Part 7

133 15 1
                                    

Julka Pov:

Ten człowiek mnie denerwuje, niby próbuje być miły i wogóle ale coś mi w nim nie gra. Po prostu mu nie ufam..Nie wierze w jego nagłą przemianę.

Dzisiaj znowu mam z nim korki, już mi się żyć odechciewa. Jak się z nim pogodziłam to od razu nie znaczy, że będziemy nie wiadomo jakimi frendami. Niech sobie nie myśli.

-Ale jak spędzisz z nim więcej czasu to może wasze stosunki się poprawią- powiedziała Weronika.

-No wiesz nauka zbliża- zaśmiała się Klaudia.

Przewróciłam oczami..

-Od kiedy wy jesteście po jego stronie?

-Nie jesteśmy no ale wiesz ma fajnych kolegów więc jakbyś tam z nim coś to o nas pamiętaj.

-Wy tylko o jednym.

- Dobra, dobra. Leć już tam do niego bo się jeszcze rozmyśli i ucieknie. Kop na szczęście i spadaj.

-Ja tam idę tylko się uczyć, ogarnijcie sprawę.

-Nie wiadomo w co ta nauka się przerodzi.

-Zaraz was tak kopnę, że w przyszłym tygodniu wylądujecie.

- I tak cię kochamy- zaśmiały się.

-A ja was nie- odparłam naburmuszona.

Spotykam się z nim na tych korkach od kilkudziesięciu dni. Nie powiem bo zaczynam ogarniać matmę i podoba mi się to. Jest świetnym nauczycielem.

Sama uśmiechnęłam się do siebie. Jak to wogóle możliwe, że go chwalę i zaczynam lubić? Nie no, tolerować.

Weszłam powoli do biblioteki. Już czekał, teraz to ja zawsze się spóźniam.

-Cześć- powiedziałam. Przepraszam ,że się spóźniłam ale zagadałam się z dziewczynami.

-Hej, nic się nie stało- wstał i uśmiechnął się.

Zaczął nachylać się w moim kierunki i próbować pocałować mnie w policzek ale od razu podałam mu rękę. No bez przesady.

-To co zaczynamy?- zapytałam.

-Pewnie.

I zaczęliśmy, przez kolejne 1,5h nie robiłam nic innego jak algebrę..

Kamil Pov:

Muszę przyznać, że jest pojętną uczennicą. Chwilami sam zastanawiałem się po co jej korki. Przecież teraz radzi sobie świetnie. Ale po dzisiejszej lekcji widziałem, że była zmęczona i po pewnym czasie się wyłączyła.

-To co na dziś koniec? -zapytałem.

-Tak!- prawie, że krzyknęła z radości.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Przez te parenaście dni trochę ją poznałem. ..I.., a z resztą nieważne.

-Masz ochotę na kawę?- zapytałem.

Popatrzyła na mnie i zawahała się. Dalej mi nie ufa, nie sądziłem, że taka jest.

-No nie daj się prosić..

-Dobra, chodźmy- uśmiechnęła się.

-Chodź, zabiorę cię na najlepszą kawę w mieście.

-To się okaże czy najlepsza.

-Gwarantuje.

Pojechaliśmy do kawiarni w śródmieściu. Gdy Julka wysiadła z samochodu i ujrzała ten tłum od razu powiedziała, że tam nie wchodzi bo tlenu nie będzie miała. Naprawdę czasami mnie rozbraja.

Pozory mylą.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz