4.0 - michael
Lubi chłopców.
Michael lubi chłopców, a ma trzynaście lat. Stoi w szatni, a jego przyjaciele przezywają się w żartach od "pedałów". Oni myślą, że to żart, śmieją się. Jak chłopak ma się ujawnić, jeśli jego seksualność jest żartem? "Naucz się mówić nowy żart!" chciał wykrzyczeć do nich wszystkich.
Ale tego nie zrobił. Przejechał po jego zwykłych jeansach i swetrze, trzymając zamkniętą buzię. Michael nie lubi już swoich przyjaciół.
Jest marzec, czwarty marca jest szczególny. Nowy Jork się pobudza się do życia, ale śnieg na ziemi wciąż piętrzy się w kierunku szarego nieba. Poślizgnął się na lodzie i czuje, że złamał kość.
Mike stoi na ziemi, nogi trzyma pod ciałem, gdy pozwala, aby łza spłynęła po jego twarzy. Nie wie dlaczego płacze, może jest zestresowany. Siódmoklasiści nie powinni się tak czuć, powinni rozmawiać o swoich crushach i o tym jak bardzo nienawidzą swoich rodziców. Powinni skarżyć się na szkołę, nawet jeśli nie mają mają pojęcia, co jest tuż za rogiem.Michael wie co jest za rogiem. Może być tylko dzieckiem, ale widzi starszych uczniów. Mają ciężkie torby i cięższe głowy. Ich ramiona gwałtownie opadają jak patrzą na ziemię pod ich stopami.
Ciemny blondyn jest uważny. Jego zielone oczy oglądają czarny lód, gdy odzwierciedla się lekko nad ziemią. Zaczyna wstawać, jego ubłocone białe converse są rozwiązane, ale nie chce tego naprawić. Wie, że jeśli pochyli się w dół to upadnie i nie będzie chciał wstać.
Odwraca się w stronę jego ulicy, ich dom znajdujący się na rogu jest biały z ciemnoniebieskimi okiennicami. Są wyblakłe, dlatego mama zawsze narzeka, ale nigdy nic z tym nie robi.
Ich garaż jest zamknięty, dlatego myśli, że jego rodzice nie są w domu. Sąsiedzi mieli wyjść, chociaż, machają do niego z dużym uśmiechem, jakby ten był to najlepszy dzień w ich całym życiu.
Michael odwzajemnił uśmiech, machając w ich kierunku.
Zaczyna stawiać krok po kroku przez dwudziesto-centymetrowy brudny śnieg, kończąc w jaśniejszym miejscu przed wyblakłymi czerwonymi drzwiami. Klucze w jego kieszeni zabrzęczały, gdy je wysunął, przerzucając je z czerwonych i zimnych dłoni.
Wypuścił podmuch powietrza, dym z jego wypełnionych ciepłem ust do zimnego świata.
Otworzył drzwi i zrobił krok do środka, zrzucając brudne buty na ciemnoniebieski dywan. Jego mama ciągle się na niego wścieka, kiedy jest brud na płytkach. Połowę czasu, Mike jest pewny, bo to nie był nawet on, ale jego ojciec nie przyznałby się, kiedy jego mama ma taki nastrój.
Spojrzał na żyrandol wiszący nad nim, zastanawiając się jakie są szanse, aby spadł i rozbił się na nim.
Podczas obiadu, czyści niewyszukany makaron wokół jego podniebienia. Jego mama siedzi naprzeciwko niego. Jest ich tylko dwójka, ponieważ jego ojciec pracuje kolejną noc. Michael nie myśli, że on pracuje kolejną noc, po prostu opuszcza dom i wraca nietrzeźwy.
"Czujesz się dobrze?" jego mama przełamała ciszę. Myślała, że kiedy będzie mieć dziecko to dom nigdy nie będzie cichy. To jest to, co wszyscy jej mówili, mówili jej, że nie będzie mieć czasu na myślenie o sobie.
Ale nawet jako dziecko, Michael nie wydawał z siebie dźwięku. Jego zielone oczy ciągle skanują pokój, obserwując wszystko w jego otoczeniu.
"Tak" skłamał, przesuwając widelec kilka razy. "Będziesz mnie wciąż kochać, jeśli lubię chłopców?"
"Oh" wywołało u niej wspomnienia przy jego dosadnych słowach. Jak powiedział wcześniej, Michael nigdy nie był tym do rozmów. "Mam na myśli, to byłoby inne-."
"Nie, nie byłoby" przerwał "To byłaby taka sama osoba jaką ja teraz jestem. To byłaby ta sama osoba, którą byłem rok temu. Ja po prostu mam pociąg do innej płci."
"Myślisz, że twoja bratnia dusza jest... chłopcem?" powiedziała to słowo jakby było najgorszą rzeczą na świecie. Jak, proste myślenie o jej synie z innym mężczyzną mogłoby wysłać ją prosto do piekła.
Michael podciągnął lewy rękaw, pokazując mnóstwo tatuaży, które zaczął zdobywać. Zauważył symbol marsa (inaczej zwany męskim symbolem), który wciąż był świeży i obolały. "Myślę, że to jest to, co to oznacza."
Jego ojciec wrócił do domu czterdzieści minut po północy. Jego mama powiedziała mu, że wysłała Michaela do jego pokoju prosto po obiedzie (to nie jest tak, że robi cokolwiek poza tym). Spytał dlaczego. Jego głos grzmiał jakby nie miał na tyle przyzwoitości, że jego dziecko mogło spać tylko piętro niżej.
Mike nie spał, gapiąc się na biały sufit. Mógł tylko usłyszeć głośny szmer, gdy jego mama powiedziała coś szeptem.
"On jest co?" jego ojciec spytał.
Michael mógł praktycznie usłyszeć słowa przez zaciśnięte zęby czterdziesto-ileś letniego mężczyzny, zgrzytające gdy nadepnął na schody.
"Kochanie, zostaw go w spokoju. On śpi" jego mama zawołała z dołu.
Ale było za późno. Podobnie jak jego mama, jego ojciec miał nastroje, ale jego zawsze były gorsze.
Kiedy miał siedem lat, jego oczy zaczęły tracić kolor, który kiedyś kochał. Były puste, przypominające jedyną rzecz, którą czuł: nic. Kiedy miał siedem lat, chciał umrzeć. Nie wiedział czym tak naprawdę było umieranie.
Kiedy miał dziewięć lat, przyglądał się smutnej twarzy, która pojawiła się na jego lewym nadgarstku. Spał, a jednocześnie był na jawie. Nawet wiedząc, że tutaj był ktoś dla niego, wciąż chciał nigdy się nie urodzić.
W wieku jedenastu lat, zastanawiał się czy szczęście było prawdziwe lub może było tylko wytworem wyobraźni każdego.
Trzynastolatek, omal nie spełniło się jego życzenie o śmierci.
CZYTASZ
lost [muke af] PL
Fanfictie"Ponieważ mam L na swoim nadgarstku i myślę, że to ty." tłumaczenie pracy: @fivesecondsofsheeran MPREG!!!