-Ty tak na poważnie? -Zwróciłam się do Harry'ego. Nadal nie chce wierzyć, że ten oto człowiek przez następne kilka lat będzie moim szefem.
-Też się cieszę.- Powiedział uśmiechając się do mnie. Od momentu kiedy wszedł tutaj, nie robi nic innego tylko szczerzy się jak ciota.
-Nie ciesz się tak bo uwierz, zrobię z twojej kariery piekło.
-Jakoś David nie miał piekła.
-Tyle, że on w porównaniu do ciebie jest fajny.
-A to ja nie jestem? -Zapytał się podnosząc głowę w moją stronę.
-Daj mi chwile pomyśleć....NIE- Rzuciłam zła.
-Oj no, nie denerwuj się tak, bo jeszcze nerwicy dostaniesz skarbie -powiedział podnosząc dłoń i położył ją na moim policzku. Szybko ją strąciłam. Ten tylko zaśmiał się na moje zachowanie.Fuknęłam zła i podeszłam do moje szefa.
-Błagam, dlaczego on!
-A co?-Zapytał Pan Tomlinson. -Nie lubisz go?-Nie - rzuciłam sucho. -Czemu nie mógł pan wybrać Edward'a albo Marcel'a?
-Przecież to trojaczki. Są tacy sami. Niczym się nie różnią.
-Owszem, różnią i to bardzo.-Tak czym?-Zapytał Harry, kiedy wszedł z ostatnim pudłem do gabinetu.
- Tym, że oni mają mózg.
-Ej! -Krzyknął Harry-też mam mózg!
-Serio? To albo go nie używasz, albo umarł z nudów. -Powiedziałam zaplatając ręce na piersiach.- No to ja już się zbieram.-oznajmił pan Tomlinson ściągając płaszcz z jednego z wieszaków. -Mam nadzieję, że będzie się wam dobrze pracowało. Odwiedzę was za miesiąc. Pa - powiedział i tyle go widziano.
Odwróciłam się z fałszywym i złowieszczym uśmieszkiem w stronę Harry'ego.
-Napewno będzie się nam dobrze pracowało, panie Styles.I jak gdyby nigdy nic wróciłam do swojego gabinetu, zostawiając Styles'a zdezorientowanego.
~~~~~~~~~~~
Co powiecie na następny rozdział z perspektywy Hazzy?
CZYTASZ
Sms From My Friend
FanficJa: Hejka! Jade: Hej :/ Ja: Coś się stało Jade?? Jade: Nie jestem Jade:/