- Jeszcze tylko jeden sklep, obiecuję - patrzę na tatę, moim najsłodszym spojrzeniem.
- Przypomnij mi, czemu się na to zgodziłem? - wszyscy wybuchamy śmiechem.
-Odwiedzę Empik i możemy wychodzić.
Wybieram sagę "Diabelskie maszyny".Płacę za książki.Niestety wychodząc niefortunnie na kogoś wpadam.Dociera do mnie ten sam cudowny zapach męskich perfum i już nie mam wątpliwości.Książki lądują na ziemi, a ja obok nich.
-Jak chodzisz do jasnej cholery? - warczy zdenerwowany Luke.
Zamiast mieć ciągle z czymś problem, mógłby po prostu pomóc mi wstać.Nieważne.
-Przy okazji, dzięki za wczoraj - mówię bo jestem za to na prawdę wdzięczna.
-Cokolwiek - mówi i nawet na mnie nie patrząc - odchodzi.
Wracam szybkim krokiem do samochodu gdzie czekają już rodzice.Puszczają radio i na cały regulator zaczynają razem śpiewać.Ktoś mógłby pomyśleć 'przykładna rodzinka'.
Otóż nie.To ta sama rodzinka, która przez cały tydzień zamieni ze sobą jedno zdanie.Na nic więcej w tym domu nie ma czasu.Olewam swoje przytłaczające myśli i zmieniam ich tor na bezczelnego, zarozumiałego chłopaka.Nie rozumiem go.Fakt - praktycznie go nie znam.Dziwne wydaje mi się to, że choć od początku przejawiał wobec mnie niechęć, to miał moment zmiany swojego nastawienia.Przynajmniej tak mi się wydawało kiedy wyciągał z moich ust papierosa.Nie chcę o nim myśleć.Intryguje mnie, ale załatwiłam to co miałam załatwić, mianowicie podziękowałam za pomoc i na tym się kończy.
Od rana dobija się do mnie Kyle, dopiero teraz mam czas odpisać na jakiegokolwiek sms od niej.
Upewniam ją, że wszystko jest okej i widzimy się jutro.
Po przyjeździe do domu, mam ochotę wyjść.Pobiegać, poćwiczyć, zmęczyć się.Nie myśląc długo zakładam krótkie spodenki, bluzę, biorę słuchawki, butelkę wody i wybiegam.Nie nastawiam się na znaczny wysiłek fizyczny, nie jest on jeszcze dla mnie wskazany.Obieram tradycyjna trasę.
godzinę później
Zmywam z siebie zmęczenie z dzisiejszego dnia.Kiedy wracam do pokoju, moje spojrzenie wędruje do planu lekcji.Cholera cholera cholera.Biologia.Zupełnie zapomniałam.
Uczyłam się tego, ale to nie zmienia faktu, że powtórzenie zawsze się przyda.Nie pomyślcie, że jestem kujonką.Jeśli na czymś bardzo mi zależy, albo powiedziałam sobie, że to osiągnę - to tak właśnie się dzieje.To nic innego jak determinacja w dążeniu do wyznaczonych celów.Moje rozmyślania przerywa dźwięk sms :
Od : Nieznany
Zrób mi loda i będziemy kwita.
Wpatruję się w te sześć wyrazów ok. 5 minut dopóki nie dostaję kolejnego sms od tego samego nadawcy :
Chyba nie myślisz, że mówię poważnie.Chciałabyś.
To chore ale bardziej zabolał mnie drugi sms.Co on sobie do jasnej cholery wyobraża?
Mam w dupie to za kogo on się uważa.Jest bezczelnym, zarozumiałym typkiem.Na dodatek kieruje moje myśli na czas przeszły.To chyba najgorsze z tego wszystkiego.Jednak ku mojemu zdziwieniu, zamiast histeryzować wybucham śmiechem.Bo tak właściwie ten idiota jest śmieszny, jeśli myśli, że coś takiego na mnie wpłynie.Może próbował być zabawny? Przy następnej okazji, powiem mu, że się nie udało.
Nie.Nie będzie przecież następnej okazji.Dlaczego myślę że będzie? Nie wychodzi z małolatami.
Patrzę na zegarek 2:24.Schodzę do kuchni żeby napić się wody.Burczy mi w brzuchu - nic dziwnego.Zjadłam dzisiaj tylko sałatkę w restauracji.Moi rodzice są zbyt zabiegani żeby zwrócić uwagę na takie rzeczy.Nie będę się głodować.Nie ma znaczenia, że jest środek nocy.Wyciągam wszystkie składniki i robię sobie tosty.Najedzona wracam do łóżka.Momentalnie zasypiam.
Ku mojej uldze - nic mi się nie śniło i budzę się w całkiem dobrym nastroju.
Wykonuję wszystkie czynności, jakie zwykle wykonuje się rano.
Poranna toaleta,kilkanaście minut przed szafą,kawa jako śniadanie i bieg na autobus szkolny.
Upadam na siedzenie i witam się z Kyle całusem.
-I jak tam? - pyta.
-Tak jak mówiłam, wszystko okej.
-Nie wiem czy zwróciłaś może uwagę ... na Luke'a ? - sugestywnie unosi brwi.
Wybucham śmiechem.
-Daj spokój.Nie mój typ - odpowiadam wymijająco, nie mogę się jednak powstrzymać i opowiadam jej o wczorajszym dniu, spotkaniu i wieczornej wiadomości.Pomijam to co usłyszałam wtedy w nocy, kiedy byłam na jawie.Nie chcę żeby Aleks się o tym dowiedział.A pomimo, że kocham Kyle najmocniej na świecie,niektórych rzeczy nie potrafi zatrzymać dla siebie.
Po skończonych lekcjach nastrój w ogóle się nie pogorszył, a nawet więcej - sprawdzian z biologii napisałam całkiem nieźle, co oznacza +10 do samopoczucia.Wszystko się zmienia kiedy wychodzę na szkolny parkin i dostrzegam ....
(Zdjęcie Nasty w załączniku)
Kochani! Jest 2:40 w nocy a ja piszę dla was ten rozdział.Przy okazji, chciałam wam złożyć życzenia z okazji Świąt! Wielu uśmiechów, samych sukcesów oraz udanego Sylwestra!
CZYTASZ
Fuck that
Teen FictionTo historia o tym jak idealna może wydawać się zupełnie nieidealna miłość, z pełną gamą rezerw i niedopowiedzeń.