Przekroczenie progu domu stanowi - na przykład dla wampirów - zaproszenie nie tylko do środka, ale do życia i bezceremonialnego mącenia w nim. Wraz z przełożeniem stopy przez granicę pokoju Sky świat wokół Jareda zatrzymał się na tę krótką i "magiczną" chwilę: przekroczenie tej lini równało się z oficjalnym wstąpieniem w życie nastolatki, poczuł się wręcz częścią jej świata i z zapartym tchem oczekiwał zaburzenia równowagi w jej małym królestwie.
Wszystko tworzyło idealny ład; bałagan na podłodze (który Sky sumiennie starała się upchać po kątach) komponował się z niedojedzonym obiadem na stoliku zepchniętym w róg, tak, żeby mama nie widziała, za szafą stała połamana choinka z czerwonymi lampkami, papierki po cukierkach z każdej strony, i guma balonowa, która zdążyła przykleić się do podeszwy butów pana Leto. Na parapecie dwa pluszowe misie, pod łóżkiem zeszyty i podręczniki, wstążki do włosów i ten uroczy mundurek szkolny, przewieszony przez oparcie krzesełka z naklejkami z chipsów.
Pierwsze chwile w cztery oczy potrafią być stresujące, zwłaszcza, kiedy niebieskie oczy świdrują cie na wylot i co chwila zapominasz o byciu zezłoszczoną. Ich rozmowa skupiła się na poruszaniu tematów szkoły i krótkich historii z życia - w nawiązaniu do znienawidzonych przez Sky zajęć sportowych, Jared opowiedział jej o dość szybkim porzuceniu szkoły średniej i zapewnił, że papierek ukończenia jakiejś tam placówki niewiele znaczy. Niestety po ponad połowie monologu Sky zgubiła wątek i z niebywałym zainteresowaniem zaczęła przyglądać się oczom mężczyzny, o dziwo bez najmniejszego zdenerwowania, wstydu czy niepewności. Przybrała minę filozofa, ze śmiertelną powagą otworzyła usta i weszła mu w słowo:
- Masz zeza?
Niezręczna cisza uświadomiła Sky co powiedziała, z przerażeniem rozejrzała się dookoła jakby upewniając się, czy nikt inny - ciekawe kto? - tego nie słyszał i w geście niedowierzania zakryła usta dłonią, karcąc się w głowie za nieprzemyślane myśli i zbyt długi język. Z zawstydzeniem lustrowała mimikę Jareda i z ulgą stwierdziła, że nie jest zły, a wręcz rozbawiony jej słowami i nie wziął tego do siebie. Upewniła się jeszcze kilka razy, czy mężczyzna na pewno śmieje się z tej upokarzającej sytuacji i wtedy zachichotała wraz z nim, a dopiero później przypomniała sobie, że powinna być na niego obrażona.
Opowieści o Constance Billard z ust Sky przypominały synonimy słów "głupie"; "niepotrzebne"; "nudne"; "męczące" i okazjonalnie "nie lubię". Przez tematykę lekcji i oburzenie odnośnie za krótkich przerw przeszła do ulubionych nauczycieli i tych, których darzyła trochę mniejszą sympatią, ale nigdy im tego nie powiedziała i nie ma zamiaru tego zrobić, bo za bardzo boi się, że postawią jej pałę z zachowania.
- Pani Jolie uczy nas angielskiego, to moja ulubiona nauczycielka i jest fajna. Ładna też, wiesz? Wygląda jak modelka. Nienawidzę matematyki, przy tablicy modlę się o szybką śmierć, pan Winchester wyzywa nas od tumanów, kiedy nie umiemy zadania. - urwała na chwilę, napiła się resztki soku w kartonie, który znalazła pod poduszką i rzuciła go niedbale na podłogę, wracając do historii, której Jared słuchał z uwielbieniem. - Nicki jest przewodniczącą klasy, bo przy wyborach szantażowała każdego, kto nie chciał oddać na nią głosu. Nawet do pani Duff powiedziała, że jeśli nie pozwoli jej wziąć udziału, to będzie musiała pożegnać się z kotem... Pamiętam, jak Minnie podpaliła jej szalik i...
Wtedy urwała na dobre i w oczywistym geście odsunęła się od mężczyzny, zdenerwowana swoim zapominalstwem i pogaduszką, którą sobie ucięła. Na nowo wróciła myślami do rozmowy z Cameron i Jareda, który okazał się zdrajcą, pierwszej rozmowy z Minnie i do całego smutku, który ogarnął jej serce w drodze do domu.
Z tamtej rozmowy Jared zapamiętał sposób, w jaki piła sok z kartonu: otaczała ustami cały korek i przechylała głowę tak mocno, że siłą rzeczy nie nadążała z przełykaniem nieustającego potoku płynu, co skutkowało polaniem na koszulkę i mokrą brodą. Był cichym obserwatorem i doskonałym słuchaczem, zapamiętał opowiadane przez nią historie słowo w słowo, a ponad to wchłonął każdy ruch Sky i w głębinach spaczonego umysłu notował jej zachowania. Fascynacja w błękitnych tęczówkach zimnych jak lód przekroczyła wszelkie skale "normalności", kiedy blondynka ni stad ni z owąd kichnęła prosto na jego spodnie, tłumacząc, że zapach jego perfum gryzie ją w nos. Czuł, że mimo nieprzyjemnej atmosfery i naderwanej relacji, Sky zaczyna otwierać się przed nim, ukazywać naturę kokietki i chochlika, te część siebie, na którą oczekiwał z zapartym tchem...
- Nie przestanę być na ciebie zła - oznajmiła niespodziewanie, odgarniając burzę włosów i wydłubując pojedyncze kosmyki z ust. Na przemian bawiło go zachowanie dziewczynki, zaś czuł, że nie ma pojęcia, o co jej chodzi i do czego nawiązuje, a po chwili dochodził do wniosku, że rozumieją się doskonale, co brzmi niepokojąco, zważając na niemiłosiernie wielką przepaść wiekową. - Chyba, że masz truskawkowe gumy. Mogę być zła trochę mniej, ale tylko jeśli masz gumy. Wszystkie będą okej, mniej się obrażę, ale za truskawkowe będę cie lubić.
Czy był przygotowany na te sytuacje? Absolutnie nie. Czy wszechświat po raz kolejny ułatwił mu "drogę do sukcesu", a paczka gum magicznym sposobem znalazła się w kieszeni jego spodni? Kto wie... Niczym magik wysunął przed nią paczuszkę truskawkowych listków gumy balonowej i bez słowa wcisnął je w jej dłoń, triumfalny wzrok skrzyżował się z jej wniebowziętych zachwytem i przez tamtą chwilę Jared poczuł, że ma wszystko jak w garści. Zapomniał, że Sky to dziecko, a dzieci lubią psocić.
- Zgłupiałeś? Nie wybaczę ci w zamian za durne gumy - wyznała gniewnie, mlaszcząc i żując.
Zaczynał rozumieć słowa Cameron o dwóch obliczach, głęboko ukrytej bestii w ciele niewinnej dziewczynki, niepozornie przebiegłej i o usposobieniu nimfetki z krwi i kości... Proszę nie odnieść mylnego wrażenia: w żadnym stopniu nie był zaniepokojony, ba, radocha przepełniała jego zmrożone serce!
A pani domu, jak na kobietę elokwentną i ułożoną - a przynajmniej za taką pragnęła być uważana - przystało, przespała calutką noc upojona alkoholem, z policzkiem wciśniętym między poduszki kanapy i nikt nie raczył przenieść jej do sypialni, a przynajmniej okryć kocem, więc nad ranem obudził ją nieprzyjemny chłód kiedy Sky - przypadkowo - postanowiła wywietrzyć dom, a szczególnie salon. Potworny ból głowy pozostawił na twarzy Cameron paskudny grymas, wściekłym wzrokiem obserwowała krzątającą się przy oknach córkę i modliła się w duchu, żeby Jared nie zastał jej w takim stanie, kiedy cały makijaż pozostał na poduszce.
Modły Cameron zostały wysłuchane, bo Leto zniknął wczesnym rankiem, kiedy to i Sky i jej matka smacznie spały. Niepostrzeżenie opuścił ich skromne progi, a pierwszą rzeczą, którą kobieta zrobiła po wstaniu z kanapy, było sprawdzenie (w zawrotnie szybkim tempie) czy walizka ukochanego nie opuściła domu wraz z nim. Odetchnęła z ulgą kiedy zastała jego tobołki w pokoju na górze, z czułością ucałowała każdą torbę i w przekonaniu, że wcale nie ześwirowała zajęła się doprowadzaniem siebie do porządku.
Poniedziałkowe zajęcia matematyki w Constance Billard tłumaczyły noszenie koszulek z napisem "nienawidzę poniedziałków", a odważniejsi uczniowie szyli własne, czarne na znak żałoby z tekstem "Nienawidzę Winchestera", co zauważone przez nauczyciela skutkowało zawieszeniem w prawach ucznia lub wydaleniem ze szkoły.
Dean Winchester i lekcje przez niego prowadzone stanowiły wręcz pewnego rodzaju legendę wśród uczniów - zwłaszcza absolwentów, którzy długie lata po skończeniu szkoły wspominali obrywanie markerami po twarzach - a sam nauczyciel był zdecydowanie najbardziej surowym i wymagającym wykładowcą w placówce. Przez czterdzieści pięć minut młodzież bała odezwać się słowem, a Sky notorycznie udawała zajętą sporządzaniem notatek, żeby pan Dean nie zwrócił na nią uwagi. Wychodziło jej to naprawdę dobrze, bo niczym kameleon wtapiała się w tłum klasy i okazjonalnie chichotała pod nosem, kiedy matematyk unosił gniewnie marker w górę i z precyzją snajpera celował nim w twarz któregoś z uczniów.
- Pierwsza liczba w nawiasie mówi nam, o ile należy przesunąć wektor. Rozumiecie? Fantastycznie, proszę przygotwać karteczki. No już, dzieci, chowamy wszystko do plecaków.
Nad głowami uczniów zawisły czarne chmury, deszcz żalu i rozpaczy lunął momentalnie, a wszyscy zastanawiali się gdzie popełnili błąd - za głośno szeptali? Popatrzyli na nauczyciela w zły sposób? Przyczyn mogło być wiele: ktoś przewrócił oczami, inna osoba kichnęła w rękaw. Ferri w przeciągu kilku minut zdążyła ułożyć całą wypowiedź, którą przedstawi Cameron po powrocie do domu. W wyimaginowanym notesie sporządziła obszerną listę, w której tłumaczy, że klasa była za głośno, pan Winchester miał bardzo zły humor co w rezultacie poskutkowało niezapowiedzianą kartkówką, a ona, jak na grzeczną dziewczynkę przystało, nie miała z tym nic wspólnego.
Długopisy poszły w ruch, pierwsze łzy bezradności skapnęły na szorstkie kartki w kratę, aż nagle... Wybawienie. Wybawicielka w różowym futerku i opaską z mysimi uszami, niczym dar zesłany z niebios przerwała pisemną wojnę z liczbami, swoim wejściem wprawiając w szok i niedowierzanie nie tylko uczniów, ale i samego Winchestera, którego ironiczny uśmiech nie zwiastował niczego dobrego.
- Pokój nauczycielski od rana poruszał temat pani powrotu, panienko Cyrus. Kto by pomyślał, że rajskie wrota przyjmą upadłego anioła z powrotem?
Uczucie przepełniające serce Sky nie było nawet porównywalne do szczęścia, które przeciętny człowiek odczuwa po wygranej na loterii, wygranej z rakiem czy jakiekolwiek innej wygranej. Tamtego szkolnego dnia Ferreira wygrała przyjaciółkę i poczęła głęboko zastanawiać się istnieniem Boga - Cameron co niedzielę ciągnęła córkę do kościoła, rozjuszona okropnie, kiedy Sky wyrywała się z jej rąk i stanowczo odmawiała uczęszczania na liturgię. Niesamowity spokój zawładnął jej umysłem, natłok zmartwień znikł jak bańka mydlana, niestraszna była jej lufa z matematyki i obniżone zachowanie za samą przyjaźń z M. Rozmyślenia o Bogu wcale nie były ślepym strzałem, a Sky była na dobrym tropie - On mógł mieć z tym wiele do czynienia, ale w nieco bardziej ludzkiej postaci: przystojnego mężczyzny o lazurowych oczach. Tamtego dnia powróciło coś jeszcze. Powróciła Minnie i Lolita.

CZYTASZ
Lolita
Cerita PendekZainspirowane filmem pod tym samym tytułem. Alternatywna wersja niezdrowej relacji nastoletniej dziewczynki (Sky) i mężczyzny w średnim wieku (Jared) - czyli chora, obsesyjna miłość, łamanie prawa, kłamstwa i problematyka psychologiczna, zarówno dzi...