W powietrzu unosił się słodki zapach ciasta, słychać było śmiechy i jedną z wielu świątecznych piosenek Pentatonixu. Dwóch braci usiłowało rozplątać łańcuch choinkowy, po kuchni krzątała się rudowłosa dziewczyna, a kolejny mężczyzna właśnie schodził po schodach z wielkim pudłem ozdób świątecznych. Dało się wyczuć tę świąteczną atmosferę.
- Ta choinka wygląda ślicznie! - wykrzyknęła dziewczyna wchodząc do salonu.
- Prawda? Brakuje jej już tylko gwiazdy na szczycie! - Ucieszył się wyższy z braci, którzy zajmowali się dekoracją drzewka.
- Charlie, czyń honory! - odpowiedział na to drugi z braci, podając dziewczynie żądany przedmiot. Rudowłosa uśmiechnęła się, ale zaraz mina jej zrzedła.
- Ta choinka jest za wysoka. Nie mam szans dosięgnąć szczytu! Sam, nawet ty nie dałbyś rady! - stwierdziła.
- I właśnie dlatego posłużę ci za drabinę. - Błękitnooki, który wcześniej tachał pudła zaoferował się do pomocy. Charlie uśmiechnęła się i po kilku nieudanych próbach wskoczyła przyjacielowi na plecy.
- Oficjalnie możemy to uznać za najlepszy moment w moim życiu, co wy na to? Siedzę na ramionach anioła, w bunkrze dwóch najlepszych łowców na świecie i zawieszam gwiazdę na szczycie choinki. Dean, weź zrób nam pamiątkowe zdjęcie! - zakomenderowała dziewczyna, wiążąc ozdobę na szczycie świątecznego drzewka. Blondyn o zielonych oczach wyciągnął swój telefon i posłusznie wykonał polecenie, uwieczniając najlepszy moment w życiu przyjaciółki. On również rozpływał się ze szczęścia, ale w środku. Na zewnątrz pozwolił sobie co najwyżej na półuśmieszek. Był tu ze swoją rodziną, ludźmi (i aniołem), których kochał. Może i tylko Sam był jego prawdziwym krewnym, ale przecież rodzina nie kończy się na krwi.
- Dzięki Cas! - Rudowłosa przytuliła się do anioła, gdy ten odstawił ją z powrotem na podłogę.
Tą swojską atmosferę i ogólne szczęście przerwał alarm, który dochodził od strony komputera sterującego wszystkim w bunkrze. Czwórka spojrzała na siebie, po czym wszyscy jednomyślnie zaczęli bieg w stronę źródła dźwięku. Pierwszy przez drzwi wpadł Sam, z powodu długości swoich nóg i częstych treningów. To co ujrzał, zamurowało go. Na środku sterowni stało ogromne, niebieskie pudło.
- Um... Co? - Było wszystkim co udało mu się wykrztusić. Reszta również wbiegła do pomieszczenia i wszyscy zamarli.
- Czy to jest... TARDIS?! - Na wpół wykrzyczała Charlie. Pozostali spojrzeli na nią jak na wariatkę. - Z "Doctora Who"? No wiecie, taki serial. Trwa już jakieś pięćdziesiąt lat? Musieliście słyszeć, błagam was!
- Charlie, nie wszyscy mają czas na oglądanie... - Dean nie zdążył dokończyć swojej myśli, ponieważ pudło się otworzyło. Co więcej, wypadły z niego dwie osoby.
- Castiel! Taką miałem nadzieję, że cię tu znajdę! Potrzebuję twojej pomocy! I twojego męża też. I jego brata i... W którym roku jesteśmy? - spytał widząc wyraz skrajnego zdziwienia na twarzach mężczyzna, który wypadł z pudła. Obok niego stała dość niska dziewczyna o zadziwiająco okrągłej twarzy.
- Doktorze, nie sądzę aby już nas poznali. Spójrz jak młodo wyglądają. - powiedziała dziewczyna.
- Jasne, przepraszam. Jestem Doktor, a to Clara. Wpadliśmy tutaj, bo potrzebujemy waszej pomocy. Tak dość bardzo. - Uśmiechnął się do nich nieznajomy. Na szczęście żaden z obecnie mieszkających w bunkrze nie miał broni przy sobie, w przeciwnym razie byłaby ona już dawno wymierzona w przybyszów.
- Jak się tu znaleźliście? - Dean zadał najbardziej sensowne pytanie jakie tylko mógł zadać.
- Maszyna podróżująca przez czas i przestrzeń... - szepnęła Charlie odpowiadając mu. - Nie wiedziałam, że jesteście prawdziwi! Charlie Brandbury, wielka fanka. - zwróciła się do przybyłych.
- Charlie... Czy to ta Charlie zam...- zapytała Clara, ale Doktor pośpiesznie ją szturchnął.
- Tak, tak, Claro, ale to się jeszcze nie wydarzyło. Dobra, to co, pomożecie?
- Kim jesteście? - Teraz to Sam zadał pytanie.
- Doktor, Władca Czasu z planety Gallifrey. A to Clara Oswald, Ziemianka, moja towarzyszka.
- Dlaczego zwróciłeś się do mnie? - Teraz to Cas spytał.
- I o co chodziło z mężem i jego bratem? - dodał Dean.
- Przekonacie się około 2017. W mojej przeszłości, a waszej przyszłości kilkakrotnie się spotkaliśmy. To jak będzie z tą pomocą? - Po raz kolejny powtórzył się kosmita.
- Zgoda. - odparli po chwili rozmyślań obaj łowcy, anioł i kujonka.
CZYTASZ
Walnięte Święta [ZAKOŃCZONE]
FanfictionWitaj wędrowcze! Zabłądziłeś w opowiadanie pełne świątecznego nonsensu, chaosu i postaci z seriali i filmów. Supernatural, Doctor Who, Sherlock, Harry Potter, Marvel, Star Wars, Igrzyska Śmierci, Władca Pierścieni, pierniczki pieczone przez...