Rozdział 9. Dziennik Toma Riddle'a

202 24 4
                                    

Szkoła szybko zapomniała o incydencie z Jamesem Potterem. Ja odsiedziałem mój szlaban, przepisując książki w gabinecie profesora Slughorna, który pomimo moich niezłych wyników w eliksirach nie pokładał we mnie wielkich nadziei. Właściwie mało kto uważał, że coś osiągnę, co było miezykle naiwne z ich strony.
Uwierzcie, ja jestem cholernie ambitny. W końcu z jakiegoś powodu trafiłem do Slytherinu.
Z Tomem jednak spotykałem się coraz rzadziej. Szczerze powiedziawszy, zaczął mnie trochę przerażać swoimi niezdrowymi, anty-mugolskimi poglądami, ale mimo to, wytworzyłem z nim pewną więź, której nie chciałem stracić.
Grudzień się kończył i uczniowie z niecierpliwością oczekiwali nocy sylwestrowej. Nikt nie chciał jej ominąć, szczególnie, że została urządzona po raz pierwszy od wielu lat.
29 grudnia, dwa dni przed planowaną zabawą, zamek był przepełniony dobrą i radosną atmosferą. Wszyscy umawiali się ze sobą, pragnąc spędzić tą noc ze swoimi przyjaciółmi. Kilka razy przyszło mi do głowy, aby zaprosić Lily, ale zawsze miałem przed oczami to, co powiedziała mi o Jamesie. Że go bardzo lubi.
Za każdym razem czułem złość.

31 grudnia nadszedł szybko. Profesorowie kazali wszystkim zebrać się w Wielkiej Sali, aby złożyć uczniom życzenia noworoczne,a także opowiedzieć co będzie się działo. Śnieg wciąż padał, a temperatura spadła dużo poniżej zera.
- Tak, minął już kolejny rok! - powiedział profesor Dumbledore, który zajmował pozycję dyrektora Hogwartu. Jego donośny głos sprawił, że na sali zapadła całkowita cisza.
- Nie lubię tego gościa. - szepnął Lucjusz Malfoy, który siedział koło mnie. Wzruszyłem ramionami. Mało mnie obchodziła jego opinia.
- Z tej pozycji chciałbym życzyć wszystkim uczniom i nauczycielom szczęśliwego Nowego Roku, lapszego, niż ten miniony! Mam nadzieję, że wszyscy zdacie SUMY na pozytywne oceny! - po sali przeszedł szmer. Oczywiście, że nikt teraz nie chciał myśleć o SUMach. Do egzaminów zaliczeniowych zostało prawie pół roku i nie było czym się martwić.
Zerknąłem na stół Gryffindoru. Lily cicho rozmawiała z Potterem, co chwila posyłając mu miłe uśmiechy.
Mi też kiedyś je posyłała.
Nie potrafiłem oderwać od nich wzroku. Wyglądali na szczęśliwych. Naprawdę szczęśliwych. Zacisnąłem zęby. Ona nigdy mnie nie pokocha.
Uczniowie wokół mnie zaczęli bić brawo i dopiero wtedy zorientowałem się, że profesor Dumbledore skończył swoje przemówienie. Wszyscy wstali od stołów, udając się w stronę błoń, na których miał odbyć się pokaz magicznych fajerwerków. Szedłem sam, starając się nie zwracać uwagi na wszechobecne pary. Lily wraz z Potterem szli na samym przodzie, otoczeni przed tłum adoratorów dziewczyny i adoratorek chłopaka. Stanowili teraz najpopularniejszą i najlepiej rozpoznawalną parę w Hogwarcie.
Zboczyłem z trasy. Chciałem tylko na chwilę odnaleźć pokój życzeń, aby powiedzieć o wszystkim Tomowi. Mimo wszystko, był najlepszym przyjacielem, jakiego kiedykolwiek miałem.
- Tom? - zapytałem z nadzieją, przekraczając próg.
- Ah,to ty, Severusie. - powiedział brunet wstając z podłogi. Zauważyłem, że leżał tam jakiś dziennik, oprawiony w czarną skórkę. - Czemu tak długo nie przychodziłeś? - spytał mnie, muskając swoją delikatną dłonią mój policzek.
- Przepraszam. Musiałem... coś przemyśleć.
Tom pokiwał głową, spoglądając na zegar.
- Dzisiaj Sylwester, dlaczego nie jesteś ze wszystkimi? - spytał cicho, a ja tylko spuściłem głowę.
- Lily wybrała Pottera. - odparłem z goryczą w głosie. - Nie wiem,czy chcę tam być i patrzeć jak obściskują się przy fajerwerkach.
- Z twoich opowieści wynika, że ten Potter jest naprawdę... chamski. Nie rozumiem tego Severusie. On nie dorasta ci do pięt.
- Nistety, ale to on jest popularny i uwielbiany. Ja jestem tylko tłem. Zawsze byłem tylko głupim, szarym tłem na które nikt nie zwracał uwagi. - Tom uśmiechnął się tajemniczo.
- Nie dla mnie, Severusie. Jesteś... dla mnie ważny. - dodał po chwili, zbliżając się do mnie niebezpiecznie blisko. Przełknąłem ślinę.
- Tom, posłuchaj, ja...
- Wiem.- odparł, odsuwając się ode mnie - ty kochasz Lily. - rzucił ostro, ale na jego twarzy malował się spokój.
- Ale ona mnie nie.
Tom nie skomentował tego. W ciszy odsunął się i podniósł z podłogi czarny dziennik.
- Wiesz co to jest? - spytał mnie, unosząc brwi.
- Eee... książka? - strzeliłem.
- Nie - Tom pokręcił głową - To dziennik. Ale nie jest zwykłym zeszytem. Jest magiczny, musi w końcu pasować do naszego świata. Wiesz... chciałbym mieć z tobą kontakt zawsze. Cały czas. Kiedy coś tu zapiszesz, ja ci odpowiem.
- Ale... jak to działa?
Tom spojrzał na dziennik, pocierając palcem jego okładkę.
- On... jest ze mną połączony... w pewien sposób, o którym nie ma sensu mówić. Jest w nim część mojej duszy. Kiedy coś tu napiszesz, twoje słowa trafią bezpośrednio do moich myśli. A wtedy ja ci odpowiem.-
Uśmiechnąłem się.
- Sam to wymyśliłeś? - spytałem, obracając dziennik w rękach i przyglądając mu się uważnie.
Tom kiwnął głową.
- Jak już mówiłem, jestem całkiem niezły w czarnej magii. - odparł tajemniczo. - idź już Severusie. Dołącz do reszty uczniów i świętuj Nowy Rok. A kiedy będziesz sam, po prostu do mnie napisz. Zawsze ci odpowiem. - powiedział brunet z uśmiechem.
Potaknąłem i powolnym krokiem Ruszyłem w stronę wyjścia.
- Szczęśliwego Nowego Roku, Tom. - powiedziałem, naciskając rzeźbioną klamkę.
- Nawzajem, Severusie. - powiedział Tom, tuż przed tym, jak zamknąłem drzwi od Pokoju Życzeń.

