♦ 20

3.4K 360 19
                                    

- Zawsze możesz wrócić.

- Tak wiem.

- Pamiętaj o tym.

Waleria w swojej krótkiej rozmowie jaką odbyła z Zaynem tuż przed wyjazdem nie wspomniała nic o Antonii, która siedziała cicho jak mysz pod miotłą. Przysłuchiwała się ich rozmowie i zastanawiała, czy Zayn byłby w stanie ją zostawić. Mimo iż nie przeszli razem Bóg wie czego, to dziewczyna czuła się przy nim normalnie, była rozluźniona i nie musiała obawiać się o swoje życie.

- Zadzwonię do ciebie jutro. - Waleria pocałowała syna w policzek. - Miłej nocy ci  życzę.

A przecież Antonietta stała nieopodal, trochę chamsko. 

Malik skinął głową i zamknął drzwi. Kobieta użyczyła im swoją nieruchomość w południowej części Dublina. Zayn nie myślał nawet by wracać do domu, w którym planował spędzić kilka lat jeszcze jeden dzień temu. Waleria nie była zbyt zadowolona, że po jej ' terenie' będzie chodzić Antonietta, ale zbytnio nie mogła na to nic poradzić. Zayn tylko kręcił głową, by nie zaczynała awantur.

- Chcesz porozmawiać? - powiedziała cicho Antonia tupiąc tuż za Zaynem.

- Nie.

Skinęła głową za jego plecami. Rozumiała go, dopiero co wyszedł od policji. Mogła rzec, że całe życie przeleciało mu przed oczami, dobrze wiedziała, jak bardzo nie chciał, by go zamknęli.
Teraz przyszło jej na myśl, co by było gdyby nie zadzwoniła do Walerii?

Już na wstępie, kiedy weszli do sypialni Zayn się rozebrał i padł na łóżko zmęczony. Nakrył się kołdrą po samą szyję i zamknął oczy.

- Mogę spać z tobą, czy iść na kanapę?

- Rób co chcesz. - burknął w poduszkę wyzuty z sił.

Malik po kilku chwilach już spał, dlatego ściągnęła z siebie spodnie i w samym podkoszulku od Zayna położyła się na skraju łóżka. Dobrze pamiętała, że nie zamknął drzwi, dlatego bała się spać w salonie. 

*

- Przepraszam.

Odwróciła się zdziwiona w stronę Malika. Opierał się o framugę drzwi z podkrążonymi oczami. Była pierwsza po południu, ale oboje czuli niedosyt snu.

- Nie powinienem był się tak wczoraj zachowywać.

- Jest w porządku, naprawdę.

- Wcale nie żałuję, że zabrałem ci ze sobą. - podszedł bliżej. - Byłem wściekły na ojca, rozumiesz, prawda?

- Tak. - zapewniła szybko odruchowo kładąc mu dłonie na klatce piersiowej. - Nie musisz się tłumaczyć, nie gniewam się, czy coś.

- To dobrze. - odetchnął zgarniając ją ramieniem do siebie. Wciągnęła mocno jego zapach, gdy tylko przytuliła policzek do jego szyi.

- Jakie plany na dziś? 

Zayn zmarszczył na moment brwi.

- Sam nie wiem, najlepiej siedziałbym tutaj cały dzień.

- Ja chyba też.

Oboje jeszcze nie ochłonęli po incydencie i w ogóle nie zdawało im się, że to miało miejsce. Do Zayna jeszcze nie dochodziło, że nie miał już ojca.

- Więc zostajemy w domu?

- Tak, myślę, że jeszcze trochę snu nam się przyda. - i aby dać większy nacisk na swoje słowa, padł na łóżko ciągnąc za sobą Antonię. Z małym piskiem wpadła na niego, uważając, by go nie uszkodzić. - Połóż się, nie gryzę.

- Nie chcę ci czegoś połamać.

- Ranisz moje ego.

- Przepraszam. - najdelikatniej jak potrafiła ułożyła głowę na jego klatce piersiowej wsłuchując się w bicie serca. Zamknęła oczy sięgając po kołdrę i przy pomocy drugich par rąk oboje byli nakryci. 

- Wiesz, chyba się od ciebie czegoś nauczyłem.

Podniosła powieki.

- Że dobry człowiek zawsze ma pod górkę.

Antonietta zaraz po przyznaniu mu racji chciała porównać go do jego matki, ale zrezygnowała z tego. Chcąc nie chcąc wyciągnęła go z więziennych sideł.

- No, ale wiesz - podniosła się patrząc na niego z góry. - jak już się wyjdzie na tą górkę to później jest łatwiej.

Patrzył na nią przez moment, a później zamknął oczy. Więc uznała, że ona też powinna jeszcze się zdrzemnąć. Ułożyła głowę na jego klatce piersiowej i wzięła głęboki oddech.

- Są dwie rzeczy, które najbardziej teraz chcę. - jego tors wibrował, kiedy mamrotał. - Druga to byś była szczęśliwa.

Uśmiechnęła się lekko, delikatnie go szturchając.

- A pierwsza? - zapytała, chcąc wiedzieć zanim zaśnie.

- Byś miała teraz na sobie stanik, maleńka.

Wystrzeliła głową do góry patrząc na niego wytrzeszczonymi oczami. Chciała poprawić się na nim i niechcący przejechała kolanem po jego intymnej sferze. Jęknął, a ona podniosła szybko nogę.

- Chyba za dużo o tych górkach mówiliśmy. - szepnęła kładąc się obok niego. Teraz on wlazł na nią przytulając się mocno.

- Chyba tak, ale dopóki czuję twoje sutki, jest dobrze.

Czy mimo czynów, które urzekają może nadal być dziewicą?  

-----

Epilog postaram się dodać wieczorem :) Jutro już bd lecieć z Silence i Anais.

Lucifer ♦ Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz