Po wysłuchaniu historii Dumbledore przez chwilę siedział w ciszy i myślał nad tym co przed chwilą usłyszał.
- Czyli przybyliście z równoległej rzeczywistości, z piekła, Ziemi i innych takich i chcecie żebym wyśledził jakąś klątwę? Brzmi spoko. - zawyrokował.
- Czyli się zgadzasz. Więc teraz zabierzemy cię do piekła, ale spokojnie, wszyscy tam są całkiem mili. Tak wiesz, w sumie cię nie zabiją, ale radziłbym być uważnym. Ale jesteś pewny, że uda ci się wyśledzić klątwę nawet jak jest z innego wymiaru? - Upewniał się jeszcze Matylda.
- Spokojnie dzieciaku, nie takie rzeczy się odwalało. - Uśmiechnął się nauczyciel transmutacji. Jack zajął się wprowadzaniem współrzędnych piekła na manipulatorze, bo jakimś cudem usunęły się one z historii, a Charlie tłumaczyła kto dokładnie jest pod wpływem klątwy.
- Chwileczkę... Czyli w waszym świecie są potwory i ty na nie polujesz? - Przerwał jej w pewnym momencie.
- No tak. To w sumie całkiem proste. Trzeba tylko pamiętać co czym zabić. - odpowiedziała.
- A nie jesteś aby na to trochę za młoda? - zapytał podejrzliwie nauczyciel.
- Stary, za kilkanaście lat pozwolisz czterostolatkowi wziąć udział w Turnieju Trójmagicznym. A jeszcze wcześniej... - Panna Bradbury nie zdążyła dokończyć, bo Clara położyła jej dłoń na ustach.
- Nie możesz spojlerować. - przypomniała. Charlie kiwnęła głową i strząsnęła dłoń Brytyjki ze swojej twarzy.
- Następnym razem jak będziesz chciała mnie uciszyć to lepiej użyj własnych ust. - mruknęła.
- Spróbuję. - Uśmiechnęła się na to Clara. Charlie spojrzała na nią lekko zdziwiona, ale też się uśmiechnęła. Poderwać ulubioną postać z serialu: wykonane.
- Moja krew. - Wyszczerzył się jeszcze kapitan Harkness, wystukując ostatnią współrzędną i tym samym przenosząc ich wszystkich do piekła. Uczta wigilijna wciąż trwała, śmiechy niosły się po całej sali. Dmbledore i ekipa ratunkowa wkroczyli do sali nie zauważeni przez resztę.
Pierwszą rzeczą, która rzuciła się kapitanowi Jackowi na oczy było to jak bardzo blisko siebie siedzieli Dean Winchester i Castiel. Jego Castiel. No dobra, formalnie to wcale nie jego Castiel, to nie było nic oficjalnego, raz się pocałowali i tyle, ale Jack coś do niego poczuł. A to źle. Bardzo źle.
- Może Cas? W sensie od niego poszukamy tego kto rzucił klątwę. Bo wiecie, jest aniołem, więc na niego trzeba był rzucić mocniejszą klątwę żeby zadziała... - Kapitan odrobinę się plątał, ale reszcie udało się zrozumieć przekaz.
- Doskonały pomysł! - Uśmiechnęła się Charlie. Po chwili rudowłosa odciągnęła anioła od stołu pod jakimś bardzo głupim pretekstem i postawiła go przed Dumbledorem. Czarodziej przeskanował go wzrokiem.
- Tak, rzeczywiście, klątwa. Potężna. Nigdy się z taką nie spotkałem. Wygląda na to, że pochodzi z innego wymiaru. Tak, tak, w rzeczy samej, z innego wymiaru. Tak jakby z... Asgardu? - stwierdził, zsuwając okulary na środek nosa.
- Jeszcze Lokiego nam brakowało... - Załamała się Clara.
- Odstawiamy cię do Hogwartu i lecimy do Asgardu. Postanowione. - stwierdził Jack szybko wybierając poprzednie współrzędne na manipulatorze wiru.
CZYTASZ
Walnięte Święta [ZAKOŃCZONE]
FanficWitaj wędrowcze! Zabłądziłeś w opowiadanie pełne świątecznego nonsensu, chaosu i postaci z seriali i filmów. Supernatural, Doctor Who, Sherlock, Harry Potter, Marvel, Star Wars, Igrzyska Śmierci, Władca Pierścieni, pierniczki pieczone przez...