- Jest ze mną, wpuść ją.
Aniołem stróżem okazał się wysoki mężczyzna z kapturem przesłaniającym trzy czwarte jego twarzy; znajomy głos zaalarmował ostrzegawczą lampkę w głowie Sky, ale nie mogła dobrać do niego właściciela. Podświadomie czuła, że jest starszy i pewien siebie, ukryta twarz pobudzała jej ciekawość. Na krótką chwilę odcięła się od rzeczywistości i dociekliwie lustrowała podbródek mężczyzny, drobny zarost, kwadratowy kształt. Jej myśli wróciły na właściwe tory dopiero po spostrzeżeniu dużej dłoni na swoim ramieniu, w głowie uwieczniła widok dużego pierścienia z motywem lwa, siatkę żył na skórze i obrośnięte włosami nadgarstki. Przerażona bliskością z nieznajomym błyskawicznie zbiegła po schodach w dół, kompletnie zignorowana przez mężczyznę pilnującego wejścia: wystarczyło mieć odpowiednie znajomości albo wypchany portfel, żeby dostać się w tym mieście gdzie dusza zapragnie.
Masywne wrota stanowiły kolejną przeszkodę na drodze do odmówienia kontaktu z przyjaciółką: wątłe ramiona Sky nie poradziły sobie z rozsunięciem drzwi, ale wtem zjawiła się osoba, która po raz kolejny pomogła nastolatce w opałach. Zakapturzona postać otworzyła przed nią bramę z taką łatwością, jak zgniecenie papierka - co dla Ferri czasami było trudne, bo rozcinała przy tym palce - i zniknęła zaraz po tym, jak nastolatka weszła do środka.
Szalenie głośna muzyka otumaniła ją na chwile, a unoszący się dookoła dym podrażnił oczy i załaskotał w nosie. Chwilę zajęło, nim przyzwyczaiła się do widzenia w ciemnościach, niekiedy rozświetlonych zielonymi laserami i migoczącymi promieniami. Fala wspomnień z przeszłości targnęła jej umysłem, zwykła spędzać w tym miejscu co drugi weekend przez okrągły rok, a teraz czuła się nad wyraz niekomfortowo, przerażała ją ilość ludzi ocierających się o jej ramiona, w egipskich ciemnościach pomiędzy przebłyskami widziała upiorne twarze, ogarnęły ją dreszcze i chęć ucieczki. Ostatkiem sił zmusiła się do pójścia na przód, czuła się obserwowana i w prawdzie tak było, choć poza przeczuciem Sky nie miała ku temu żadnych innych wskazań - a mężczyzna w kapturze podpierał ścianę i przemieszczał się wraz z krokami nastolatki, przyczajony jak zwierzę i wtopiony w tłum.
Pudrowe futerko zamigotało gdzieś na końcu sali, przy wielkim i oświetlonym barze. Tamten wieczór na dobre utkwił w pamięci Sky, w dalekiej przyszłości wiele razy zastanawiała się, czy nie powinna zostawić spraw w takim stanie w jakim je zastała i zrezygnować, być może wiele rzeczy potoczyłyby się inaczej.
- MileyCameron i jej porządki dobiegły końca na dwadzieścia minut przed pojawieniem się najważniejszego człowieka w jej życiu. Była jak oaza spokoju, na czas przebrana w marynarkę i spódnicę w stonowanych kolorach, ze złotymi włosami zebranymi w gładkiego koka u czubka głowy, a z kilkoma warstwami makijażu prawie ukryła opadające kąciki ust. Spokój wręcz od niej emanował, ale wcale, a wcale nie było to spowodowane łagodnym usposobieniem: niedługo po zniknięciu córki kobieta nafaszerowała się pigułkami z melisą, które stosowała w krytycznych sytuacjach. Na samą myśl o dziecku, które sprzeciwiło się jej woli przechodziły ją dreszcze niepokoju i głęboko skryta chęć ukarania Sky, ale wtem substancje chemiczne łagodziły nerwy i Cameron znów uśmiechała się promiennie i wzdychała. Jedyne, czego więcej potrzebowała, to towarzystwo niepoprawnie idealnego mężczyzny i szklaneczki brandy, która pomoże zapomnieć o lęku w sercu kobiety, lęku przed powtórką z przeszłości.
Dzwonek do drzwi wywołał na jej twarzy spazmy szczęścia, z wrażenia powachlowała twarz gazetą dla pań 40+ i w pośpiechu poprawiła swój uwydatniający biust stanik z funkcją push-up, który w połączeniu z ukazującą co nieco marynarką ponętnie eksponował jej walory.
- Oh Jared, prawie zapomniałam, jak na mnie działasz - zachichotała, oblewając się szkarłatnym rumieńcem aż po samą szyję. Ze szczęścia zrobiła piruet, czarnymi szpilkami stukając o wypolerowane, acz stare już, kafelki ma podłodze. Rozkoszowała się zapachem, który wraz z mężczyzną wtargnął do jej domu i omalże nie straciła przytomności, kiedy złożył na jej lepkich od błyszczyku ustach delikatny pocałunek.
W miłej atmosferze pili drinki i częstowali się papierosami, które Cameron trzymała na specjalne okazje, takie, jak ta. Zatraciła się na dobre w jego nieprzeciętnych oczach i poprzysięgła sobie, że zrobi wszystko, żeby nie stracić tego cudownego mężczyzny. Ukradkiem zerknęła na walizkę przy schodach, symbol dzielenia domu z miłością swojego życia i nowym początkiem, tylko we dwoje.
- Cameron, moja droga - wymruczał wreszcie, przerywając historię kobiety o jej nowych szpilkach. - Czy twoja córka nie powinna być w domu? To nie moja sprawa, wybacz mi ciekawość, ale jej zachowanie było wystarczającym pretekstem, żeby ją uziemić, prawda?
Kobieta westchnęła przeciągłe i topiła się pod seksownym wzrokiem mężczyzny, każdy jego gest doprowadzał ją do szaleństwa. Cóż za zrządzenie losu, że nawet podzielał jej zdanie odnośnie Sky i jej wybryków! Czuła, że wreszcie trafiła na bratnią duszę, która rozumie ją w stu procentach, jest z nią szczera i prawdomówna, co Jared udowodnił mówiąc jej o spotkaniu tego "dzieciaka" na mieście.
- Nie chce cie tym zadręczać, ale Sky na chwilę przed twoim przyjściem zwyzywała mnie i uciekła, nie wiem co w nią wstąpiło... Mówię ci, kochanie, ileż ja mam z nią problemów!
Jeżeli można było wyglądać na znudzonego we wszelkich aspektach, Jared zdecydowanie wykraczał poza skalę. Sposób mówienia Cameron często go nużył, jego dzika część osobowości cierpiała niemiłosiernie, myślami błądził daleko stąd i można powiedzieć, że ten facet żył w swoim świecie. Do tej pory nie znalazła się osoba, którą by do niego wpuścił.
- Oh, wygląda na takie grzeczne dziecko. Nie jest tak? Wydaje się bardzo spokojna i ułożona, jak anioł wręcz.
Cameron zmarszczyła brwi, ukłuta uczuciem zazdrości i momentalnie zrzedła jej mina: jak może nazywać tego bachora aniołem? Biedny facet, nie wie, że będzie dzielił dom z tą chodzącą kupą nieszczęść... Na szczęście Cameron doskonale wiedziała jakie rozrywki będzie mu serwować.
- Nie wiesz o czym mówisz, mój miły. Nie daj się zwieść jej gierkom, ta gówniara ma dwie twarze. - zacisnęła usta w wąską linię i westchnęła, wyczerpana stresującym tematem. - Jest jak w stanie uśpienia, wystarczy nieodpowiedni ruch, żeby wybudzić z niej bestię, wierz mi.
Od tamtej pory Jared zamilkł, pogrążony w swoich nieprzystępnych myślach. Cameron mogła mu się jedynie przyglądać, podziwiać nieskalane piękno, co w zupełności jej wystarczało. Po kilku drinkach i butelce wina oczekiwała czegoś więcej ze strony "pana doskonałego", ale wyglądał na oderwanego z rzeczywistości, co kobieta zwaliła na za dużą ilość alkoholu. W prawdzie przedstawiało się to zupełnie inaczej: Jared podsuwał po nos Cameron kolejne i kolejne trunki, kiedy sam kończył pić zaledwie drugiego, umiejętnie kryjąc to przed świadomością kobiety. Im bardziej pijana była, tym mniejszy kłopot sprawiała mu swoim gadulstwem. Otoczony jej dłońmi i pocałunkami wpatrywał się w fotel naprzeciwko, ciekaw, ilekroć razy mała Sky skakała po jego oparciu.
CZYTASZ
Lolita
Short StoryZainspirowane filmem pod tym samym tytułem. Alternatywna wersja niezdrowej relacji nastoletniej dziewczynki (Sky) i mężczyzny w średnim wieku (Jared) - czyli chora, obsesyjna miłość, łamanie prawa, kłamstwa i problematyka psychologiczna, zarówno dzi...