4.1 - luke

3K 417 83
                                    

4.1 - luke

Luke siedział w holu, gdy czekał na rozpoczęcie jego lekcji śpiewu. Zawsze lubił być wcześniej. Jego mama o tym wiedziała i spełniała jego pragnienia, gdy zawoziła go na różne lekcje. 

Jego głos niedawno osłabł, dlatego on i nauczyciel śpiewu musieli zacząć pracować nad skalą jego głosu, którą był w stanie osiągnąć.

Luke oparł głowę o ścianę za nim. Jego oczom ukazał się tandetny dywan pod stopami. Jego brzuch był ściśnięty tak samo jak jego policzki. Na prawdę nie wiedział jak opisać to uczucie. To było jak milion uderzeń, które były celowane w jego ciało. Modlił się, aby to nie była jego druga połówka.

"Make sure you kiss your knuckles before you punch me in the face" zaśpiewał szeptem jego ulubione słowa zepołu The Front Bottoms. Luke był wesołym trzynastolatkiem. Pokiwał głową na boki, gdy wyobraził sobie muzykę grającą w jego głowie.

Szara koszulka, która przylegała do jego ciała, zaczęła go świerzbić, gdy poruszył płaszczem. Swędziało go i nie mogło przestać. 

Ściągnął swoje brwi, patrząc na skórę, która wcześniej była blada i piękna, a teraz szybko zmieniła się w fioletową i niebieską. Czy to zawsze tutaj było? zastanawiał się. 

Całkowicie zdjął swój płaszcz, składając go i umieszczając na ławce obok niego. Luke wziął futerał od gitary z pomiędzy jego nóg i położył je obok płaszcza. Podniósł swoją koszulkę, wiedząc, że nie potrzebował czuć się niepewnie, kiedy w pobliżu nie było niego. 

Spotkał się z większą ilością siniaków w różnych kształtach pojawiających się powoli na jego ciele właśnie na jego oczach. Przycisnął palce do żebra, poruszając skórą dookoła i patrząc jak promieniuje boleśnie wyglądający kolor. To musiała być jego bratnia dusza, nawet jeśli chciałby, aby to nie była ona.

Luke płakał, gdy myślał jego biednej drugiej połówce, co za rodzaj potwora mógł bić ich tak bardzo? Nikt nie zasługuje na takie rodzaje potłuczeń.

Szybko pomacał kieszenie, aby znaleźć telefon, po czym wyciągnął go i zadzwonił do swojej mamy. Była na parkingu na zewnątrz i dzwoniła do jego babci lub na zdrowym jedzeniu po drugiej stronie ulicy. 

Odebrała po trzecim sygnale. "Kochanie, jesteś sa-."

"Mamo, to się znowu dzieje." zaszlochał, niezdolny do kontroli łez, które spływały z jego krystalicznych oczu.

"Okay, weź głęboki oddech, Lukey. Jak bardzo jest źle?" 

"Jest gorsze niż poprzednio, są na całym moim brzuchu i to jest naprawdę ciemne."

Jego mama westchnęła, próbując myśleć co zrobić "Będę tam za minutę, okay? Idź do środka, możemy przełożyć tę lekcję na inny dzień."

Luke zaszlochał, gdy się rozłączył. Miał dużo odczuć, co do jego drugiej połówki. Wiedział, że to nie był jakiś wypadek jak za wcześniejszym razem. Nie mógł upaść tak bardzo, aby spowodować, żeby całe jego ciało było zaśmiecone przez czerwone, niebieskie, fioletowe i zielone ślady.

Udał się w stronę frontowych drzwi, praktycznie biegnąc do auta jego mamy. Otworzył bagażnik rzucając gitarę i szybko wskoczył na miejsce pasażera. Łzy wciąż spadały, gdy usiadł na ciemnym, delikatnym siedzeniu. 

"Oh, mój" jego mama westchnęła, zakrywając usta "Lukey, one są też wokół twojej szyi."

Luke płakał bardziej, brzydki szloch wydostał się z jego płuc, gdy próbował przestać wyobrażać sobie przez co przechodzi jego druga połówka. Opuścił lusterko, patrząc na jego odbicie. Osiem czerwonych i fioletowych było wokół jego szyi, pozostawiające głębokie ślady. Wszyscy mogli powiedzieć co to było- to były palce owinięte wokół jego źródła oddychania. 

"Mamo, co się dzieje?!" krzyczał.

Jego mama objęła go ramieniem, bez znaczenia jak niekomfortowe było opieranie się na siedzeniu. Wiedziała, że potrzebował ciepłego uścisku i miała nadzieję, że jego druga połówka też je miała. "Weź kilka głębokich oddechów. Wdychaj. Wydychaj." poradziła mu, gdy jej zimne palce przejechały w górę i w dół po jego ramieniu.

Wygiął się do niej, kaszląc.

"Pewnego dnia go spotkasz lub nią albo ich i będzie lepiej. Będziesz ich kochać, pielęgnować i chronić przed czymkolwiek, co im to robi."

Luke próbował przestać być takim dzieckiem, gdy myśli pocieszające jego biedną drugą połówkę przechodziły przez jego umysł. Chciałby móc dać im duży uścisk, całus w policzek i szeptać im czułe słówka.

Luke oglądał dokładnie swoje ciało przez następne kilka godzin. Wciąż znajdował nowe ślady i to go bardzo stresowało. Był zadowolony, że zostały one na nim przez te wiele tygodni, ponieważ drugie znikają i wiedział, że jego bratnia dusza jest martwa. 

Ale jego jego bratnia dusza żyła, a ich pasujące do siebie tatuaże kontynuowały ujawnianie się.


-

hej wszystkim. mam dla was fajne ogłoszenie:-)

wraz z dodaniem tego rozdziału opublikowałam prolog do zupełnie innego tłumaczenia!! mam nadzieję, że zajrzycie również do tej historii i, że wam się spodoba, bo moim zdaniem jest świetna i zarówno cudownej, jak i utalentowanej autorki. także zapraszam na caffeine u mnie na profilu!!











lost [muke af] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz