.

Zayn odepchnął ojca od siebie poprawiając t-shirt. 

- Nie jestem wami i nie ślinię się jak jakiś opętany do służącej.

- W takim razie po co ją wołasz?

Lucifer ♦ Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz