Rozdział 23. Eliksiry

124 18 2
                                    

Byłem niezwykle ciekawy lekcji eliksirów z Gryfonami i Ślizgonami, która zbliżała się nieuchronnie. Chciałem przekonać się, czy Potter jest tak samo arogancki jak jego ojciec. Idąc do lochu, w którym odbywała się lekcja eliksirów, miałem ochotę ośmieszyć Pottera za to, co robił mi jego ojciec. Wiedziałem jednak,że nie będę robił tego bez powodu. Nigdy nie byłem chamski bez powodu. Wszedłem z impetem do klasy, zasłaniając różdżką wszystkie okna. Wystraszeni pierwszoroczniacy odeszli od Pottera, z którym wcześniej rozmawiali i szybko usiedli w ławkach. Odwróciłem się do nich i szybko rzuciłem na nich okiem.
- Eliksiry nie są przedmiotem dla wszystkich - zacząłem swoją co roczną przemowę- tylko niektórzy potrafią docenić ich wielkość, tylko wybrani będą w stanie odpowiednio uważyć substancje które wam zadam. Eliksiry są naprawdę rozbudowaną nauką. - zrobiłem przerwę, spoglądając na Pottera, który wciąż szeptał z jednym z Weasleyów - Na moich lekcjach będziecie się uczyć jak uważyć eliksir chwały, a nawet jak powstrzymać śmierć. Jednak zrozumiecie to tylko wtedy... - powiedziałem znów spoglądając na szepczącego Pottera. Od razu poczułem do niego urazę.
Tak samo arogancki jak ojciec.
- ...Jeśli nie jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle muszę nauczać.- dokończyłem. Starając się ignorować chamstwo Pottera, zacząłem czytać listę obecności.
Niektóre nazwiska wydawały mi się znajome, ale większość była zupełnie obca.
Gdy doszedłem w końcu do Pottera, prychnąłem, ku uciesze Malfoya, który zachichotał.
- Harry Potter. Nasza nowa znakomitość. - powiedziałem z przekąsem. Dopiero wtedy brunet skupił na mnie swoją uwagę i wpatrywał się we mnie zdezorientowanym wzrokiem.
- Przypuszczam, że ty już wszystko umiesz, Potter? - spytałem, a niektórzy Ślizgoni zachichotali, spoglądając na Harry'ego z podłym uśmiechem.
- Ja... nie! Panie profesorze... to dopiero pierwsza lekcja! - powiedział chłopak wyglądając na przestraszonego.
Uniosłem kącik ust.
- Jakoś ten fakt nie przeszkadza ci w ciągłym gadaniu z Weasleyem. - rzuciłem ostro, spoglądając na siedziącego obok, bladego ze strachu rudzielca.
- Ja... przepraszam panie profesorze. - odpowiedział Potter, a ja wróciłem do czytania listy obecności.
Przeprosiny Pottera na nic się nie zdały. Poczucie winy nie nękało go długo. Nie zamierzałem dłużej tolerować jego szeptów.
Był tak samo arogancki i niewychowany jak ojciec.
- Potter! - powiedziałem nagle, a w sali zapadła cisza - co otrzymamy, jeśli dodam asfodelus do nalewki z piołunu? - spytałem, a oczy Harryego trochę się rozszerzyły. Otworzył usta, jakby chciał udzielić odpowiedzi, ale wyjąkał tylko:
- Nie wiem, panie profesorze.
- Szkoda. - powiedziałem ironicznie. Jakaś dziewczyna z zarozumiałą miną podniosła rękę w górę. Wyglądała na taką, co wszystkie podręczniki zdążyła już przeczytać od deski do deski. Zignorowałem ją. Nie zależało mi na poprawnej odpowiedzi, tylko na daniu Potterowi nauczki.
- Dla twojej informacji, Potter. Asfodelus i piołun dają napój usypiający o takiej mocy,że znany jest również jako wywar żywej śmieci. - odparłem zimno. - A może wiesz, czym jest bezoar? - spytałem, unosząc kącik ust. Dziewczyna z pierwszej ławki ponownie podniosła rękę wysoko w górę, ale ja w dalszym ciągu wpatrywałem się w Pottera, który zdawał się być coraz bardziej zdenerwowany.
- Nie wiem, panie profesorze. - powiedział z irytacją w głosie. Już chiałem się odwrócić, ale Potter nie skończył mówić -myślę jednak, że Hermiona zna odpowiedź. Dlaczego pan jej nie zapyta?
Zmarszczyłem brwi, nie spodziewając się takiej bezczelności. Chociaż, to w sumie był syn Pottera, musiał odziedziczyć po nim jakieś cechy.
- Nie zapytam... -Spojrzałem do dziennika- ... panny Granger, bo to TY mi przeszkadzałeś, Potter. - powiedziałem lodowato. Inni, najwyraźniej wyczuwając napiętą atmosferę, powstrzymywali nawet oddechy.
- Ale, panie profesorze, skąd ja to mam wiedzieć? - spytał Potter jeszcze raz.
- Minus 5 punktów dla Gryffindoru, Potter. - powiedziałem, a po moim organizmie rozeszło się przyjemne ciepło. Od zawsze chciałem to powiedzieć. Mina Harry'ego trochę zrzedła i, ku mojej uciesze, chłopak nie odzywał się więcej aż do końca lekcji. Inni Gryfoni musieli być z niego naprawdę dumni- nie skończył się nawet pierwszy dzień, a on już stracił pięć punktów. No cóż.
Przez całe życie byłem traktowany jak śmieć i miałem tego serdecznie dosyć. Teraz ja byłem osobą, którą należało szanować i Potter musi się w końcu tego nauczyć. Nie będzie mnie traktować tak podle jak to robił jego ojciec. Nie tym razem.

Just A Simple Wish || Snape [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz