Part 14

113 10 3
                                    



Julka Pov:

Jakoś nigdy nie lubiłam swoich urodzin..To był dla mnie zwykły dzień. Tylko dziewczyny i Szymon zawsze starali się dla mnie coś zorganizować. Ja nigdy tego nie chciałam i niczego nie oczekiwałam..Rodzice zresztą też nigdy nie pamiętali....

I dzisiaj będzie pewnie tak samo. W szkole o dziwo nie spotkałam ani dziewczyn ani Kamila. Czułam się tak dziwnie sama..Zazwyczaj Weronika z Klaudią zawsze rano składały mi życzenia, a dzisiaj napisały tylko, że idą na wagary bo nie chcę im się siedzieć w szkole..Bardzo fajnie, zostawiły mnie. A Kamil w ogóle się nie odezwał. Jeszcze lepiej.

Cały ten dzień był do dupy. Gdy wychodziłam ze szkoły zaczepił mnie, Marcin..

-Hej, zaczekaj na chwilę- zawołał.

No co on do cholery ode mnie chcę, pelęta się koło mnie od kilkunastu dni..

-Cześć, co tam?- zapytałam z najpiękniejszym uśmiechem na świecie..

Poczujcie ten sarkazm.

-Okej, a co ty tak sama dzisiaj?

-Tak wyszło. Wiesz ale trochę się śpieszę..

-Może cię odprowadzę?

-Nie, dzięki ale muszę jeszcze gdzieś wstąpić.

Widziałam na jego twarzy zawód..I bardzo dobrze. Jakoś nie lubię go.

-No to innym razem, trzymaj się- powiedział i odszedł w swoim kierunku.

Całe szczęście, pozbyłam się go..

Ruszyłam powolnym krokiem w stronę domu..Nawet mi się tam wracać nie chciało. Nikt się dzisiaj do mnie nie odzywał. Szanowny brat kazał mi tylko kupić coś na obiad i byłoby na tyle. A o Kamilu to już nie wspomnę..Boże co za palant... Nie no po prostu moje nerwy sięgną dzisiaj zenitu, jak Boga kocham.

Nawet nie wiem kiedy znalazłam się pod domem. Przekręciłam klucz w zamku ale drzwi były już otwarte..Czyżby mama wróciła wcześniej z delegacji? Albo cholera ktoś się włamał..Jeszcze tego brakowało. Chwyciłam w przedpokoju parasolkę i po cichu udałam się do salonu..Wskoczyłam tam jak jakaś ninja. A w tym samym momencie zza foteli wyskoczyły dziewczyny, Kamil z Szymonem i Karol z Aleksem.

Moja mina mówiła chyba sama za siebie. Ja z parasolką w ręku i stojąca na środku pokoju i niewiedząca co się dzieje. Zamiast skakać z radości, zaczęłam się przeraźliwie śmiać ze swojej głupoty.

Dziewczyny od razu podbiegły do mnie z życzeniami i prezentami..Nie wiem jak mogłam pomyśleć, że zapomniały..Każdy gdy już mnie wyściskał szedł do kuchni do Szymona..Został tylko Kamil.

Podszedł do mnie powoli trzymając w reku małe pudełeczko. Uśmiechnęłam się lekko i przygryzłam wargę czekając na to co powie.

-Nie wiem co mógłbym ci życzyć...Wszystkie twoje marzenia będę spełniał, będę cię kochał i wspierał i nigdy nie zostawię i pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć...

To było takie..miłe gdy to wszystko mówił..Poczułam się jak księżniczka i to taka prawdziwa.

Podeszłam do niego i lekko pocałowałam go w usta..

-To jeszcze nie koniec- przerwał mi- Zamknij oczy.

Posłusznie zrobiłam to co mi kazał. Po chwili poczułam, że coś spoczęło na mojej szyi. Gdy tego dotknęłam poczułam serce..Było takie piękne..Całe ozdobione diamencikami.. Byłam oczarowana.

-Mam nadzieję, że ci się podoba- uśmiechnął się.

-Bardzo , dziękuję- przytuliłam się do niego- Jesteś dla mnie bardzo ważny i nie wyobrażam sobie, że mogłabym cię teraz stracić..

Kamil Pov:

Gdy to powiedziała poczułem się jak ostatni dupek. Ja się nią tak zabawiłem, a ona była zawsze taka dobra i kochana..Ona nie może się nigdy dowiedzieć o tym co zrobiłem. Przytuliłem ją tylko do siebie mocniej..

Cały wieczór spędziliśmy w salonie ze wszystkimi. Julka cały czas się śmiała i była taka szczęśliwa. Chciałbym ją tak codziennie uszczęśliwiać.

Po chwili zauważyłem, że wszyscy są zajęci sobą. Postanowiłem wykorzystać ten moment. Chwyciłem Julkę za rękę i poprowadziłem ją na górę..Gdy tylko zamknęła drzwi podszedłem do niej i ją pocałowałem..

-Słodko smakujesz- zaśmiałem się.

-Ja z reguły jestem słodka- odgryzła się.

-Oczywiście- powiedziałem i położyłem się koło niej na łóżku..-A teraz powiedz mi czy niespodzianka ci się podobała?

-Tak, było cudownie..Dziękuję-pocałowała mnie w policzek.

-Ale dlaczego jesteś smutna?- widziałem to w jej oczach- choć zazwyczaj roześmiane były dzisiaj smutne.

-Nie jestem..

-Julka..

-Bo rodzice nawet nie zadzwonili- po jej policzku spłynęła jedna mała łza.

-Ej mała, nie płacz- objąłem ją.- Na pewno nie mogli zadzwonić ale zrobią to. Przecież oni cię kochają.

-Wiem, że mnie kochają ale czasami chciałabym, żeby byli tu z nami, a nie w delegacjach..

- Nie jesteś sama, masz mnie- pocałowałem ją w czoło.

- Całe szczęście, że mam ciebie- odetchnęła głęboko.- Ale powiedz lepiej jak przygotowania do mistrzostw.

-Jest ciężko ale dajemy radę, w końcu to już za parę dni.

-Poradzisz sobie i na pewno wygracie.

-Przyjdziesz mi kibicować?

- No raczej, nie mogłoby mnie tam zabraknąć – uśmiechnęła się.

-Jesteś moim takim małym promyczkiem nadziei- Julka zaśmiała się wesoło.

-No nie żartuj-odgarnęła zabawnie włosy.

-Ja jestem całkowicie poważny- nachyliłem się nad nią i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek.

Wszystko trwało by pewnie dłużej, gdyby drzwi jej pokoju się nie otworzyły..

-Aa, nie chcieliśmy przeszkodzić...

No tego to się nie spodziewałem.


~~

Bardzo dawno mnie tu nie było..pewnie już o mnie nie pamiętacie ale liczę się z tym.Jakoś nie wychodziło mi pisanie.
Jak już ktoś przeczyta te moje wypociny, niech zostawi swoją opinie. Całuski!

Pozory mylą.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz