50☆ i 8 komentarzy = next
Zayn westchnął opierając się o oparcie krzesła.
- A zrobisz mi kochana do tego herbatę? - jego ojciec uśmiechnął się na swój sposób przychylając bliżej zdyszanej Antonietty. Ta nie mogąc zrobić nic innego po prostu skinęła głową.
- Ale mi teraz miała podać kawę.
- Byłem szybciej, nie wtryniaj się gdzie cię nie proszą. - Jack spojrzał twardo na syna. Ten z kolei prychnął obracając klucze w dłoniach.
- Spokojnie, wszyscy dostaną. - głos Antonii był cichy. Malik uśmiechnął się nieznacznie na jej słowa, za co został obdarowany podwójnym ostrym spojrzeniem, swojego ojca i brata.
- Nie chcę wam nic mówić, ale gdyby się czepiać, to ja byłem od was pierwszy i to ja powinienem najpierw dostać moje śniadanie.
- A nie możesz sam wstać i sobie wziąć? Jesteś już duży Zayn.
Głos Jacka był niemiły, całkowicie zmieniał swój nastrój, kiedy chodziło o Antoniettę. Teraz jednak musieli czekać i patrzeć jak dziewczyna nieudolnie próbuje połączyć wszystko na raz by dostali w tym samym czasie.
- Jesteście frajerami. Zamiast siedzieć jak wy, pomogę jej. - James wstał i nie przypadkiem dotknął nadgarstka Antonii. Jack zazgrzytał zębami wlepiając wzrok w gazetę. Zayn zastanawiał się o co całe to halo, przecież gdyby matka tylko widziała jak się zachowują oni by nie oberwali, tylko ta niewinna dziewczyna. Nie zdawali sobie sprawy, że stąpają po cienkiej linii. A przecież nawet głupi by zauważył, że coś się święci. Najmłodszy Malik jednak obawiał się, że to coś może ich zrujnować.
Jack w końcu dostał to czego chciał, ale nie obeszło się bez dotyku czy czułego słówka w stronę młodej kobiety. Kiedy nachylała się nad Zaynem, by postawić mu tacę z jedzeniem niechcący uderzyła go z łokcia z policzek.
- Tak bardzo przepraszam. - przestraszona złapała jego twarz w dłonie próbując zbadać, czy efekt tego jest widoczny.
- Nic się nie stało. - Zayn delikatnie zdjął jej chude dłonie z siebie nie spoglądając w oczy. Nie chciał w nie patrzeć. Wiedział, że jeśliby to zrobił, zaglądnąłby w duszę. A przecież nie chciał wiedzieć co przechodziła.
- Właśnie Antonio, nie dotykaj go. - James niby żartem chwycił dłoń dziewczyny i odsunął od brata. - To nie małe dziecko, żeby nad nim sterczeć.
- Ty też nie jesteś małym dzieckiem. Puść ją. - senior Malik patrzył na syna kamiennym spojrzeniem. Antonia czuła się okropnie, miała świadomość, co wyrabia się w tym domu. Już wolała by pani Malik dawała jej jakąś trudną i pracochłonną robotę. Przynajmniej wtedy nie usiała męczyć się z zalotami Jamsa i Jacka.
- To ja pójdę pozamiatać. - nie czekając na odpowiedź po prostu wyszła biorąc kilka głębszych oddechów.
*
- Moja głowa pęka. - zawyła Waleria układając na czole zimny okład. Antonietta wytrwale stała przy pani. - Przynieś mi jeszcze jakieś tabletki.
- Ale wzięła pani już wystarczającą ilość. - szepnęła.
- Powiedziałam coś.
Jak mus to mus. Dziewczyna powolutku zbiegła ze schodów i udała się do łazienki. Poszukała odpowiednie saszetki i wróciła do kobiety ze szklanką wody.
Po paru minutach kobieta nadal wyła z bólu i układała się na łóżku. Antonia zastanawiała się jakie mogą być skutki uboczne nabrania tylu tabletek na raz. Bała się jednak, że wtedy może obwinić za to tylko ją.
Wytrwale stała przy Walerii, bo przecież nie pozwoliła jej wyjść. Jakiś czas później z dołu dobiegły ich głosy. Waleria natychmiast otworzyła oczy każąc, by Antonia pomogła jej wstać.
Kiedy zeszły nieudolnie na dół Waleria jakby dostała siły i pognała do przybyłej kobiety.
- Moja najpiękniejsza. - przytuliła blondynkę całując we włosy. Antonietta stanęła z tyłu przyglądając się całemu zajściu. Zastanawiała się czy to jej córka.
- Dzień dobry, pięknieje pani z dnia na dzień.
Jack zakaszlał zakrywając się gazetą. Nastolatka przycisnęła rękę do ust, bo chciało jej się śmiać.
- Nie przesadzaj kochana - Waleria nie zdawała się widzieć, co dzieje się w okół. - Tak się cieszę, że przyjechałaś. Możemy teraz dopiąć przygotowywania na ostatni guzik. A tak w ogóle gdzie James?
Mężczyzna niechętnie podszedł do matki i uściskał się z przybyłą kobietą. Antonietta zauważyła ociąganie, jakby nie był zadowolony z tego zajścia.
- Tęskniłam kochanie.
- Ja też. - James odchrząknął i odsunął się nieznacznie. Siedzący w kuchni Jack patrzył na wszystko z dziwnym uśmiechem.
- Więc teraz, jak już jesteście razem, możemy wznowić przygotowania do ślubu.
Antonietta otworzyła usta w zdziwieniu. To robiło się z dnia na dzień coraz bardziej chore.
Ma ukochana, pozwól mi być niewiernym zanim pójdziemy do ołtarza
CZYTASZ
Lucifer ♦ Z.M✅
ActionCzemu ze wszystkich pragnień na świcie, wybrałem Ciebie? Codziennie tęsknię za twoją bliskością po raz ostatni... (c) H-yuna 2015/2016