-Kurwa!-wrzasnęłam, kiedy moja kawa, którą piłam w pośpiechu, wylała się na moje ukochane spodnie.
Był poniedziałek rano, co oznaczało pracę, czyli wstawanie o 5:30 aby zdążyć na 8:00 do Tomlinson Inc.
Nigdy nie lubiłam tam chodzić, mimo tego, że moim szefem był bardzo miły, 60 letni mężczyzna, który zawsze potrafi poprawić humor. Po prostu budynek znajduje się w środku pieprzonego miasta.Niestety, życie mnie nie lubi, i robi wszystko abym spóźniła się do pracy.
Na dzień dobry nie zadzwonił mi budzik, i tylko dzięki Jade, która zadzwoniła do mnie aby spytać się czy nie chciałabym się z nią spotkać, pewnie spóźniłabym się. Potem moja koszula zachaczyła o gwóźdź w ścianie i rozdarła się. No i jeszcze ta kawa.
~~~~~~7:55~~~~~~~~
Biegiem rzuciłam się w stronę zamykającej się windy. Kiedy udało mi się wejść do niej, na spokojnie zrobiłam sobie koka w lustrze.Równo o 8:00 weszłam do gabinetu szefa i po krótkim dzień dobry skierowałam się do mojego 'biura'.
Na spokojnie zdjęłam płaszcz i po podwinięciu rękawów w mojej białej koszuli, (jako, że jestem asystentką szefa) zaczęłam robić rzeczy, które znajdowały się na kartce, na moim biurku.- Cher, pozwól tu na chwilę - usłyszałam zza drzwi. Spokojnym krokiem podążyłam za jego głosem, a po 10 sekundach znalazłam się na fotelu przed biurkiem pana Tomlinson'a.
-Cóż, nie wiem czy wiesz - zaczął niepewnie. - Chcę już pójść na emeryturę.
-Co? Jak to!?- Podniosłam zdziwiona głos. Nie. To nie możliwe.
-No niestety Cher. Przykro mi.
-A kto zastąpi pana? Przecież nie ma pan syna, a pańska córka mieszka w Londynie.
-Wiem, dlatego moim zastępcą będzie syn mojego przyjaciela. Uznałem,że nie będę zmieniał mu asystentki, bo ty jesteś świetna. Mam nadzieję, że tak samo dobrze będzie ci się z nim pracowało jak ze mną. Powinien tu być lada chwila. -powiedział uśmiechnięty, i w tym momencie mahoniowe drzwi otworzyły się, a do środka wszedł przyszły szef firmy.
- To chyba kurwa jakaś kpina!- Krzyknęłam nie mogąc uwierzyć w to co widzę.
-Witam ponownie panno Evans.
CZYTASZ
Sms From My Friend
FanfictionJa: Hejka! Jade: Hej :/ Ja: Coś się stało Jade?? Jade: Nie jestem Jade:/