Ruszyłem w stronę błoń. Wszyscy siedzieli na wyczarowanych ławkach, z niecierpliwością wpatrując się w ciemne niebo. Dziennik Toma schowałem w głębokiej kieszeni mojej szaty, nie mogąc się doczekać, aby go użyć. Wciąż nie byłem do końca pewien, jak to działa.
Potter i Lily siedzieli kilka metrów przede mną, tak blisko siebie, że dziwiłem się, że jeszcze nie złączyli się w jedną całość. Kiedy usłyszeli głos Dumbledora i zobaczyli pierwsze wystrzelone fajerwerki, ich twarze zbliżyły się do siebie. Z szeroko otwartymi oczami patrzyłem jak Lily, moja Lily, całuje Pottera pozwalając, aby ją objął. Miała zamknięte oczy. Oddała mu się całkowicie. Wpatrywałem się w nich z niedowierzaniem. Wydawało mi się, że nic poza nimi nie istnieje. Że niebo wcale nie jest rozświetlone milionem kolorowych ogni. Że w okół wcale nie panuje hałas. Byli tam tylko oni.
Zrobiło mi się niedobrze.
Jak ona mogła mi to zrobić?
Zacisnąłem ręce w pięści. Nie byłem w stanie się ruszyć, moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Było mi słabo i czułem, że zaraz zemdleję.
Lily całowała Pottera.
W okół usłyszałem brawa i krzyki. Najwyraźniej wszyscy im kibicowali.
Kiedy w końcu odsunęli się od siebie, Lily była rozpalona, a na jej twarzy widniał przepiękny uśmiech.
Po chwili, nasze oczy się spotkały.
Nie mogłem tego dłużej znieść.

Just A Simple Wish || Snape [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz